Artykuł w skrócie:

Wizyta w Słowenii nie mogła obejść się bez odwiedzenia najbardziej turystycznego miejsca w całym kraju. To właśnie ten widok wyskakuje jako pierwszy w Internecie gdy próbujecie zrobić research. Małe jeziorko z wyspą i kościółkiem jest szalenie charakterystyczne i rozpoznawalne. To tutaj trwa największe oblężenie – bez względu na porę roku. Nie ma się co dziwić, bo choć komercyjne to Bled jest po prostu ładne. Malowniczy krajobraz, otoczenie gór – chce się tutaj choć chwilę zostać i nacieszyć widokami. Z naciskiem na chwilę, bo ceny nie biorą jeńców 😀 Tak czy siak sceneria zapada w pamięć. A skoro mamy już jezioro to trzeba się w nim wykąpać!

Parking w Bled

W otoczeniu jeziorka nie znajdziemy raczej bezpłatnego parkingu. Przyznamy się, że sami nawet nie szukaliśmy. Po prostu pogodziliśmy się z faktem zapłacenia za kilka godzin tu i ówdzie. Zdecydowaliśmy się zostawić samochód na parkingu obok plazy Velika Zaka, a dokładnie tutaj.

Inne parkingi znajdziecie tutaj, tutaj czy tutaj. Musimy liczyć się z kosztami rzędu nawet 3 euro za godzinę. Jak zawsze w Słowenii polecamy mieć ze sobą aplikację EasyPark gdyby nie udało się nigdzie zapłacić.

Velika Zaka – przyjemna plaża

Zachodnia strona jeziora Bled przyjemnie nas zaskoczyła. W październiku nie było tutaj tłumów. Od rana przy plaży Velika Zaka wylegiwało się na kocach kilka osób. Słońce przyjemnie świeciło i był to dobry moment na piknik z ładnym widokiem. Także i my na chwilę tutaj przyszliśmy, po prostu nacieszyć się słonecznymi promieniami przy dźwiękach kaczek 😀

Jak z każdej strony jeziora tak i tutaj mamy punkt wynajmu łódek. Idąc kawałek na południe trafimy na drewniany mostek na jeziorze, który oferuje ładną panoramę.

Jezioro Bled i Blejski Otok

Malutkie jezioro Bled ma około 30 metrów głębokości. Jego powstanie jest dziełem lodowca Bohinj, który napierając na ogromną skałę wykształcił małą wysepkę i dorzecze, które po stopieniu się lodu zamieniło się w jezioro.

Blejski Otok czyli mała wysepka na jeziorze to najbardziej rozpoznawalny punkt Słowenii. Kiedyś stała na nim pogańska świątynia Zivy czyli bogini miłości. Aktualnie znajduje się tu kościół Wniebowzięcia Matki Bożej. W XV wieku został on rozbudowany i zyskał 52-metrówą wieżę. Następnie podczas przebudowy w XVII wieku dodano schody prowadzące z nadbrzeża do świątyni. Liczą one dokładnie 99 stopni z czym oczywiście wiążą się tradycje bądź legendy. Na terenie wysepki znajduje się także lapidarium, plebania, cukiernia w której można zakupić potice (słoweńskie ciasto) i wieża zegarowa.

Jeśli para młoda chce wziąć ślub w kościele na wyspie to zgodnie z tradycją pan młody musi wnieść swoją lubą po 99 schodach przed rozpoczęciem ceremonii. Trochę przypał jak nie doniesie więc warto wcześniej to sprawdzić 😀 Jednocześnie jeśli młodzi wezmą ślub w innym kościele ale następnie odwiedzają wyspę z gośćmi weselnymi to pan młody również musi wnieść małżonkę po 99 schodach 😀 Jest to ponoć gwarancją szczęścia.

Nie byliśmy na wysepce i w kościele ale obserwując go z punktu widokowego ciągle słyszeliśmy bijące dzwony – tak jakby każdy turysta nie robił nic innego oprócz walenia w dzwona 😀 Coś w tym jest, bo zgodnie z tradycją można pomyśleć intencję i trzy razy pociągnąć za sznur w dzwonnicy. Jeśli dzwon zabije to Matka Boża spełni prośbę. A jak nie zabije to nie wygramy jednak w lotto. Punkty z łódkami znajdziecie z każdej strony jeziora. Za usługę przewiezienia tak zwaną pletną trzeba będzie zapłacić nawet od 15 euro za osobę. W cenie jest rejs w dwie strony oraz półgodzinny postój na wyspie. Co ciekawe nie każdy może zostać pletnarem czyli kapitanem łódki. To zajęcie nie jest dostępne dla nikogo z zewnątrz i przechodzi wyłącznie z ojca na syna.

