
Wejście na Triglav we wrześniu – kompletny poradnik wspinaczki
Artykuł w skrócie:
- Triglav w jeden dzień czy dwa dni?
- Warianty wejścia na Triglav
- Via Ferrata Tominškova pot – informacje
- Via Ferrata pot čez Prag – informacje
- Parking pod Triglavem
- Podejście do początku Via Ferraty
- Via Ferrata Tominškova pot – opis przejścia
- Dojście do schorniska Triglavski Dom na Kredaricy
- Wspinaczka na Triglav – atak szczytowy i zejście
- Noc i warunki w schronisku Triglavski Dom na Kredaricy
- Powrót do skrzyżowania szlaków
- Zejście Via Ferratą pot čez Prag
- Powrót na parking
- Sprzęt trekkingowy na Triglav
Dla Słoweńców Triglav to święta góra. Ponoć każdy z nich chociaż raz w swoim życiu musi stanąć na jego szczycie. Dla nas było to nowe wyzwanie i bicie rekordów. Mieliśmy chrapkę na Triglav od kiedy zainteresowaliśmy się Via Ferratami. W końcu się udało i z powodzeniem (oraz przygodami) zdobyliśmy najwyższy szczyt Alp Julijskich. Wcześniej robiliśmy szeroki research którą opcję wejścia wybrać, bo góra daje nam ich kilka. Naszym zdaniem dzięki temu jest bardzo ciekawa do zdobywania.

Zdecydowaliśmy się na Via Ferratę Tominškova pot, która prowadzi z doliny Vrata. Co ciekawe, według Słoweńców nie jest to ferrata lecz zabezpieczona droga i nie nazywają tak tej trasy. Będziemy jednak zachowywać takie nazewnictwo dla spójności. Żeby urozmaicić wędrówkę postanowiliśmy zejść Via Ferratą pot čez Prag (też uznawaną na ubezpieczoną trasę), która jest jednym z łatwiejszych wariantów.
Bardzo dobrym punktem startowym na Triglav jest schronisko Aljažev dom v Vratih. Możemy spędzić noc dosłownie na początku szlaku. Prawdopodobnie jest też opcja rozbicia namiotu. Osobiście zostaliśmy na noc w Mojstranie, a rano dojechaliśmy na parking po Triglavem. Zatrzymaliśmy się w Aparthotel Pr’ Jakapc, gdzie mogliśmy się porządnie wyspać i skorzystać z kuchni żeby przygotować się do wyprawy.


