Albania samochodem – co zobaczyć w dwa tygodnie? Podsumowanie
Artykuł w skrócie:
- Wyjazd w liczbach
- Co zobaczyliśmy?
- Czego nie zobaczyliśmy?
- Mapa miejsc i nasza trasa
- Czego spróbowaliśmy?
- Wnioski Norberta
- Wnioski Łukasza
- Przygotowanie do wyjazdu i informacje praktyczne
- Atrakcje i kontakt
- Noclegi
- Restauracje
- Okolice Elbasan – Restorant Egnatia
- Berat – Robaqepsi Gega
- Wlora – Creperia Dolce
- Wlora – Tre Forchette
- Borsh – Ujevara e Borshit
- Saranda – Taverna Fish Filipi
- Ksamil – Bar Restorant Korali
- Gjirokastra – Restaurant Gjoca Tradicional
- Kelcyra – The Avillia
- Szkodra – Bar Restaurant Shqiponja
- Bajram Curri – Restaurant Caka
- Valbone – Restaurant Tradita
- Kruja – Rooms Emiliano
- Tirana – Mr Potato
- Galeria zdjęć
Zabieramy Was na podsumowanie naszej wyprawy do Albanii i przedstawiamy co zobaczyć w tym pięknym kraju. Udało nam się wykonać prawie cały dwutygodniowy plan z czego jesteśmy bardzo zadowoleni! Odpuściliśmy jedno miejsce (Korab) z racji na totalne wyczerpanie, a kilka atrakcji nam odwołano. Mimo to przeżyliśmy dosłownie epicką przygodę z wieloma cennymi lekcjami. Zobaczyliśmy ogrom przepięknych miejsc, a także docieraliśmy tam gdzie Jaszczury lubią najbardziej – czyli w mniej znane miejscówki. Albania ma całą masę malowniczych lokalizacji, które warto zobaczyć zamiast popularnych kurortów typu Durres! Wiele się działo i będziemy o tym opowiadać przez długi czas! Przedstawiamy wyjazd w liczbach, a także galerię zdjęć. Poniżej nasze wnioski i odczucia 😀 Może Was trochę zainspirujemy! Polecamy się także w sprawie pytań o organizację i miejsc które odwiedziliśmy!
Wyjazd w liczbach:
- 15 dni (22 maj – 05 czerwiec 2021)
- Ponad 1800 kilometrów po Albanii + dojazd na lotnisko w Berlinie
- 1 kierowca
- 0 awarii
- 5 tankowań
- spalanie średnio około 6,7l/100km
- koszt – około 3250 zł na osobę, wliczając w to wynajem auta, paliwo, jedzenie, noclegi, atrakcje, prezenty, test na koronawirusa i wszystko inne
- 350 GB nagranego materiału
- niezliczona liczba uśmiechów i przygód
- dziesiątki nowych znajomości
- 3 bardzo niebezpieczne sytuacje
- 1 spotkanie ze żmiją nosorogą
- jedna rozwalona kostka 😀
- 2 dni jako górscy przewodnicy 😀
- dziesiątki filiżanek espresso
- i dziesiątki rozdanych wizytówek Jaszczura
Co zobaczyliśmy i co warto zobaczyć?
- Kanioni Holtes
- Berat (twierdza, miasto)
- Rafting w kanione Osumi
- Wlora
- Zvernec
- Kalaja e Kaninës
- Llogara Pass
- Gjipe Beach
- Qeparo
- Restauracja Ujëvara e Borshit
- Saranda
- Kalaja e Lëkurësit
- Ksamil
- Blue Eye
- Gjirokastra (twierdza, miasto)
- Drewniany most przy Permet
- Llixhat e Bënjës (gorące źródła)
- Kadiut Bridge
- Oko Cyklopa
- Zamek Rozafy
- Most Mesi
- Rejs po jeziorze Koman
- Valbone i Theth
- Przejście Valbone Pass w obie strony
- Wejście na Maja e Rosit (nie do końca z powodu złych warunków)
- Bajram Curri
- Most w Shkopet
- Kruja (twierdza, turecka uliczka)
- Lake Bovilla i Gamti Mountain
- Golem przejazdem
Czego nie zobaczyliśmy?
- Paragliding nad Llogara Pass (odwołany z powodu silnego wiatru)
- Rejs po półwyspie Karaburun + Haxhi Ali Cave + Sazan (odwołany z powodu braku ludzi do pełnej łodzi)
- Nurkowanie obok Palasa Beach (odwołano z dnia na dzień)
- Korab (zdecydowaliśmy się odpuścić po przygodzie w Valbonie)
- Blue Eye przy Theth i wodospad Grunas (brak czasu)
- Plus punkty opcjonalne, które zostawiliśmy w razie W
Mapa miejsc i nasza trasa
NOWA MAPA DOSTĘPNA NIEDŁUGO
Czego spróbowaliśmy?
