Wodospady Erawan – Park Narodowy w Tajlandii
Artykuł w skrócie:
- Skuterowe szaleństwo i wypadek
- Park Narodowy Erawan
- Wodospady Erawan – turkusowe piękno natury
- Najwyższa kaskada wodospadów
Pobudka skoro świt i szykujemy się na kolejną przygodę! Jako że był to nasz ostatni nocleg w VN Guesthouse, spakowaliśmy wszystkie nasze rzeczy, posprzątaliśmy w pokoju i udaliśmy się do recepcji w celu zapytania o możliwość pozostawienia bagaży na czas naszej nieobecności. Obsługa bez zadawania pytań i robienia problemów zgodziła się, a nasze plecaki wylądowały w bezpiecznym miejscu 😀 Zjedliśmy pyszne śniadanko, wypiliśmy pożywnego, owocowego szejka, a Łukasz musiał przy okazji nabroić i zbił przypadkowo szklankę. Za to na Norberta naleśnika czaił się jaszczur i chciał go podstępnie capnąć 😀 Kolejny raz obsługa ratuje nas z opresji. Starsza pani z recepcji oferuje pomoc w zaszyciu nerki Łukasza. Ahh ta Tajska gościnność 😀
Skuterowe szaleństwo i wypadek
Ustawiamy Google Maps i ruszamy w podróż. Droga przebiega dość spokojnie, Tajowie jeżdżą wolno i ostrożnie, a my postanawiamy trochę przyspieszyć – nie róbcie tego w Tajlandii! Lepiej jest trzymać się ogólnego tempa. Dlaczego? W połowie drogi spotyka nas mały incydent – piasek na ostrym zakręcie, za duża prędkość i Norbert ląduje na asfalcie. Przeczytacie o tym w osobnym artykule, to cenna nauka! 😀 (Zobacz: Wypadek na skuterze w Tajlandii)
Docieramy na miejsce i opłacamy bilety. Jako, że Erawan odwiedzamy późnym wrześniem (pora mało turystyczna), na parkingu ku naszej uciesze zastajemy pustki. Bierzemy niezbędne rzeczy w podręczne plecaki i udajemy się na zwiedzanie.
Park Narodowy Erawan
Podczas kilkuminutowego spaceru po asfaltowej, wąskiej ścieżce mijamy ostrzeżenia o grasujących w okolicy wężach (niestety na żadnego nie natrafiliśmy), bujną dżunglę i kilku turystów. Pierwszy poziom kaskad, który ukazuje się naszym oczom płynie sobie dość leniwie. Woda jest błękitno-szmaragdowa i już na samym początku można zauważyć pływające w niej różnej maści ryby – jesteśmy zachwyceni! Zwłaszcza Norbert, bo Łukasz odwiedzał to miejsce drugi raz.
Wodospady Erawan – turkusowe piękno natury
Przy kolejnej kaskadzie spotykamy większe grono kąpiących się turystów (a przecież parking zastaliśmy pusty). Przy tym wodospadzie zazwyczaj jest największy ruch, spotkamy tutaj zarówno Tajów, jak i zwiedzających. Co przyciąga tłumy? Możliwość wykąpania się w wodospadzie! Dociera tu sporo słońca, jest również miejsce na rozłożenie koca i urządzenie pikniku z pięknym widokiem na otaczającą nas przyrodę i piękną, szmaragdową wodę.
Zważając na niewielką ilość czasu jaka nam została (wejście na kilka ostatnich kaskad możliwe jest max do godziny 15:30, zejście już w dowolnym czasie, jednak ochroniarze zdolni pomóc nam w kryzysowej sytuacji kończą swoją wartę o godzinie 16) Łukasz zażywa krótkiej kąpieli i wchodzi do małej jaskini pod wodospadem. Niesamowite uczucie – być za ściana wody! Kręcimy szybki film, robimy fotki i udajemy się na dalsze zwiedzanie.