Triglav w jeden dzień czy dwa dni?
Ciężko jest zaplanować dwudniową wyprawę na Triglav z racji na zmienną pogodę i konieczność wcześniejszej rezerwacji miejsca w schronisku. Nie jest też łatwo wejść i zejść w jeden dzień z racji na długość szlaku. Oczywiście jest to wykonalne, trzeba tylko odpowiednio to zaplanować. Przed wyjściem kilkukrotnie zmienialiśmy plany i finalnie wybraliśmy najbardziej nieracjonalne rozwiązanie.
Wejście na Triglav w jeden dzień
Jeśli chcemy zdobyć Trigval z doliny Vrata i zejść w jeden dzień to nasza przygoda musi rozpocząć się o 5 rano. Czas gra tutaj kluczową rolę. Do tego trzeba przycisnąć nieco tempo żeby nie schodzić po zmroku. Trasa jest długa, zróżnicowana i miejscami niebezpieczna. Słoweńcy zasuwają pod górę jak kozice i nie korzystają przy tym z żadnych zabezpieczeń. Kilkukrotnie nas ktoś wyprzedzał i jak się okazało – nasze tempo było ślimacze i całkowicie odbiegało od informacji na kierunkowskazach. Z takimi ruchami nawet wychodząc o 5 rano bylibyśmy na szczycie około 15. Nasz łączny czas zejścia z góry na dół wynosił 5 godzin. W takim przypadku na parkingu bylibyśmy około 20, a dodając zmęczenie jednodniową wyrypą i więcej przystanków – pewnie około 21. No nie chcecie specjalnie wędrować o takiej porze 😀
Początkowo chcieliśmy zrobić górę w jeden dzień, bo czasy podane w Internecie i na drogowskazach dają jasną kalkulację powodzenia. Nie rezerwowaliśmy więc noclegu w schronisku.
Wejście na Triglav w dwa dni
Dzień przed wyjściem zmieniliśmy zdanie i rozbiliśmy wyprawę na dwa dni. Niestety rezerwacja noclegów w Triglavskim Domu na Kredaricy była już zablokowana. Musieliśmy więc cisnąć do góry z nadzieją, że skapnie nam jedno z 47 miejsc, które zostały dostępne 😀 Wystarczyło wyprzedzić 45 ludzi!
Poszliśmy na przypale zaczynając wędrówkę około 10 rano. Na pierwszej tabliczce informacyjnej znajdziecie informację, że do szczytu Triglavu z tego miejsca dzieli Was 5 i pół godziny. W takim czasie nie udało nam się nawet dojść do Triglavskiego Domu, a około 17 dopiero zaczynaliśmy atak na szczyt. Razem z zejściem zajęło nam to 2.5 godziny. Reasumując – schodziliśmy po ciemku z czołówkami. Jeśli nie zasuwacie pod górę w dobrym tempie to nawet rozbijając wędrówkę na dwa dni radzimy zacząć ją wcześniej niż my.
Drugi dzień poświęciliśmy tylko na zejście do doliny Vrata ze schroniska, które zajęło nam około 4 godziny. Można też zmienić nieco sposób wspinaczki i w pierwszy dzień dojść tylko do Triglavskiego Domu, a w drugi dzień zaatakować szczyt i zejść do doliny.
Warianty wejścia na Triglav
- Via ferrata Tominškova pot (poziom C)
- Via ferrata pot čez Prag (poziom A/B)
- Via ferrata pot čez Plemenice (poziom C/D)
- Trasa turystyczna z Kovinarskiej kocy
- Trasa turystyczna z Rudno Polje
Via Ferrata Tominškova pot – informacje
- Cena: bezpłatnie
- Poziom: C (chociaż bardziej w stronę A/B)
- Ekspozycja: bardzo duża
- Długość: 1.7 kilometra
- Wysokość wspinaczki: 700 metrów
- Czas dojścia do startu: nam zajęło 2.5 godziny
- Czas przejścia: około 1.5 godziny
- Czas powrotu: brak danych
- Parking: tutaj
- Początek Via Ferraty: brak danych
- Numer alarmowy: 112
- Powrót: tą samą drogą lub innym wariantem podanym wyżej
Trasa Tominškova pot poprowadzona jest z doliny Vrata i cały czas będzie nas zachwycać pięknymi widokami. Z jednej strony będziemy oglądać surową i monumentalną ścianę Triglavu. Za plecami cały czas towarzyszyć nam będzie panorama pobliskich szczytów. Spoglądając w dół zobaczymy rozciągającą się dolinę.

Wędrówkę rozpoczynamy stromą, leśną ścieżką, która już na początku może dać w kość. Każdy krok jest krokiem do góry. Następnie dotrzemy do sekcji z kamieniami, a także miniemy kilka miejsc z kotwami. Przed rozpoczęciem odcinka z kablem będziemy mieli świetne miejsce na zrobienie przerwy. Przejście skalnego trawersu to najfajniejszy moment, który jednocześnie trochę nas zawiódł, bo spodziewaliśmy się większego poziomu trudności. Nie oznacza to, że jest łatwo! Prawie wszystkie fragmenty są mocno eksponowane, a niektóre nie mają ubezpieczeń (kabel podzielony jest na 15 odcinków). Czekają nas elementy wspinaczki w bardzo odsłoniętym terenie, które wymagają szczególnej ostrożności. Przypominają o tym tabliczki wspominające brawurowe i nieostrożne osoby, które popełniły od jeden błąd za dużo. Często odcinki bez kabla są trudniejsze technicznie niż te z kablem. Trasa uczęszczana jest w obu kierunkach więc w sezonie może być tłoczno. Dodajmy do tego wyprzedzających nas Słoweńców, którzy mają dwa razy szybsze tempo i cisną w górę bez sprzętu. Sekcja z kablem będzie nas rozpieszczać widokami na ściany Triglavu i dolinę. Finalnie docieramy do złączenia szlaków z trasą pot čez Prag i kontynuujemy wejście piarżyskiem.
Via Ferrata pot čez Prag – informacje
- Cena: bezpłatnie
- Poziom: A/B (chociaż bardziej w stronę B-C)
- Ekspozycja: bardzo duża
- Długość: brak danych
- Wysokość wspinaczki: ciężko stwierdzić – odcinek z kablem ma kilka metrów
- Czas dojścia do startu: około 2 godzin
- Czas przejścia: kilka minut
- Czas powrotu: brak danych
- Parking: tutaj
- Początek Via Ferraty: brak danych
- Numer alarmowy: 112
- Powrót: tą samą drogą lub innym wariantem podanym wyżej
Trasa pot čez Prag to tak naprawdę malutki odcinek kabla. Cały szlak jest pomieszaniem szutrowej ścieżki, luźnych kamieni i skalnych zejść ubezpieczonych kotwami. Nie należy jednak lekceważyć poziomu trudności – cały czas jest stromo, a niektóre elementy mają dużą ekspozycję i wymagają sporej ostrożności, żeby nie wylądować kilka metrów niżej. Trzeba także uważać jak stawiamy stopy, bo wiele razy ślizgaliśmy się na małych kamyczkach – od razu życie przelatuje przed oczami jak macie wizję zjechania w dół 😀 Droga zdecydowanie pozwala odczuć przestrzeń i ogrom gór, jednocześnie pokazując nam jacy jesteśmy mali – otoczeni potężnym ścianami Triglavu. Pot čez Prag zapewnia piękne widoki na dolinę, która wydaje się być bardzo odległa. Ten jeden, kilkumetrowy odcinek z kablem to całkowicie pionowa ściana, więc sprzęt do Via Ferraty jak najbardziej jest zalecany. Choć szlak nie jest trudny to zejście/wejście kablem należy do wymagających.