- Qofte
- Trilece
- Musaka
- Fergese
- Górska herbata çaj mali
- Pieczone i grillowane sery
- Speca me ajke
- Gliko
- Grillowany okoń, karp, troć i dorada
- Krewetki, kalmary, ośmiornice i inne owoce morza
- Grillowana jagnięcina, wątróbka i inne mięsa
- Gołąbki zawijane w marynowane liście winogron
- Tradycyjny burek
- Warzywa z grilla
- Autorski gulasz przemiłej pani z Bajram Curri
- Pyszne crepe od przemiłej pani z Wlory
- Plus masę innych tradycyjnych dań, których nazw już nie pamiętamy ?
Wnioski Norberta
Ciężko jest w kilku zdaniach podsumować trubo-intensywne 2 tygodnie podróży w Jaszczurowym stylu. Działo się tyle, że będziemy o tym opowiadać na blogu długie miesiące. Na plus: zdecydowanie cuda natury, które są w Albanii prawie na każdym kroku. Piękne jeziora i źródła, dzikie kaniony, nieodkryte miejsca i cudowne Morze Jońskie. Ukryta między skałami Gjipe Beach to coś wspaniałego! Albańskie Alpy to jedne z najpiękniejszych gór jakie widziałem. Jako jedni z pierwszych przeszliśmy w tym roku Valbona Pass (i to w obie strony!), co było skrajnie nieodpowiedzialne i niebezpieczne ale warte tych nieziemskich widoków… Spotkaliśmy wiele wspaniałych ludzi, nawiązaliśmy wiele znajomości, niemal wszyscy dookoła byli życzliwi i uśmiechnięci. Czasem witano nas raki i wszędzie czuliśmy się zaopiekowani. Na minus: wyczuwalne krętactwo Albańczyków, oczywiście nie wszystkich, bo cudownych ludzi spotkaliśmy o wiele więcej. Wiadomo jednak, że kilka niemiłych akcji wpada w pamięć bardziej niż te przyjemne. Kolejny minus to nieposzanowanie przyrody przez samych Albańczyków – sami niszczą to na czym mogą zarobić. Zasyfione jezioro Koman i widok lokalsów wyrzucających śmieci na długo pozostanie w mojej pamięci. No i jako przeciwnik palenia nie mogę nie wspomnieć o unoszącym się wszędzie dymie papierosowym. Na minus również Kruja (Zraziły nas tłumy przywożonych autobusami turystów z Polski, z których nie jesteśmy do końca dumni, wtedy dowiedzieliśmy się dlaczego wszyscy sprzedawcy dosłownie wciskają ludzi do sklepu mówiąc po polsku. Miasto samo w sobie jak i twierdza są przepiękne.) i północne wybrzeże – Golem i Durres to kopia Bałtyku.
Wnioski Łukasza
Nigdy nie byłem dobry w podsumowania… ale do rzeczy. Albania urzekła mnie głównie swoim górzystym charakterem. Gdziekolwiek nasza Jaszczurowa eskapada nie pojechała, zawsze wokół nas, bliżej lub troszkę dalej mogliśmy podziwiać piękne formacje. Ba! Jeżdżąc po nich, widoki były obłędne. W związku z tym sama podróż samochodem była swego rodzaju atrakcją ? Urzekły mnie również górskie szlaki pełne przygód, widoków i prostego życia. Nie zapomnę również albańskiej kuchni… ah, tłusta, pełna mięska i owoców morza, prawie zawsze z wielką michą salate mix i tradycyjnymi albańskimi serami. Zgrzeszyłbym, gdybym nie wspomniał o pięknych, małych i starych miastach pokroju Beratu czy Gjirokastre, a także o wszystkich znajdujących się w Albanii cudach natury – to właśnie dla nich wybrałbym się tutaj jeszcze raz! A ludzie? Ludzie… mili, otwarci, pomocni i… przede wszystkim uśmiechnięci ? No może nie wszyscy, ale osobiście czułem się tutaj mile widziany. No ale żeby nie było tak kolorowo, było też kilka rzeczy, które mi się nie spodobały. Na przykład wszechobecne śmieci – walały się dosłownie wszędzie, a i sami Albańczycy wyrzucali je na drogę czy nawet do jezior. Nie podobały mi się również nadmorskie miejscowości – były po prostu brzydkie, a woda była mało przejrzysta (wyjątek stanowił Ksamil). Ruch na drogach był bardziej szalony niż w Tajlandii, mógłbym napisać że nie było tu żadnych zasad, jednak jakoś daliśmy radę przejechać niemalże 2000km!
