Artykuł w skrócie:

Kilka nocy spędziliśmy w Hostel Bovec. W październiku to była jedna z najtańszych opcji (40 euro za dobę). Myśleliśmy, że będziemy spać tam tylko raz ale plan ułożył się tak, że co wieczór wracaliśmy na jeszcze jedną dobę. Już za drugim razem mili właściciele dali nam małą zniżkę. Obiekt i tak świecił pustkami i lada chwila zamykał się na jesienną przerwę. Tak samo restauracje w Bovec – pod koniec września niektóre mogą być już pozamykane.

Około 9:30 ruszyliśmy autem w kierunku Log pod Mangartom. Powoli pieliśmy się wyżej i wyżej, a widoki stawały się tylko lepsze i lepsze 😀 Minęliśmy Strmec na Predelu i dojechaliśmy do bramek, których się nie spodziewaliśmy. Opłata za dalszy przejazd wynosiła 10 euro. Dowiedzieliśmy się też, że nie dojedziemy pod samo Mangarstko sedlo, ponieważ część drogi jest zamknięta przez spadające kamienie.

Powolutku wjeżdżamy pod Mangart

Wjechaliśmy na najbardziej wąską drogę w całej Słowenii. Zaczęły się zakrętasy i trzymanie kciuków żeby nie trzeba było się mijać z kimś jadącym w dół 😀 Na szczęście nam się nie trafiło ale w razie W na drodze gdzieniegdzie porobiono zatoczki. Pokonywaliśmy kolejne zakręty z widokiem na pobliskie szczyty. Mieliśmy perfekcyjną pogodę i 100% widoczność na okolicę. Idealne warunki. Po pokonaniu tunelu zaczynają się największe serpentyny. Następnie dojeżdżamy na mini parking i tutaj musimy zostawić samochód.

Dwie Via Ferraty na Mangart

Na Mangart możemy wejść na kilka sposobów co jest fajnym aspektem w jego zdobywaniu. Skupmy się najpierw na tym co dzieje się jeszcze przed atakiem szczytowym. Ferrata Via Italiana nie prowadzi bowiem na czubek góry! Nie wiedzieliśmy tego zanim jej nie skończyliśmy 😀 Miejcie to na uwadze i nie bądźcie zdziwieni jak my. Tak nakręciliśmy się na skalny otwór na jej trasie, że nie pominęliśmy kwestię jej położenia. Jeśli chcemy zdobywać Mangart i wybierzemy ten wariant to tak naprawdę zejdziemy najpierw na dół, a później wylądujemy w połowie szlaku.

W tym miejscu możemy podjąć decyzję (o czym też nie wiedzieliśmy wcześniej). Mamy dwie opcje kontynuowania wyprawy. Albo zdobywamy Mangart normalnym szlakiem albo odbijamy na Ferratę Via Slovenia. Ta już prowadzi prosto na szczyt! Drogą zejściową będzie wtedy szlak z którego zrezygnowaliśmy i finalnie znajdziemy się w tym samym punkcie. Wniosek jest jeden – trzeba pojawić się pod górą wcześnie rano i zaliczyć dwie ferratki na raz!

Via Ferrata Via Italiana na Mangart – informacje i dane

  • Cena: bezpłatnie
  • Poziom: C
  • Długość: 500 metrów
  • Wysokość wspinaczki: 300 metrów
  • Czas dojścia do startu: 1 – 2 godziny, zależy czy pomylicie drogę i gdzie zaparkujecie 😀
  • Czas przejścia: około 1.5 godziny
  • Czas powrotu: z końca ferraty 30 minut – 1 godzina – w zależności od parkingu
  • Parking: tutaj (w naszym przypadku), gdy droga jest otwarta: tutaj lub tutaj
  • Początek Via Ferraty: tutaj
  • Numer alarmowy: 112
  • Powrót: szlakiem do Mangarstkiego sedla

Via Ferrata Via Slovenia na Mangart – informacje i dane

  • Cena: bezpłatnie
  • Poziom: B, 1/1+
  • Długość: 700 metrów
  • Wysokość wspinaczki: 400 metrów
  • Czas dojścia do startu: 1 – 1.5 godziny w zależności od parkingu
  • Czas przejścia: nie mamy danych
  • Czas powrotu: od 1 do 2 godzin w zależności od parkingu
  • Parking: tutaj (w naszym przypadku), gdy droga jest otwarta: tutaj lub tutaj
  • Początek Via Ferraty: nie mamy danych, możliwe, że tutaj
  • Numer alarmowy: 112
  • Powrót: szlakiem ze szczytu do Mangarstkiego sedla

Dojście do Via Ferraty Via Italiana

Zostawiamy samochód na jednym z parkingów. W naszym przypadku był to ten najdalszy. Jeśli droga będzie otwarta to nadrobicie kawałek trasy, którą my musieliśmy pokonać pieszo. Z tego punktu kierowaliśmy się główną drogą do schroniska Koca na Mangrstkiem sedlu. Ucięliśmy trochę trasę jakąś dziwną trawą 😀

Musimy nadrobić kawałek drogi
Ten odcinek drogi był nieprzejezdny
Mijamy schronisko Koca na Mangrstkiem sedlu

Za schroniskiem zeszliśmy ponownie na główną drogę. Ten odcinek musieliśmy właśnie ominąć bokiem z racji na spadające kamienie. Następnie podeszliśmy w górę zgodnie z drogowskazami i doszliśmy do urwiska, które jednocześnie jest granicą państw. Po drugiej stronie mamy już Włochy. Od tego miejsca kierujemy się już wzdłuż granicy. Z lewej strony możemy podziwiać bajkowe widoki na Lago di Fusine.