Parking pod Triglavem
Około 10 rano dojeżdżamy na parking z nadzieją, że znajdziemy jakiekolwiek wolne miejsce. Cały plac był zawalony od góry do dołu, a my jeszcze wyjątkowo byliśmy większym autem. Udało nam się wcisnąć jakoś bokiem – nieco wystając na jezdnie. Trudno, to była nasza jedyna opcja. Nigdzie nie znaleźliśmy poboru opłat więc nie wiemy czy to miejsce jest płatne. Mamy jednak pewność, że zaparkowanie samochodu poza wyznaczonym miejscem kończy się mandatem. Na naszych oczach auta stojące za drewnianym płotem zyskiwały papierowy świstek.
Wniosek jest jeden – żeby dorwać miejsce parkingowe trzeba przyjechać znacznie wcześniej, bo nawet we wrześniu jest tłok. W najbardziej obleganych miesiącach musi tutaj trwać walka.

Podejście do początku Via Ferraty
Z parkingu kierujemy się szutrową drogą do Aljažev dom v Vratih. Przed schroniskiem znajdziemy szereg drogowskazów, które informują o tym ile czasu jest nam potrzebne na dojście do konkretnych punktów. Według nich na szczycie Triglavu mamy stanąć za 5 godzin i 30 minut. Jeśli ktoś robi tą trasę w takim czasie to naprawdę chylimy czoła!






Kierujemy się dalej szlakiem i docieramy do charakterystycznego punktu, jakim jest pomnik poległych partyzantów. To znak, że czas odbić w lewo. Pójście dalej prosto doprowadziło by nas to trasy pot čez Prag.

Teraz czeka na nas chyba najbardziej stroma ścieżka na trasie. Leśny szlak pikuje ostro w górę, nie dając odpocząć naszym nogom 😀 Przejdziemy kilka drewnianych schodów, a także odcinek z głazami. Radzimy nie narzucać od razu tempa, bo mamy do podejścia 400 metrów w górę. Sami szliśmy cali zalani potem! Kiepskie cardio u Jaszczura.






Powoli zaczniemy wychodzić z lasu, a ścieżka zbliży się do skał. Trafimy na kilka przesmyków ubezpieczonych kablem – nie jest to jeszcze początek ferraty. Widok na dolinę Vrata i ściany Triglavu zacznie się robić coraz lepszy i gwarantujemy, że będziecie się zatrzymywać na każdym rozwidleniu 😀





Ścieżka z czasem zamienia się na kamieniste podejście. Kijki trekkingowe zaczną bardziej denerwować niż pomagać. Znajdzie się nawet kilka pomocniczych kotw. W tym momencie będziemy na około 1700 metrach. Przed nami wyrośnie pionowa skała, a my odbijemy w prawo gdzie zaczyna się Tominškova pot. Tutaj znajdziecie też świetne miejsce na przerwę – zwłaszcza gdy zaświeci słoneczko.