Przygotowanie do wyjazdu i informacje praktyczne
Lot do Albanii
Do Albanii lecieliśmy WizzAir połączeniem Berlin -> Tirana i tak samo wracaliśmy. Pod lotnisko dojechaliśmy autem. Cena biletu w obie strony to około 165zł, przy czym bilety na maj kupiliśmy już w styczniu w promocji 🙂
Ubezpieczenie
Łukasz zdecydował się na sprawdzone w boju i dotychczas niezawodne PZU Wojażer. Norbert dla testów wziął AXA Assistance ze wszystkimi bajerami. Na szczęście nie musieliśmy z nich korzystać… co nie oznacza, że nie zostały poddane próbie. Nasi towarzysze potrzebowali pomocy. W przypadku AXA nie była ona jakaś specjalnie wygórowana – po prostu skierowano nas do najbliższego szpitala, który sami znaleźliśmy. I raczej obsługa nie miała pojęcia co to za szpital albo czy w ogóle z nim współpracują… Jedyne co mogło współpracować z tą placówką to chyba handlarze ludzkimi organami 😀 Nie no – z uśmiechem na twarzy udzielono nam DARMOWEJ pomocy ale AXA raczej nie wiedziała gdzie nas kieruje. Dodatkowo sytuację typu emergency chcieli rozwiązywać na kolejny dzień. Sam kontakt i oczekiwanie na reakcję nie były zadowalające. Jedna osoba miała ubezpieczenie Warta, które zebrało same negatywy. Osoby na infolinii nic nie wiedziały, nie oddzwoniono do nas w podanym terminie (4h), finalnie sami musieliśmy wszystko załatwiać i nawet nie wiadomo czy pokryją poniesione koszty. Wniosek: PZU Wojażer póki co wygrywa 🙂
Samochód
Z racji, że nasze podróże są stosunkowo budżetowe to zdecydowaliśmy się na tanie auto (można chyba powiedzieć, że najtańsze, nic tańszego nie znaleźliśmy). Wynajęliśmy z GoRentAlbania w cenie 15 euro na dzień z pełnym ubezpieczeniem – co jest mega ważne. Należy się jednak liczyć, że w tej cenie dostajemy po prostu auto w tragicznym stanie 🙂 i to naprawdę tragicznym! Poobijane, porysowane, bite 10 razy u Mirka w warsztacie, z przebiegiem jak po Dakarze i pewnie cofanym licznikiem 5 razy. No ale ma to swoje plusy – mając takie auto i pełne ubezpieczenie o nic się nie martwimy. Najważniejsze, że po prostu jechało – o dziwo nas nie zawiodło. Wypożyczalnia nie zabrała od nas żadnego dokumentu i nie chciała depozytu. Kontakt na Facebooku był dobry. Czekano na nas na lotnisku po lądowaniu, a na końcu zostawiliśmy auto na parkingu (a w środku kasę na mandat za parkowanie) 😀
Drogi
Drogi w Albanii można ocenić dosłownie na 50/50. Czasem jedziemy ładnie odnowionym odcinkiem, czasem jedziemy szutrem, czasem przez kamienie, a czasem dalej nie pojedziemy 🙂 Tak czy siak dojazd do głównych miejsc czy atrakcji w większości jest dobry. Dopiero w mniej znanych miejscach wjeżdżaliśmy na trudniejszy teren. Należy za to uważać na progi zwalniające wyrastające prosto z ziemi. Mają one ostry kształt i nie są w ogóle oznakowane. Uprzedzając pytania: 1. Droga do Valbony jest bardzo dobra. 2. Nie da się przejechać SH74 🙂
Inną kwestią jest ruch drogowy – możecie doznać lekkiego szoku. W Albanii jedyną zasadą jest brak zasad. Dosłownie. Musicie wyzbyć się drogowej moralności – pierwszeństwo ma większy, droższy albo po prostu bardziej pewny siebie. Samochody jadą głównie jak chcą, często omijając przepisy czy oznakowania. Wymuszenia są na porządku dziennym, to normalność – jak się wciśniesz tak pojedziesz. Wszyscy na siebie trąbią – albo ostrzegawczo albo na dzień dobry. Trzeba wczuć się w ten rytm i mieć oczy dookoła głowy. O dziwo wypadków nie ma – w tym chaosie jest jakaś metoda. Tak czy siak – pewność za kółkiem wskazana. Początkujący kierowcy raczej nie powinni przejeżdżać przez Tiranę 😀 Za miastami jedzie się przyjemnie
Noclegi
Gdy nie ma sezonu to szukanie noclegu jest czystą przyjemnością. Wszyscy witają nas z otwartymi ramionami, goszczą raki albo ciasteczkami. Nie ma żadnego problemu z dostępnością (oprócz Valbony) i ceny są bardzo niskie. Jak pewnie wiecie nie śpimy w super luksusowych miejscach i lecimy głównie na najtańszych miejscówkach więc nie polecimy Wam kurortów all inclusive. Najczęściej szukaliśmy sobie tanich guesthouseów na bookingu i podjeżdżaliśmy pod budynek potargować cenę na żywo 🙂 Właściciele często byli skłonni do lekkich negocjacji. Można też śmiało pisać na Whatsapp (w sumie jak o wszystko wszędzie). Praktycznie w każdym miejscu czuliśmy się dobrze i bezpiecznie (nie licząc jednego awaryjnego noclegu).
W przypadku sezonu wszystko może być utrudnione i szukanie noclegu z dnia na dzień albo godzinę przed tak jak my może być ciężkie do wykonania – szczególnie w turystycznych miejscach, a zwłaszcza w Valbonie czy Ksamilu.