Odbijamy w lewo
Piękne widoki na włoską stronę!
Nasz dzisiejszy cel (z prawej) 😀

Pomylona droga – nie róbcie tego!

Przygraniczny szlak doprowadzi nas do Małego Mangartu i będzie kierował się dalej w górę. Poszliśmy zgodnie z oznaczeniami (wtedy myśleliśmy, że Via Italiana prowadzi na szczyt). Gdy dotarliśmy do skalnego załamania zauważyliśmy ludzi na ścianie, którzy robią Via Ferratę. Kawałek dalej znaleźliśmy odcinek kabla. Coś się tutaj nie zgadza. Czy to się tutaj zaczyna? A co jak się kończy? Jak ludzie zaczęli ferratę wcześniej? Tak wiele pytań, a tak mało odpowiedzi. Do tego na kamieniach znaleźliśmy napisy Ital Smer i Slovenska Smer – wytłumaczymy je poniżej.

Powinniśmy odbić jeszcze przed Małym Mangartem
W oddali widać wspinacza
Skoro Ital to musi być Via Ferrata – nic bardziej mylnego
Początek czy koniec? 😀

Szybki research, kilka pytań do przechodniów i już wiedzieliśmy jaki popełniliśmy błąd. Odbicie na Via Italianę znajduje się przed Małym Mangartem, a dokładnie tutaj. Znak tak bardzo wtopił się w otoczenie jasnych skał, że nasze oczy w ogóle go nie zarejestrowały.

Okazało się, że nazwa Via Italiana nie wzięła się znikąd. Faktycznie musimy podejść do granicy z Włochami (która wygląda na bardzo strzeżoną). Następnie czeka nas spore zejście na stronę włoską i dojście do podnóża góry. Fun fact – Norbert zostawił rękawiczki na granicy i nikt ich nie zabrał, odebraliśmy je w drodze powrotnej 😀

Misja – znajdź drogowskaz
Akuku, tutaj jestem 😀
A jednak się dało!

Drogą do początku Via Ferraty jest zejście do Bivacco Fratelli Nogara i tam odbicie pod skałę. Według nas jest to bezsensowne i robimy sobie pod górkę. Na szlaku można wyłapać wzrokiem wychodzony skrót i jest on nawet widoczny na mapie (oczywiście mapy.cz). Ścieżka doprowadzi Was bezpośrednio do kabla. Dojście od początku zajęło nam około 2 godzin.

Szlak prowadzi na dół do Bivacco Fratelli Nogara, a później znowu do góry pod ścianą
W skrótem od razu skierowaliśmy się w stronę ściany

Przejście Ferraty Via Italiana

Początek Via Italiany to podejście skalną rysą na poziomie od A do C. Nie ma tutaj specjalnych trudności i od razu widzimy jaka gratka będzie nas zaraz czekała. Jak się okazało moment na który najbardziej się nagrzaliśmy był na samym początku. Docieramy do dziury w skale, przez którą będziemy musieli się przecisnąć do dalszego etapu. Nie ma drabinek do pomocy więc musimy znaleźć sobie odpowiedni chwyt i wciągnąć się na światło dzienne 😀 Jak wyjście z jakiejś opuszczonej kopalni. Mega pomysłowo pociągnięte.

Zaczynamy Via Ferratę!
Via Ferrata podzielona jest na ponumerowane odcinki – w razie zniszczeń można zgłosić konkretny numer kabla
Na to czekaliśmy
Górnik po 12 godzinnej zmianie
Kiedy w końcu wyjdziesz ze swojej jaskini
Hopsa do góry!

Kolejne odcinki Via Ferraty to mieszanka poziomu A i B. Największa trudność to pełna ekspozycja. Dla nas oznacza to epickie widoki i tak też jest! Wspinaczka jest bardzo przyjemna i widowiskowa. W pewnym momencie miniemy kolejną jaskinie jednak niestety nie będzie dziury do przejścia. Ten etap zakończymy ubezpieczoną ścieżką, którą dotrzemy do drugiego etapu.

Ścieżka do kolejnego etapu Via Ferraty
Docieramy do drugiej ściany

Dalszą wspinaczkę zaczynamy poziomem C i jest to najbardziej wymagający moment na Via Italianie. Z pomocą zaczną przychodzić metalowe drabinki. Zauważycie, że na kantach poprowadzono dłuższe platformy, które według nas są mega miejscówkami na epickie zdjęcia. Jeśli nie boicie się wyciągnąć telefon to korzystajcie z okazji.