Via Ferrata Tominškova pot – opis przejścia
Trasa Tominškova pot choć nazwana Via Ferratą tak naprawdę jest ubezpieczonym szlakiem z elementami wspinaczki. Czeka na nas 15 odcinków kabla – dłuższych lub krótszych. Czasem ledwo się zaczyna i zaraz się kończy, więc nie bądźcie zdziwieni już na starcie tak jak my 😀 Sprzęt do ferrat jest jak najbardziej wskazany. Często ścieżka prowadzi przy samej krawędzi. Cały czas będziemy wystawieni na bardzo dużą ekspozycję. Przestrzeń z prawej strony robi ogromne wrażenie – u stóp dolina Vrata, a u góry wielki masyw Triglavu.







Odcinki z liną przeplatają się z tymi bez zabezpieczenia. Te zaś często są bardziej strome i niebezpieczne. Radzimy zachować czujność i patrzeć gdzie stawiamy stopy. Wspinaczka nie jest trudna ale jeden błąd może być tym ostatnim. Czasem możemy liczyć na kotwy lub uchwyty ale w większości wchodzimy po skale. Nie bierzcie przykładu ze Słoweńców, którzy idą jak do sklepu po bułki 😀




W pewnym momencie będziemy przekraczać mały wyłom i zejdziemy w dół na szlak. Następnie czeka na nas drabinka i fajny trawers przy ścianie. To chyba najbardziej malownicze miejsce na trasie Tominškova pot, więc nie szczędźcie miejsca w telefonie. Następnie czekają nas kolejne uskoki, półki i głazy. Trochę kabla, trochę skał. Ciągła przeplatanka. Szczerze mówiąc pod koniec trasa zaczęła już nam się nudzić. Spodziewaliśmy się trochę większego wycisku i poziomu trudności, np. kilku podejść pionową ścianą. Faktycznie największym zagrożeniem w tym miejscu jest ekspozycja.











Dojście do schorniska Triglavski Dom na Kredaricy
Trasa staje się z czasem coraz lżejsza i finalnie docieramy do złączenia szlaków. W tym miejscu krzyżuje się Tominškova pot z drogą pot čez Prag i robi się bardziej tłoczno. Dalszy odcinek jest już wspólny dla obu tras. Drogowskazy informują, że od Aljažev dom v Vratih do tego punktu powinniśmy iść 2 godziny i 30 minut. Nam zajęło to 4 godziny 😀 Taki sam czas (2h 30min) sugerowany jest stąd do Triglavu. Już przestaliśmy wierzyć tym tabliczkom 😀 Albo serio mamy wątpliwą kondycję albo Słoweńcy robią sprinty na szczyt.






Dalsza część szlaku prowadzi przez piarżysko (pozostałość po lodowcu). Będziemy iść małymi, ostrymi kamieniami, które miejscami się zsuwają. Przejście tego odcinka idzie jednak bardzo sprawnie i nie ma tutaj większych trudności. Warto jednak mieć kask na głowie gdyby coś leciało z góry 😀 Polecamy oczywiście co jakiś czas się odwrócić, bo za plecami widoki nie przestają zachwycać!


Docieramy do kolejnej tabliczki mówiącej, że Triglavski Dom na Kredaricy leży lekko ponad godzinę stąd. Ta, jasne! Trasa przybiera całkowicie inny charakter. Ten odcinek przemierzamy dużymi, skalnymi płytami. Uważajcie na szczeliny pod nogami – łatwo można wpaść. Szlak ciągnie się przez kamienie zmuszając do dalszej wspinaczki. Trafi się także kilka odcinków z kablem. Momentami jest stromo więc uważajcie. Z lewej strony będziecie mogli wypatrzeć pobliskie schronisko Staniča.