Internet
Albański internet jest dobry i w większości łapie 4G. Korzystaliśmy z sieci Vodafone jednak nie byliśmy zadowoleni z obsługi. Z reguły zjadamy dużo internetu więc braliśmy duże pakiety – 20GB za 1500lek +100 za kartę. Pani jednak wcisnęła nam zupełnie inny pakiet i nie dało się z nią dobrze dogadać. Na pewno nie było to 20GB. Uważajcie więc na to co Wam wstukują 🙂 Polecamy też przetestować internet od ONE.
Jedzenie
Jedzenie w Albanii jest cudowne i można się rozpisywać o tym czego spróbować – tutaj jednak zaprosimy Was niedługo do osobnego artykułu. Organizacyjnie jest jednak ważniejsza rzecz czyli koszty. Można powiedzieć, że ceny są umiarkowane. Jak za takie dania i porcje nie są wysokie ale nie są też turbo niskie. Można określić je jako normalne – czasem zjemy coś mega w małej cenie, czasem zjemy coś normalnego w cenie klasycznej. Oczywiście gdybyśmy mieli więcej czasu na szukanie fajnych knajp to na pewno udało by się zjeść jeszcze taniej. Był to jednak jeden z aspektów, na który nie żałowaliśmy kasy 🙂 Mieliśmy całą listę rzeczy do spróbowania i trochę się udało 😀 Jedliśmy zarówno w domowej knajpie na totalnym odludziu jak i w ekskluzywnej restauracji – w obu miejscach czuliśmy się ciepło przyjęci.
Bezpieczeństwo
Albania jest krajem bezpiecznym. Nikt nie lata z kałasznikowem po ulicy i nie trzeba się bać wyjść z hotelu. Nie ma też jakichś obaw w chodzeniu po zmroku, zwłaszcza w turystycznej miejscowości. Należy jednak pamiętać o zdrowym rozsądku oraz o tym, że nie jesteśmy u siebie. Oddalając się w mniej turystyczne rejony należy zachować ostrożność i nie być chojrakiem. Na przykład mając w grupie kobietę nie podjeżdżać wieczorem pod sklep gdzie siedzi grupa albańskich mężczyzn 🙂 Można poczuć wtedy niepokój 😀 Może nieuzasadniony ale tego nie wiemy – ostrożność na pierwszym miejscu.
Obostrzenia i test na koronawirusa w Albanii
Widzieliśmy na grupach wiele pytań o obostrzenia i jak to wszystko wygląda. W Albanii nie ma żadnych obostrzeń – wszystko dzieje się tak jakby wirusa nie było (stan na maj i czerwiec 2021). Sklepy i restauracje są normalnie otwarte i nie ma żadnych ograniczeń. Nie ma obowiązku noszenia maski – oczywiście można, nikt nie broni 🙂 Teoretycznie obowiązuje godzina policyjna od 22:00 do 06:00 ale mało kto się nią przejmuje – tak czy siak dobrze mieć to jednak gdzieś z tyłu głowy. Żeby wjechać do Albanii nie potrzeba żadnego testu. Jeśli lecicie przez Niemcy – musicie taki zrobić na powrocie, inaczej nie zostaniecie wpuszczeni na pokład – tak było do momentu wprowadzenia nowych obostrzeń! Jak jest aktualnie? Nie wiemy niestety. Skupmy się więc na kwestii testu.
Mieliśmy w planach zrobić test antygenowy za 150zł w placówce Alnet w Tiranie. Pisaliśmy z nimi miesiąc przed. Na miejscu klinika nas wystawiła i kazała zrobić test PCR za 250zł, bo nigdy w życiu nie mieli antygenowych… Potem się okazało, że ta sama firma robi takie testy na lotnisku – szybciej i taniej… Z tego co pamiętamy to 35 euro. Na mieście znaleźliśmy też sporo innych placówek z reklamami testów.
Mandaty
Dostaliśmy jeden 😀 Za zaparkowanie na płatnym parkingu bez zapłacenia. Pytaliśmy się ludzi i mówili, że można tutaj na spokojnie stać jednak rzeczywistość była inna! Na szczęście tylko 1200lek. Płatności ponoć można dokonać w exchange albo banku – obie formy się nie powiodły w naszym przypadku. Finalnie zostawiliśmy pieniądze wypożyczalni i sami go opłacili (lub nie) 😀
Plecak
Model jaki wziął Norbert to Hi-Tec Milloy 35L. Samo pakowanie się było czystą przyjemnością – faktycznie można było odczuć te 35 litrów – wszystko weszło bez problemu i jeszcze został luz na ewentualne ściśnięcie plecaka w przypadku zbyt dużych gabarytów. Pakowność oceniamy więc na plus! Co z wygodą? Tutaj jest trochę gorzej – pasków nie dało się ściągnąć aż tak bardzo żeby plecak przylegał całkowicie do pleców, a nie wisiał. Z pomocą przychodził klips na klatce piersiowej, który pozwalał wszystko mocniej ścisnąć. Jeśli chodzi o wytrzymałość to można powiedzieć, że… pół na pół. Co prawda plecak dał sobie radę, udźwignął wszystko bez szwanku i nawet poradził sobie w ekstremalnych warunkach w górach ale… dosłownie podczas wejścia na samolot powrotny urwał się uchwyt 😀 (2 tygodnie użytkowania) Można więc zakładać, że jeszcze trochę i zaczął by się pruć w innych miejscach. Koszt plecaka to 119zł.