Świetne miejsca na foty!
Na dole widać czerwony daszek schroniska

W końcu dojdziemy do miejsca gdzie do dyspozycji pozostawiono dwa kable. Znacznie ułatwia to wciągnięcie się do góry. Trawersem w lewo dotrzemy do pionowego podejścia z drabinkami (B). Tutaj też znajdziemy kilka długich, metalowych ułatwień, które są dobrymi spotami na fotkę.

Mały trawers w lewo
Takie foty to skarb 😀

Na koniec pozostaje nam trawers w lewo. Właśnie na nim widzieliśmy wtedy ludzi. Gdy spojrzycie w prawo to zobaczycie Mały Mangart i ścieżkę, którą my wtedy pomyliliśmy. Skalnym zejściem kończymy Via Italianę i znajdujemy się na szlaku na Mangart. Przejście ferraty zajęło nam około 1.5 godziny. Teraz możemy kontynuować podejście normalnym szlakiem albo zaatakować ferratę Via Slovenię 😊 Od tego są właśnie wspomniane wyżej napisy. Ital Smer oznacza podejście po stronie włoskiej. Slovenska Smer oznacza wejście od strony Słowenii.

Tutaj widzieliśmy wspinaczy gdy pomyliliśmy szlak
Niestety koniec Ferraty Italiany

Wspianczka na Mangart

Z końcówki Via Ferraty rozpoczynamy wspinaczkę na Mangart. Kierujemy się wyznaczonym szlakiem. Najpierw mamy pod nogami trochę nieprzyjemnych kamieni ale później wchodzimy na skałę. Tutaj pojawią się także odcinki z kablem ale naszym zdaniem są trochę nad wyraz. Oczywiście każdy idzie po swojemu 😊 Żeby wejść na Mangart musimy go tak naprawdę okrążyć. Zawijamy więc w prawo będąc przez chwilę po włoskiej stronie i finalnie ścieżką docieramy do skrzyżowania szlaków.

Reszta podejścia z przysłowiowego kapcia
No to ciśniemy skałą do góry
Docieramy do złączenia szlaków
Odbijamy na Mangart
Łączenie szlaków to miejsce na kozackie zdjęcia!

Zgodnie z drogowskazem odbijamy w prawo na Mangart. Duży odcinek przejdziemy ścieżką i ponownie dotrzemy do kamieni. Teraz już prosta droga na szczyt. Mocno pikujemy w górę i trzeba czasem wysoko podnosić nogi 😀 Stąd widać już ludzi na czubku Mangartu. Nie ma się co zastanawiać, ciśniemy ile sił.

Z prawej mamy Prisojnik
Pełna panorama Alp Julijskich
Już prawie na szczycie

Widok ze szczytu Mangartu jest oszałamiający! Sami cieszyliśmy się podwójnie, bo widzieliśmy z niego szczyty, które wcześniej zdobyliśmy. W oddali piętrzył się dumnie Triglav –  góra nie do pomylenia. Z lewej strony widać było Prisojnik. Z prawej smutnym wzrokiem zerkał na nas Jalovec, który niestety wyjęliśmy z planu. Po drugiej stronie rozciąga się Mangarstko sedlo i śmieje się ile teraz mamy do przejścia na dół 😀 Największe wrażenie robią jednak włoskie szczyty i doliny. Bajkowy widok niczym namalowany obraz.

Bajkowe widoki na włoską stronę
Alpy Julijskie na jednym obrazku – od lewej: Prisojnik, Triglav i Jalovec
Mangart zdobyty!

Brawo, zdobyliśmy Mangart czyli 2679 metrów. Na szczycie spędziliśmy rekordowe pół godziny. Wpisaliśmy się w do księgi gości i zostawiliśmy jaszczurową naklejkę. Ciekawe czy nadal tam jest 😀 Dojście na szczyt zajęło nam około godziny. Całą akcję z podejściem można liczyć jako 4 i pół.

Powrót do samochodu

Zejście z Mangartu wyglądało tak samo jak podejście. To najszybsza droga (i chyba jedyna), a było już późne popołudnie. Szybkim tempem pokonaliśmy szlak do drogowskazu, następnie kamieniste zejście do Małego Mangartu i ścieżkę do asfaltu. Tutaj czekało na nas zacne towarzystwo owieczek. Zejście do samochodu zajęło nam około dwóch godzin. Pod koniec nasze szlaki trochę się różniły – Norbert poszedł na dół skrótem, a Łukasz normalnie górom przy urwisku. Czasy wyszły podobne 😀 Cała operacja Mangart to plus minus 7 godzin.

Długa droga do samochodu
Ostatni widok na Magart – z prawej strony zaczyna się ferrata Via Slovenia
Docieramy do parkingu

Oceń nasz artykuł!

Podobał Ci się artykuł? Zostaw nam 5 gwiazdek!

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie publikowany. Wymagane pola oznaczone są *