Przez chwilę odczuliśmy już monotonie i zrobiliśmy małą przerwę. Dosyć, że nas przewiało to Łukaszowi wybuchła puszka coca coli w plecaku – wszystko miał mokre i uklejone!
Przeszliśmy ostatni odcinek wspinaczki – który chyba był najbardziej wymagający i przed naszymi oczami ukazał się Triglavski Dom na Kredaricy. Ten etap przeszliśmy w 2 godziny i 30 minut. Łączny czas operacyjny to w przybliżeniu 6h 30min – czyli mamy około 16:30 na zegarku. Przypominamy, że tabliczka pod Aljažev dom v Vratih mówiła 5:30 do szczytu 😀

Łukasz wysunął pomysł żeby zostać już w schronisku i atak szczytowy z zejściem zostawić na kolejny dzień. Norbert jednak uparł się, że jak jesteśmy już w gazie to ciśniemy do góry i nie ma to tamto. Tak też się stało! Jedyne co zrobiliśmy to zjedliśmy batonika mocy i zaklepaliśmy miejsca w schronisku. Na szczęście udało się jeszcze dostać wolne łóżka – jednak w pokoju 20 osobowym. Trudno, grunt, że nie na podłodze 😀
Wspinaczka na Triglav – atak szczytowy i zejście
Triglav był przykryty warstwą chmur, a pogoda nieco się zepsuła. Zaczęło wiać, więc wskoczyliśmy w kurtki. Drogowskaz mówił, że potrzebujemy godzinę na wejście ale już w schronisku wybito nam z głowy takie kalkulacje.



Wspinaczka zaczyna się od podejścia skałą jednak szybko docieramy do odcinka z kablem. Podejście jest strome i ponownie mamy pełną ekspozycję. Oprócz kabla trafimy również na metalowe kotwy. Sporo odcinków nie ma jednak żadnych zabezpieczeń. Niektórzy dalej korzystają ze sprzętu do Via Ferraty i wpinają się w każdy kabel. Inni trzymają się tylko i cisną do góry jak torpeda – w tym my na początku żeby podgonić tempo. Nie bierzcie z nas przykładu. Jeden błąd może być tragiczny w skutkach.





Charakterystycznym miejscem jest podejście z kablem od lewej strony zbocza. Tutaj też przyszło nam się minąć z kilkoma osobami co nie jest fajne w takim punkcie. Pogoda zaczęła się poprawiać, a przez nas przepływały chmury! Wspinaczka doprowadza nas do małego wypłaszczenia z przepięknym widokiem na wschodnią stronę gór. W pewnym momencie wyszliśmy z obłoków i tak oto stanęliśmy ponad chmurami. Krajobraz nie do opisania.











Do szczytu jeszcze kawał drogi ale przejście granią pozwala nam trochę przyspieszyć. Nawet nie wiecie jak się cieszyliśmy, że jesteśmy tutaj sami. Czytaliśmy wcześniej, że to miejsce jest jednym z najbardziej niebezpiecznych z racji na tłumy wymijających się ludzi.
Faktycznie przejście granią jest wąskie, a z obu stron mamy przepaść. Nie bez powodu poprowadzono tutaj kabel, w który jak najbardziej zalecamy się wpinać. Jeden zły ruch i lecicie bez lądowania telemarkiem. Następnie czeka nas odcinek po skale bez zabezpieczeń.










Udało się! Zdobyliśmy Triglav – najwyższy szczyt Słowenii i Alp Julijskich (2864 metry). Cała warstwa chmur zalegała pod nami, dzięki czemu mogliśmy rozkoszować się najbardziej magicznym widokiem w życiu. Do tego słońce zaczęło powoli zachodzić, tworząc przepiękną aurę. Jedocześnie był to sygnał, że mamy dosłownie kilka minut żeby nacieszyć się nowym osiągnięciem. I tak zaszaleliśmy i spędziliśmy na szczycie około pół godziny. Zdjęcia, naklejka i czas znikać. Czy było warto? Oczywiście, że tak. Zrobiliśmy to!









Na zejściu próbowaliśmy trochę przyspieszyć jednak przez zmęczenie mogliśmy popełnić jakiś błąd więc staraliśmy się zachować balans między bezpieczeństwem, a ucieczką przed zmrokiem. Słońce zbliżało się ku zachodowi. Niebo rozbłysnęło na złoto, a następnie różowo. Zaraz potem zrobiło się ciemno, a przed nami pojawił się wielki księżyc. Mieliśmy 26 września, a na 29 zapowiadano pełnię. Niesamowity widok! Jakby księżyc był na wyciągnięcie ręki.







Jedyne co mogliśmy jednak wyciągnąć w tym momencie to czołówki, z którymi pokonaliśmy przynajmniej połowę trasy zejściowej. Nie była to komfortowa sytuacja ale za to jaka przygoda! Jak widzicie zabranie sprzętu na zapas czasem się przydaję. A tak na serio – zamiast się stresować schodzeniem nocą po stromej skale, po prostu wstańcie wcześniej niż my.