Buty trekkingowe
Pierwszy raz zabraliśmy ze sobą buty z prawdziwego zdarzenia! A przynajmniej lepsze niż zwykłe adidasy 😀 Po przygodzie w Bułgarii i polskich górach wiedzieliśmy, że nie możemy znowu robić trekkingu w byle jakich butach. No i polecamy każdemu z Was mieć ze sobą trekkingi – chociaż te niskie!
Norbert wybrał dwa modele – niskie buty trekkingowe Elbrus EMBA WR oraz wysokie Hi-Tec HIMBA MID WP. Elbrusy zdały egzamin perfekcyjnie jeśli chodzi o wygodę – to jak układała się stopa i jak lekko stawiało się kolejne kroki to czysta poezja. Ma się wrażenie chodzenia na miękkiej gąbce. Można dosłownie latać! Czar pryska gdy zderzymy się z wodą – niby wodoodporna powierzchnia wsiąka niestety wszystko w mgnieniu oka. Plusem jest za to fakt, że w miarę szybko schnie. Buty niestety zaczęły się rozklejać – a przynajmniej zewnętrzna część. Na prostym i suchym terenie sprawdziły się doskonale – na trudniejszym i mokrym bardzo źle i trzeba było ubierać inne.
Jeśli chodzi o model Hi-Tec HIMBA MID WP to jest to strzał w dziesiątkę. Buty są solidne i bardzo wygodne. Na początku miało się wrażenie trochę nierównej podeszwy ale wszystko się wychodziło. Model sprawdził się świetnie w górach. Wodoodporna powłoka dała z siebie ile się dało – wiadomo, że w końcu przemokła brodząc w śniegach Valbony. Trzeba jednak przyznać, że odprowadzanie wilgoci było doskonałe. Co prawda Norberta i tak boli jedna kostka ale to raczej wynik nadmiernego wysiłku niż butów – i tak stabilizowały stopę bardzo dobrze.
Łukasz wziął ze sobą model wysokich butów trekkingowych ALPINE PRO OUTDOOR ANGOON. Mimo, że wcześniej je wychodził to niestety i tak w pewnym momencie zaczęły go obcierać – pełna wygoda zamieniła się więc na dyskomfort. Na szczęście nie obtarły go na tyle żeby nie był w stanie chodzić na kolejny dzień. Buty w ogóle nie przemokły co się chwali. Dopiero gdy Łukasz stanął cały w śniegu woda dostała się od góry do środka. Niestety jej odprowadzenie nie było bardzo sprawne i długo miał w butach basen zimnej wody.
Buty do wody
Zabraliśmy ze sobą nowe buty do wody. Norbert kupił na Allegro model BECO i niestety nie możemy go polecić. Ściągacz rozsuwał się chwilę po maksymalnym ściągnięciu – ciągle trzeba było go poprawiać. Kilka razy buty prawie spadły. Na samym końcu wyjazdu gumka całkowicie pękła i nie było już z nich użytku. Łukasz upolował nowe buty do wody w… Lidlu 😀 Niestety podzieliły ten sam los!
Ciuchy
Z ciuchami trafiliśmy bardzo dobrze – zarówno z doborem jak i z ilością. W trakcie wyprawy zrobiliśmy planowane jedno pranie. Starczyło nam spokojnie zarówno koszulek jak i bielizny. Długie dresy, wysokie skarpetki i kurtka jak najbardziej się przydały w ciężkich warunkach. Odsyłamy Was do postu z pakowaniem 🙂
Atrakcje i kontakt
Rafting w kanione Osumi
Jeśli chcecie wybrać się na rafting to głównym organizatorem jest Albania Rafting Group. Można śmiało pisać do nich na Whatsappie i obowiązkowo wspomnieć, że polecił Jaszczur Podróżnik 🙂 Jeśli będzie dużo ludzi (weekend = Albańczycy) to może być trochę chaotycznie z organizacją przy rozdawaniu sprzętu ale na pewno dacie sobie radę Najpierw kombinezon, potem kurtka, kapok 4i kask. Buty do wody trzeba mieć swoje! Potem przy pontonach trzeba się zgłosić do przewodnika mówiącego po angielsku. Główny punkt zbiorki jest w Beracie (Castle Park) i firma zapewnia transport ale można też dojechać do Corovode na własną rękę choć to męcząca przeprawa.