Mala Osojnica – punkt widokowy na jezioro

Zamiast płynąć na wysepkę postanowiliśmy wejść na jeden z punktów widokowych. Najbardziej popularnymi miejscami są Ojstrica i Mala Osojnica. Pomiędzy nimi znajduje się Matija’s Viewpoint i na niego się kierowaliśmy. Nie możemy jednak dokładnie powiedzieć na który doszliśmy. Interesował nas punkt za stromymi, metalowymi schodami, które skusiły nas gdy robiliśmy research.

Punkt startowy znajdziecie tutaj. Zaczynamy leśną drogą z korzeniami i nabieramy wysokości. Byliśmy zdziwieni, że na tak popularnym szlaku było wąskie przejście z kablem. W końcu doszliśmy do upatrzonych schodów. Faktycznie są strome 😀 Fajne urozmaicenie. Dokładnie za nimi znajduje się jedna ławka i tutaj się zatrzymaliśmy. Poza sezonem nie było tłoczno – akurat nikt na niej nie siedział więc mogliśmy się cieszyć piękną panoramą na Bled, jezioro i kościół. Szlak prowadzi dalej więc faktyczna Osojnica czy Ojstrica jest pewnie jeszcze wyżej 😊

Z innych punktów widokowych można jeszcze wyróżnić wzgórze Straza, na które możemy wjechać wyciągiem krzesełkowym. Tutaj mamy jednak widok wyłącznie na stojący naprzeciwko zamek. A co do zamku to właśnie on według nas jest kolejnym, świetnym viewpointem. Niestety tutaj musimy już zapłacić 😊

Blejski Gard czyli Zamek w Bled

W październiku około godziny 12 już nie było prawie miejsc na parkingu. Czyli tutaj jest główne oblężenie. Oprócz prywatnych aut stało sporo autokarów wycieczkowych. Za miejsce postojowe zapłaciliśmy 3 euro za godzinę i użyliśmy aplikacji EasyPark.

Zamek otwarty jest dla zwiedzających od 8 rano do 20 wieczorem. Cena za wejście to 15 euro więc tanio nie jest. Blejski Grad nie jest duży i można go obejść w pół godziny. Można także pobyć tutaj dłużej – wypić kawę czy odwiedzić winiarnię. Oczywiście rekomendujemy wizytę w słoneczny dzień.

W XI wieku stojącą tutaj wieżę rozbudowano do pełnoprawnej warowni. Głównym zadaniem zamku była obrona mieszkającej tutaj ludności i nigdy nie pełnił on roli reprezentacyjnej, a mimo to jest całkiem uroczy. Z lewej strony znajdziemy małą pracownie drukarską, gdzie stoi maszyna Gutenberga. Możemy też udać się na degustację wina bądź zakupić butelkę.

Kremna rezina – tego trzeba spróbować

Ponoć wizytę w Bled koniecznie trzeba dopełnić wciągając tutejszą kremówkę, a dokładnie kreminą rezinę. Nie mogliśmy tego przegapić. Wybraliśmy się do Pekarna Planika gdzie ciasto wyglądało obłędnie. Cenę 4.5 euro za kawałek wynagrodziło to, że pani za ladą nie żałowała i dostaliśmy całkiem porządne kostki ciasta. Nie mogliśmy już ich dojeść 😀 Kremówka była przepyszna ale też turbo słodka.

Kąpiel w jeziorze Bled – jest zimno!

Zwiedzane Bled zajęło nam około pół dnia. Drugie pół poświęciliśmy na pobliskie wąwozy – komercyjny ale piękny Vintgar i totalnie nieodwiedzany, dziki wąwóz Pokljuka. Wieczorem wróciliśmy na ten sam parking obok plazy Velika Zaka.

Wizytę w Bled jak i całą naszą wyprawę do Słowenii musieliśmy przypieczętować wejściem do jeziora. Słońce już zaszło, a ludzie chodzili w kurtkach także daleko było do Hawajów 😀 Oprócz nas nie było innych śmiałków więc wszyscy na plaży obserwowali nasze poczynania. Nie można było odwalić maniany tylko pokazać klasę i wejść do jeziora bez chwili zawahania. Woda była turbo zimna i mocno pachniała rybami 😀 I choć ręka z kamerą trzęsła się jak kremówka to kąpiel w jeziorze Bled mamy zaliczoną!

Oceń nasz artykuł!

Podobał Ci się artykuł? Zostaw nam 5 gwiazdek!

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie publikowany. Wymagane pola oznaczone są *