Około godziny 19:30 byliśmy u podnóża góry. Cała akcja z parkingu wraz ze wspinaczką i zejściem do schroniska zajęła nam 9 i pół godziny.
Noc i warunki w schronisku Triglavski Dom
Dokładnie o 19:56 odbieraliśmy pościel w schronisku. Żeby było śmieszniej – o 20 zamykali okienko przy recepcji. Mieliśmy farta! Za dwa miejsca w pokoju 20 osobowym zapłaciliśmy około 30 euro.
Schronisko jest duże jednak miejsc w jadalni aż tak sporo nie ma. Bez problemu zjemy tu ciepłe śniadanie, obiad i kolacje czy kupimy napoje – zwykłe i wyskokowe. Oczywiście jeśli magazyn jest pełen. Tego samego dnia jeszcze na Tominškovej słyszeliśmy latający helikopter – jak się okazało tego dnia uzupełniano zapasy 😀 Zjedliśmy jednak trochę z plecakowego prowiantu i tak na kolację były kabanosy z paluszkami (kuchnia chyba już i tak była zamknięta o tej porze). Do tego zwycięskie piwko żeby wznieść toast za wejście.

W obiekcie dostępna jest ogólnodostępna suszarnia, w której przygotowane są także przedłużacze do ładowania urządzeń. Prysznic nie był możliwy tego dnia więc zostało nam umycie zębów. Łazienki nie są w najlepszym stanie ale też nie tragicznym. Nasze miejsce do spania było dość małe – wymiar jak na półtora osoby. Wystarczyło jednak żeby pomieścić dwa jaszczury 😀 Każdy z nas dostała świeży pakiet do spania – poduszkę i ciepłą kołdrę.

Niestety noc nie była łaskawa, zwłaszcza dla Norberta. Obok niego ktoś tak chrapał, że nie dało się zmrużyć oka. Do tego cielsko delikwenta zaczęło powoli zajmować zbyt wiele przestrzeni – zwłaszcza, że materace są oddalone od siebie o jakieś 10 centymetrów. Brakuje określeń żeby opisać jakiego kalibru to było chrapanie. Jakby ktoś miał ten Triglav zaraz zburzyć. Dziewięć godzin zaplanowane na spanie było najdłuższymi dziewięcioma godzinami w życiu.
W agonii i skrajnym niewyspaniu zjedliśmy śniadanie (płatki z mlekiem 5 euro, herbata 4 euro, butelka wody 6 euro) i zaczęliśmy schodzenie do doliny Vrata.

Powrót do skrzyżowania szlaków
Około 10 rano opuszczamy schronisko. Nieźle wiało więc od razu wskoczyliśmy w kurtki. Pożegnaliśmy się z Polakami poznanymi na szlaku i swoim tempem zaczęliśmy schodzić. Początek trasy był identyczny jak podczas wejścia. Najpierw zejście po kamieniach i przy użyciu kabla. Szło znacznie sprawniej niż w tamtą stronę. Następnie wypłaszczenie na surowych głazach i szybkim krokiem dotarliśmy do drogowskazu i piarżyska. Zajęło nam to około 30 minut. Po kolejnych 15 minutach byliśmy już przy skrzyżowaniu szlaków. Według tabliczki przy Aljažev dom v Vratih powinniśmy być za 2h 30min. Dobra, dobra. Już znamy te numery.







Zejście Via Ferratą pot čez Prag
Początek trasy od drogowskazu wiedzie wyznaczoną ścieżką. Nie ma tutaj żadnych trudności. Powoli zbliżamy się do potężnych skał Triglavu. W końcu docieramy do miejsca, w którym widać jak daleko mamy do doliny 😀 Stojąc tutaj mamy wrażenie jakby droga prowadziła pionowo w dół. Tak jak gdyby trzeba było po prostu skoczyć i polecieć. Nie ma co ukrywać, jest stromo! Na szczęście szlak inteligentnie poprowadzono zboczami, co znacznie wydłuża zejście ale zdecydowanie jest to bezpieczniejsze. Osoby mające problem z pełną ekspozycją i czy otwartą przestrzenią mogą mieć podwyższone tętno.





Szlak prowadzi zwykłą ścieżką lub kamieniami, które bardzo często się osuwają. Pilnujcie każdego kroku, bo nie chcecie zacząć zjeżdżać na tym urwisku! Gdzieniegdzie musimy też zejść po głazach. Dolina w dole wcale się nie przybliża 😀 W końcu docieramy do sekcji z kotwami. Takich odcinków będzie kilka – mniejszych lub większych. Zachowajcie ostrożność!