Kontakt Whatsapp: +355 67 200 6623 | Strona internetowa: https://www.albrafting.org/
Paragliding w Albanii
Ta aktywność organizowana jest głównie przez Extreme Illyricum. Koszt lotu w tandemie to 65 euro lub 8000 lek. Należy się kontaktować przez Whatsapp w celu omówienia szczegółów, a następnie wpłacić depozyt PayPalem. Jeśli lot się nie odbędzie to zwrócą Wam kasę 🙂 Pisząc do nich można wspomnieć o Jaszczurze Podróżniku i podać kod “Polonia gift”, który daje Wam 5 euro zniżki 😀 Nam niestety nie udało się polecieć z powodu silnego wiatru nad Llogara Pass.
Kontakt Whatsapp: +355 67 404 6313
Rejs po Karaburun
Próbowaliśmy zorganizować rejs z firmą Teuta Wlora jednak firma dzień przed anulowała wycieczkę z powodu braku ludzi. Koszt to 20 euro od osoby. Można taki rejs zorganizować z kimś innym, wystarczy przybliżyć mapę na porcie we Wlorze 🙂
Kontakt Whatsapp do Teuta: +355 69 283 2833 | Strona internetowa: https://www.facebook.com/teutaboat
Inny przewoźnik: https://www.aquamarine-adventure.al/
Rejs po jeziorze Koman
Rejsy po Koman organizują co najmniej 4 firmy. Najbardziej znane to Berisha, Alpin i Molla. Naszym zdaniem można celować w Berisha 🙂 Alpin jest wielki i przeładowany, zwłaszcza w weekend. Do tego wszyscy palą i nie jest przyjemnie. Na górnym pokładzie odbywają się za to tańce 🙂
Kontakt przez Whatsapp do Alpin: +355 68 801 2731 | Strona internetowa: https://www.alpin.al/
Inny przewoźnik: https://komanilakeferry.com/en/
Noclegi
Berat – Guesthouse Emiljano
Uroczo położony guesthouse praktycznie przy wejściu na twierdzę w Beracie. Zieleń, piękne widoki, dobre warunki, bardzo miła obsługa. Pani wstała o 5 rano żeby uszykować nam śniadanie. Kontakt przez Whatsapp bardzo sprawny. Miejsce godne polecenia – jedyny minus to kawałek drogi pod górę jeśli nie macie auta. No ale aż miło się spaceruje po Beracie 🙂
Lokalizacja: https://goo.gl/maps/H7sj4Ujd6JgjEzW6A
Wlora – Vila Rias
Tani guesthouse na uboczu. Nie ma się do czego przyczepić oprócz piętrowego łóżka, które było zbyt niebezpieczną konstrukcją do spania 😀 Dookoła cisza i spokój, budynek czysty i zadbany. Kontakt przez Whatsapp bardzo sprawny. Cena: 20 euro za 4 osoby za dobę bez śniadania.
Lokalizacja: https://g.page/vilarias?share
Saranda – Relax Apts Saranda 2
Nocleg zaklepany dosłownie na szybko, gdzieś około 22 lub 23. Mimo tego przyjęto nas, uszykowano pościele i przygotowano pokój. Czysto, schludnie i wygodnie. Kontakt przez Whatsapp bardzo sprawny.
Lokalizacja: https://g.page/Niku1977?share
Ksamil – Villa Nertilli
Przemiła właścicielka powitała nas raki i cukierkami. Bardzo miła obsługa z uśmiechem na twarzy. Nie tak daleko od plaży, blisko do sklepów. Guesthouse jest trochę na uboczu – trzeba przejść piaszczystą drogą do centrum. Z balkonu piękny widok na zachód słońca 🙂 Cena: 23 euro za 4 osoby za dobę ze śniadaniem.
Lokalizacja: https://goo.gl/maps/SX9g89amidsrsuPY6
Wlora ponownie – Alliaj Guesthouse
Najgorszy nocleg na całym wyjeździe i w życiu. Było to nieplanowane spanie w trasie. Zaklepane na szybko w nocy. Niemiła obsługa, a sam pokój… można napisać wszystko złe co może być w hotelach 🙂 Cena: 14 euro za 4 osoby. Tak czy siak nie polecamy w 100%!
Lokalizacja: http://www.booking.com/Share-MslOmN
Szkodra – Kompleksi EXALCO-AL
Obiekt wygląda jakby go przed chwilą otworzyli. Nowoczesny, duży kompleks, piękny i zadbany. Luksusowe pokoje, duży basen z leżakami, czysto tak jakby jeszcze nikt tam nie spał 😀 Mieliśmy szczęście, bo zapłaciliśmy za ten nocleg 32 euro ze śniadaniem za 4 osoby. Aktualnie cena jest o wiele większa. Na minus nienadążająca obsługa. W tym miejscu zaklepaliśmy przez Booking, bo cena na miejscu była większa niż w aplikacji.
Lokalizacja: https://goo.gl/maps/YLmELogo4uumJ2cH7
Valbona – Villa Dini
Godny polecenia nocleg w Valbonie. Akurat nie było miejsc ale zaproponowano nam pokoje w budynku obok – nowo wyremontowanym. Dogadaliśmy się na cenę 12 euro za osobę na dobę ze śniadaniem co na Valbonę i te rejony jest dobrym dealem (góry są droższe). Obsługa i właściciele są bardzo mili, pomocni i rozmowni. We wszystkim pomogą i wszystko zorganizują. Kontakt przez Whatsapp bardzo sprawny.