Zaraz obok tej kaskady znajduje się CheckPoint w którym musimy zostawić nasze jedzenie, napoje i plecaki, ochrona parku w taki sposób ogranicza śmiecenie w parku przez odwiedzających – na podstawie informacji znalezionych w internecie można podobno zabrać butelki z wodą za kaucją 20 THB/sztuka, która jest zwracana jeśli w drodze powrotnej okażemy pustą butelkę (są one podpisywane przez pracownika).
Droga na wyższe kaskady robi się stopniowo coraz cięższa, zaczynając od schodów, poprzez wspinanie się po kamieniach, kończąc na chodzeniu po błocie, śliskich korzeniach wystających z ziemi i porośniętych głazach. Mimo trudności w pokonaniu szlaku warto udać się na każdy z wodospadów, bowiem wszystkie oferują unikalne widoki, a w niektórych można się wykąpać się pod okiem czujnych strażników 🙂 Praktycznie w każdym zbiorniku pływają rybki, czyli darmowe SPA, poczynając od tych malutkich spotykanych w salonach piękności kończąc na potężnych okazach, które są już bardziej głodne 😀 Chwila bezruchu w pięknej wodzie do zdjęcia i już czuć jak podgryzają kostki i nogi 😀
Jeśli nie chcecie żeby dopadły Was ryby ludojady, po prostu często się poruszajcie lub pływajcie 🙂
Najwyższa kaskada wodospadów
Mijamy większe i mniejsze wodospady, bajorka, rzeczki, różnego rodzaju przesmyki, zwierzęta i przeszkody aby dotrzeć do najwyżej położonego wodospadu. W porze deszczowej lub podczas obfitych deszczów spada on w 3 różnych miejscach z olbrzymiej skarpy przypominając swoim wyglądem 3 trąby słonia. U jego stóp tworzy się jeziorko z niesamowicie błękitną, przejrzystą i czystą wodą. Oczywiście z również z tymi diabelskimi rybami 😀 Dystans może wydawać się niewielki ale drogę pokonuje się dosyć wolno i trzeba liczyć co najmniej od 1,5 do 2h na wejście do ostatniego wodospadu – jeśli jesteście zwolennikami robienia 1000 fotografii w jednym miejscu, to możecie spokojnie przyjąć 3-4h aby wejść na sam szczyt.
Na pewno po drodze zauważycie porozwieszane na drzewach karnawałowe ubrania, szaty i inne kolorowe suknie, niektóre dość nowe, inne zaś pamiętające chyba czasy powstania wodospadów – ponoć ludzie starają się w taki sposób dać prezent duchom wodospadów i strumieni aby one w podzięce nie dopuściły do powodzi i innych katastrof.
Po zejściu na parking łapie nas lekki deszczyk, zamawiamy coś do jedzenia i przy stoliczku na zewnątrz lokalu spożywamy nasz Tajski posiłek. Nagle metr, może dwa od nas pojawia się stadko dzików złożone z 3 osobników, my patrzymy na nich, one na nas, po czym wolnym krokiem zmierzają w swoim kierunku jakby nigdy nic. Lekko skołowani śmiejemy się i jemy dalej 😀 Po odpoczynku, wskakujemy na skuter i wracamy do Kanchanaburi na nasz ulubiony nocny targ. Tak kończy się nasz dzień.
Park narodowy Erawan to na pewno jedno z najpiękniejszych miejsc w Tajlandii, które widniało w naszym planie podróży jako MUST SEE. Warto poświęcić kilka dni nie tylko tutaj ale również na zwiedzenie uroczego Kanchanaburi, wodospadu Sai Yok Noi oraz pobliskich atrakcji. (Zobacz: Kanchanaburi – gotowy plan podróży) Park wygląda jak z filmu, wodospady swoim kształtem robią wrażenie, woda jest czysta, ma piękny, turkusowy kolor, roślinność jest bujna, a i sam trekking to pewnego rodzaju przygoda pozostająca w pamięci. Mimo, że miejsce odwiedzane przez wielu to i tak na szlaku odnajdziemy ciszę i spokój, gdyż większość osób zatrzymuje się przy drugim wodospadzie.