Krajobraz jałowych skał powoli nabiera zielonego koloru. Z lewej strony wyłoni się wielka ściana Triglavu. Nam udało się też wzrokiem wychwycić kozice! Nadal będziemy szli kamieniami i natrafiali na odcinki z kotwami. W końcu dojdziemy do Via Ferraty.



Kabel na trasie pot čez Prag poprowadzony jest na pionowej ścianie. Do pomocy zostawiono metalowe pręty. Via Ferrata jest krótka ale stroma. Wejście zdecydowanie byłoby łatwiejsze niż zejście, po prostu trzeba szukać gdzie postawić stopę. Uprząż i lonża powinny zostać użyte na te kilka metrów. Nie ma co ryzykować.




Po tym etapie faktycznie zaczęliśmy odczuwać, że dolina Vrata jest coraz bliżej. Szlak trochę się dłuży i zdecydowanie daje wycisk kolanom. Ścieżka doprowadza nas do koryta rzeki (Triglavska Bistrica), którą musimy przekroczyć. Chciało by się już iść po płaskim ale jeszcze czeka Was skakanie po kamieniach. Dopiero później wchodzimy na prostą drogę.


Powrót na parking
Leśny szlak poprowadzi nas prosto do Aljažev dom v Vratih, a następnie na parking. Nic niespodziewanego już nas nie czeka. W końcu płasko 😀 Odcinek od złączenia szlaków do parkingu zajął nam około 3 godziny. Łącznie z przerwami zejście od schroniska do schroniska możemy podliczyć jako 4 godziny. Nasz samochód na szczęście dalej stał bez żadnych mandatów czy tajemniczych kartek.



Wracając do Mojstrany udało nam się jeszcze zgarnąć podróżniczkę, która szukała podwózki. Od razu z parkingu ruszyliśmy w poszukiwaniu jedzenia, bo po dwóch dniach na batonach zjedli byśmy nawet szyszki z lasu. Trafiliśmy na restaurację Veranda, która miała fajny taras. Tłusta i gęsta gobova juha uratowała burczący brzuch 😀


Sprzęt trekkingowy na Triglav
Zdecydowanie najważniejszym aspektem są dobre buty trekkingowe. Oczywiście dacie radę wejść w zwykłych adidaskach jak my za młodu ale uwierzcie, że po tylu tysiącach kamieni pod stopami będziecie błagać o miskę z lodem 😀 Zalecamy wybrać model z podeszwą Vibram, np. Terrex Swift R3, który pomoże zniwelować odczucie zróżnicowania terenu.
Obowiązkowym osprzętem jest kask, uprząż i lonża – czyli zestaw do Via Ferraty. Nie zalecamy bawić się w Słoweńców ani Jaszczurów na przypale. Lepiej grzecznie się przypinać do kabla. Zwłaszcza gdy skorzystacie z innej naszej rady i wyjdziecie wcześniej – wtedy na spokojnie będziecie mogli operować karabinkami. Nie musicie mieć sprzętu za miliony – wystarczy zestaw z Decathlona, np. marki Simond.
Nawet w ciepły i słoneczny dzień potrafi mocno powiać. Zalecamy wrzucić w plecak softshell lub hardshell – jeśli też dobrze ochroni Was przed wiatrem. Sami wzięliśmy kurtkę na deszcz (Mammut Kento) w razie gdyby pogoda postanowiła zrobić nam psikusa. Przydała się podczas ataku szczytowego. Mieliśmy też warstwę docieplającą w postaci bluzy merino.
Pomocne będą także kijki trekkingowe i czołówka jeśli ruszycie o 5 rano. Norbert często uderzał kolanem o skały ale uratowały go długie spodnie z ochronną powłoką w tym miejscu, np. Rab Torque. Możecie też wrzucić do plecaka buff i cienką czapkę pod kask. Teraz możecie zdobywać Triglav. Powodzenia, ahoj przygodo!

Cześć, możesz podać współrzędne parkingu? Jaka jest opłata za parking?
Parking: https://maps.app.goo.gl/HnWPs2YxV7Pm7yMx7
Ceny nie podam, bo kiedy byliśmy to nikt nie pobierał opłaty.