Whatsapp: +355 67 323 0951
Lokalizacja: https://goo.gl/maps/hVQ2ZffnDwQVWqML7
Theth – Logu i Harushave
Awaryjny i nieplanowany nocleg. Miejsce nie do końca godne polecenia. Problemy z elektrycznością i ciepłą wodą 🙂 Cena: 15 euro za osobę ze śniadaniem.
Lokalizacja: https://goo.gl/maps/FGhxjv14e6UBXVRm9
Kruja – Rooms Emiliano
Rodzinny guesthouse prowadzony szczególnie przez dwóch braci bliźniaków, ciężko ich rozróżnić 😀 Ciężko też ich przegadać! Mogą narzucić od razu swoją cenę ale nie jest to też cena wygórowana. Warunki są średnie ale wystarczające. Na szczególną uwagę zasługuje restauracja – nie da się w Krui zjeść wyżej z lepszym widokiem. Taras jest obłędny, a jedzenie smaczne – można spróbować tradycyjnych dań lub tak jak my wziąć coś w rodzaju deski do degustacji.
Lokalizacja: https://goo.gl/maps/CRohi7B4hQUWqHH9A
Tirana – Tirana Apartmant White
Apartament prawie w sercu stolicy. Dobra baza wypadowa na zwiedzanie miasta. Parking pod blokiem. Fajna okolica z barami i restauracjami. Warunki dobre, po prostu zwykłe mieszkanie 🙂 Kontakt przez Whatsapp bardzo sprawny. Cena: 30 euro za 4 osoby bez śniadania.
Lokalizacja: http://www.booking.com/Share-uUx8TD
Restauracje
Okolice Elbasan – Restorant Egnatia
Mała knajpa przy drodze, które nie ma nawet na mapie. Prowadzona jest przez babcię, mamę i córkę. Dziewczynka starała się mówić trochę po angielsku 😀 W zamówieniu pomogły nam wydrukowane listy dań których chcemy spróbować w języku polskim i albańskim. Zaznaczono nam co jest na stanie i udało się dogadać 🙂 Pyszne Qofte, ładny ogród z kwiatami i miła atmosfera 🙂 Polecamy!
Lokalizacja: https://goo.gl/maps/97R8qfZidVxdbFSn7
Berat – Robaqepsi Gega
Zwykły kebab wciągniety na kolację w Beracie 😀 Bardzo miła obsługa ale nic szczególnego 🙂
Lokalizacja: https://goo.gl/maps/y2rikkukV9nhM7uDA
Wlora – Creperia Dolce
Przepyszne naleśniki robione na miejscu przez miłą panią. Duży wybór, zarówno na słodko jak i wytrawnie. Pyszne owocki, fajne kompozycje, świetny smak! Wszystko na świeżo. Ceny od 150 do 350lek. Jest dostępne menu po angielsku. Polecamy to miejsce szczególnie na pożywne śniadanie 🙂
Lokalizacja: https://goo.gl/maps/vbp5rBQa7sCvsiN99
Wlora – Tre Forchette
Bardziej luksusowa restauracja na wieczorną kolację 🙂 Ceny wyższe ale jedzenie dobre i bardzo ładnie podane. Poprawnie przyrządzona ośmiornica i inne owoce morza. Miła i pomocna obsługa.
Lokalizacja: https://www.facebook.com/Treforchetterestaurant/menu/
Borsh – Ujëvara e Borshit
Wyjątkowa restauracja na mapie Albanii – przepiękny ogród ze stolikami pomiędzy wodospadami. Chyba najładniejsze miejsce w jakim jedliśmy. Bardzo fajny klimat, szczere porcje, ryby dobre, a obsługa miła 🙂 Polecamy szczególnie grillowanego okonia! Nie polecamy za to mięs – były twarde i suche. Jest to naszym zdaniem obowiązkowe miejsce przy robieniu Llogara Pass.
Lokalizacja: https://goo.gl/maps/7JzA9E3aHZ2dR3567
Saranda – Taverna Fish Filipi
Można powiedzieć, że normalna restauracja z normalnym jedzeniem 🙂 Ryba dobra ale szału nie było. Bezpieczna opcja na obiad w Sarandzie. Położenie na Google nieco przekłamane, trzeba się udać bardziej na zachód.
