
Dziki wąwóz Pokljuka – mroczny las z tajemniczym przejściem
Artykuł w skrócie:
Po odwiedzeniu wąwozu Vintgar, który uginał się aż od natłoku turystów uciekliśmy do miejsca, którego prawie nikt nie odwiedza. Około 4 kilometry dalej położony jest wąwóz Pokljuka. Zostaliśmy skuszeni jego dziką i tajemniczą scenerią. Nie zawiedliśmy się, bo miejsce okazało się totalnie Jaszczurowe. Przeglądając mapę Słowenii znaleźliśmy drewniany mostek przybity to skały i cienką szczelinę, niczym wejście do jaskini. Okazało się, że to właśnie Pokljuka. Musieliśmy to zbadać i przekonać się co faktycznie kryje to miejsce.



Zjazd łatwo przegapić – sami na początku pojechaliśmy źle. Zamiast trzymać się drogi 905 musimy skręcić w tym miejscu i dalej poprowadzą nas już drogowskazy. Wąską drogą dojechaliśmy do miejsca gdzie można było zostawić samochód. Patrząc teraz na mapę widzimy, że ktoś uruchomił inny jeszcze parking. Za zostawienie auta nie zapłaciliśmy nic, a oprócz naszego samochodu były jeszcze dwa inne – trochę posmutnieliśmy. Na szczęście minęliśmy się praktycznie przy wejściu i cały wąwóz należał do nas 😀

Dojście do szlaku Circural Trail
Wbity pal z tabliczkami oznaczał początek szlaku. Naszym celem było zrobienie Circular Trail. Wkroczyliśmy w las i otaczającą nas zieleń. Słońce zatrzymywało się na koronach drzew więc cieszyliśmy się, że mieliśmy bluzy i długie spodnie. No i zawsze to trochę mniejsze ryzyko na złapanie kleszcza gdy ma się zasłonięte ciało 😀


Kierujemy się kamienistą drogą obok potoku żeby następnie wejść jeszcze głębiej w las. Wąwóz Pokljuka przypominał nam bardzo kanion Sighistel w Rumunii. Dokładnie taka sama sceneria od początku. Dobrze się zapowiadało 😀
Oznaczenia szlaku były raczej ubogie więc szliśmy najbardziej wydeptaną, leśną drogą. Minęliśmy dużą skałę z prawej strony i po kamieniach dotarliśmy do tablicy informacyjnej.




Zakręt w lewo oznaczał dojście krótszą drogą do Galerije Zatrnik – czymkolwiek to było. Pójście w prawo oznaczało dojście do tego samego miejsca ale dłuższą drogą. Jakąkolwiek decyzję byśmy nie podjęli to i tak obie strony oznaczone były jako Circural Trail. Wiadomo, że poszliśmy ta dłuższą 😀 Mroczny, pusty las ciągle płatał nam figle różnymi odgłosami więc czym prędzej musieliśmy się gdzieś ruszyć żeby nie dorwał nas jakiś duch puszczy.


Przejście wąwozu Pokljuka
Zakręt w prawo oznaczał przejście przez ciemną jaskinie. Światło docierało przez otwory w sklepieniu. Przypominały one nieco Oczy Boga w jaskini Prohodnej w Bułgarii – tylko w mniejszym wydaniu. Po wyjściu na powierzchnie odbiliśmy na punkt widokowy lecz było widać z niego tylko ściany wąwozu.





W końcu doszliśmy do miejsca gdzie obok siebie były dwa drogowskazy – jeden na wbitym palu, a drugi na drzewie. Wybraliśmy ten kierujący na Galerije Zatrnik, a nasz wybór potwierdziła para turystów, która bezszelestnie nagle wyłoniła się z lasu. Przez chwilę szlak zamienił się na zwykłą, leśną ścieżkę i byliśmy trochę zawiedzeni lecz chwilę później znowu wpadliśmy do zielonej dżungli pełnej paproci, mchu, przewróconych drzew i kamieni 😀







Pęknięcie w skale i Galerije Zatrnik
Ścieżka doprowadziła nas do skały z wąskim wyłomem. Czuliśmy się jak Gandalf, który musiał rozwikłać zagadkę „powiedz przyjacielu i wejdź”. Jakby za skalnym pęknięciem miała na nas czekać opuszczona kopalnia Morii. Weszliśmy między kamienne ściany i okazało się, że to właśnie przejście do miejsca, którego szukaliśmy.



Udało się dotrzeć do drewnianego mostku przybitego do skały. Prawdopodobnie to jest Galerije Zatrnik chociaż to też jest zagwozdka, bo kolejny drogowskaz prowadził na… Zatrnik. W tym miejscu odbiliśmy na zakręt prowadzący na short trail żeby zrobić kółko. Na dole pod mostkiem znaleźliśmy tabliczkę informacyjną mówiącą o tym, że chociaż na minutę pobyć tutaj w ciszy i nacieszyć się naturą i spokojem. Tak też zrobiliśmy.







Po około 10 minutach i zejściu kamieniami doszliśmy do punktu z którego ruszaliśmy. Jednocześnie nam się podobało i nie podobało, bo czuliśmy trochę niedosyt. Fajnie, bo dzika przyroda, nie ma ludzi, mroczna sceneria i zróżnicowany szlak. Zabrakło nam jednak jeszcze jakiegoś efektu wow – mieliśmy nadzieję, że trafimy tutaj jeszcze na jakieś inne, drewniane przejścia czy skaliste przesmyki. Mimo tego polecamy to miejsce jako odskocznie od komercyjnej okolicy.