Lokalizacja: https://goo.gl/maps/oaizy4aDXZHPd5566
Ksamil – Bar Restorant Korali
Przystępna opcja w Ksamilu. Ceny wysokie ale i tak dobre jak na ten obszar i turystyczną ulicę przy plaży. Bardzo dobra musaka, godna pochwały. Krewetki też niczego sobie. Minusem jest to, że wszyscy mogą wszędzie palić, bo jest tylko na zewnątrz. Drinki średnie 🙂
Lokalizacja: https://goo.gl/maps/s1LwStBT5gxypub77
Gjirokastra – Restaurant Gjoça Tradicional
Albania w pigułce. Może sam lokal nie sprawia wrażenia zadbanego i super czystego jednak można tutaj spróbować prawdziwej albańskiej kuchni. Bardzo miły właściciel z żoną serwują tradycyjne dania i można przyglądać się jak powstają. Będąc szczerym to nawet nie obchodziły nas jakie są ceny – chcieliśmy spróbować jak najwięcej. Przygotowano nam obiad składający się z różnych albańskich dań żebyśmy mogli sprawdzić różne opcje. Wszystko było świeże. Właściciel na ścianie obok zdjęcia z prezydentem ma wycinki z polskich gazet i zdjęcia z Polakami 😛 Polecamy 🙂
Lokalizacja: https://goo.gl/maps/EQVGEsdFdqnZCMoZA
Kelcyra – Restaurant ”Te Avllia”
Obiadokolacja w drodze powrotnej z ciepłych źródeł. Jedzenie mocno średnie, połowa menu niedostępna, jagnięcina niedobra. Nie wiemy skąd się wzięła ocena 5.0 na Google. No ale jako awaryjne miejsce to zawsze jakaś opcja.
Lokalizacja: https://goo.gl/maps/8uQhfJLaAGPFcKbH8
Szkodra – Bar Restaurant Shqiponja
W miarę elegancka restauracja w Szkodrze położona przy rzece Drin. Ceny wysokie ale jedzenie godne polecenia. Bardzo dobre owoce morza, zarówno krewetki czy kalmary. Nawet pizza była dobra 🙂 Niestety drinki bardzo skąpo polewane 😀 Tak czy siak miejsce polecamy z racji na dobrą ucztę. No i w końcu mogliśmy spróbować trilece – było przepyszne.
Lokalizacja: https://g.page/shqiponja?share
Bajram Curri – Restaurant Caka
Może wnętrze nie zachęca ale jedzenie jest pyszne i świeże. Bardzo miła pani szczerze wskazała co jest dostępne tego dnia. Chlebek z własnoręcznie robionym masłem był rajem dla podniebienia. Bardzo dobry gulasz godny polecenia. Poczęstowano nas na koniec tortem – akurat tego dnia Norbert miał urodziny 😀 Gdy byliśmy drugi raz dostaliśmy od pani wino i ciasto. Bardzo miło wspominamy to miejsce 🙂 świetny przystanek w drodze do Valbony po rejsie na Koman. Można pokazać pani nasze zdjęcie przekazać, że poleciliśmy 😀
Lokalizacja: https://goo.gl/maps/ur2P4J5F7LPwBPBz6
Valbona – Restaurant Tradita
Mieszane uczucia. Porcje szczere ale wątróbka po części nie była poprawnie ugrilowana. W środku niemożliwy do zniesienia zapach papierosów. Nie polecamy pomimo, że się najedliśmy. Już lepiej zjeść we własnym hotelu – albo na dworze jak jest ciepło.
Lokalizacja: https://goo.gl/maps/4XphcWQfi37qgA7E6
Kruja – Rooms Emiliano
Restauracja jest częścią guesthouse. Nie da się zjeść w Krui wyżej niż tutaj. Bardzo fajny taras z widokiem na całą okolicę, aż po Adriatyk. Piękny widok na twierdzę. Właściciele proponują posiłek degustacyjny w cenie 7 euro od osoby. Można spróbować różnych albańskich dań. Nasze odczucia są jednocześnie pozytywne i nieco negatywne, bo nawet nie wiemy czy nas jakoś naciągnięto czy to była dobra cena – nie szukaliśmy w Krui niczego innego.
Lokalizacja: https://goo.gl/maps/GV39RXQVRccAKT9f7
Tirana – MR POTATO
Bardzo dobry kebab na terenie Tirany. Szczególnie polecamy spróbować Skebaski 😀 Gdybyśmy mogli to byśmy zjedli podwójną porcję! Bardzo dobra opcja na kolację albo ekspresowy obiad w trakcie zwiedzania.
Lokalizacja: https://goo.gl/maps/U3qnNLEH2WCWQx1A6
Galeria zdjęć
Wspaniały blog, pochlonęlam każdy artykuł o Albanii 😀 Wybieram się w październiku na 7 dni i powoli planuję trasę, macie może mapkę z rozpisanymi trasami na każdy dzień? I jak z wynajmem auta, cena pokazuje się dopiero po uzupełnieniu wszystkich informacji?
Cześć! Mamy nadzieję, że nasze artykuły pomogły Ci w planowaniu 🙂 Mamy mapkę z punktami i naszą trasą ale chwilowo jest w przeróbce. Auto wynajmowaliśmy od GoRentAlbania i kontakt z nimi odbywał się wtedy przez Facebooka – nic nie wypełnialiśmy przez Internet.
W kwietniu wybieramy się na 10 dni, na pewno skorzystamy z Twoich wpisów(podobnie gdy byliśmy Tajlandii).
Pytanie ponowne czy udało się wam ogarnąć i przerobić mapkę?
Heja! Bardzo się cieszymy, że wpisy Wam pomogły.
Myślę, że mapki będą do kwietnia 🙂