Uroczy Perast – malutkie miasteczko w Zatoce Kotorskiej
Artykuł w skrócie:
- W drodze do Perast
- Nocleg w Perast – Apartmens Jovanovic
- Wiosenny wieczór w Perast – magia jednej ulicy
- Co zobaczyć w Perast? Zwiedzanie miasteczka
- Gospa od Škrpjela – malutka wysepka z legendą
- Co dalej po Perast?
W drodze do Perast
Powoli zapada zmrok, a my z Plužine kierujemy się do malutkiego miasta o nazwie Perast. Jest ono położone już w Zatoce Kotorskiej, więc byliśmy mega podekscytowani! Podziwiamy widoki na trasie E762, a na jednym ze skrzyżowań zatrzymuje nas nagle policja. Pytają dokąd jedziemy, więc kierująca wtedy Zuza odpowiada, że do Perast. Policjant od razu odkrzykuje jej donośnym głosem “Niekśyć, niekśyć, Montenegro!”. Myśleliśmy wtedy, że próbuje ją uciszyć, bo nasz znajoma dosyć dużo i głośno mówi co wydało się nam śmieszne 😀 Dopiero po długim czasie dotarło do nas, że policjant próbował nam wskazać drogę podpowiadając, iż mamy się kierować na Niksic – czyli kolejne, duże miasto 😀 do tego momentu “niekśyć” gości w naszym słowniku jako śmieszne wspomnienie z wyjazdu!
Odbijamy na trasę M6, a następnie P11. Dojeżdżamy do zawijasa, który można znaleźć na mapie jako Noskovica i zaczyna się magia! Dlaczego? Bo właśnie otworzył się przed nami widok na Zatokę Kotorską! Z racji, że zdążyło zrobić się już ciemno mogliśmy ujrzeć setki światełek uroczo odbijających się w tafli Adriatyku. Droga prowadzi przez Risan, a następnie docieramy do Perast. Nie mogliśmy dokładnie zlokalizować gdzie znajduje się nasz nocleg i musieliśmy objechać całe miasto dookoła. Nie jest to jednak szczególnym problemem, bo całość ma dokładnie dwie ulice 😀 Na drugim okrążeniu zauważyliśmy, że ktoś stoi przy drodze, zatrzymaliśmy się więc i zapytaliśmy o kierunek. Okazało się, ze miły Pan jest właścicielem i czeka dokładnie na nas! A mieliśmy przecież godzinę obsuwy! Mamy nadzieję, że nie spędził jej całej wyglądając za nami przy ulicy :O
Nocleg w Perast – Apartmens Jovanovic
Parkujemy, zostawiamy bagaże i zostajemy od razu ciepło powitani przez gospodynię. Na stole pojawia się ciasto i oczywiście jajka z racji Wielkanocy 😀 właściciele próbują chwilę z nami porozmawiać i się pośmiać. Bardzo mili i weseli ludzie! Gościnność to coś co można bardzo pochwalić w Czarnogórze 🙂
Nasze mieszkanko, a dokładnie Apartments Jovanović nie mogło być chyba lepiej zlokalizowane. Dosyć, że miało połączenie z główną drogą to… skrywało przejście do dolnej częścią miasta! Dokładnie od nas wychodziły kamienne schody prowadzące między starymi zabudowaniami – prosto do stóp Adriatyku! Wow 😀 W taki sposób dostajemy bezpośrednią ścieżkę do turystycznej uliczki. Rzuciliśmy bagaże i poszliśmy zwiedzać Perast nocą.
Wiosenny wieczór w Perast – magia jednej ulicy
Nasze schody kończą się dokładnie przy straży pożarnej, na mapie wpisanej jako Vatrogasci. Schodzimy na dolną ulicę i zaczynamy spacer wzdłuż miasta. Mijamy zabytkowe kościoły, które stanowią chyba połowę zabudowania, piękne kamienice, przytulne restauracje i kelnerów sprzątających już stoliki. Przechodzimy obok pałaców, muzeów i hoteli. Wszystko mieni się w światełkach. Jak to Jaszczury – nie przywiązujemy specjalnie wagę jaki kościół czy muzeum właśnie mijamy, prawdopodobnie i tak go nie zwiedzimy 😀 Liczy się piękno i chwila. Z lewej strony fale Adriatyku leniwie uderzają w brzeg, panuje tutaj cisza i spokój. Na drugiej stronie można zauważyć wysokie wzniesienia, które osłaniają zatokę. Powietrze jest tutaj całkowicie inne – jakbyśmy pierwszy raz czuli, że tak naprawdę napełniliśmy płuca.
Według nas to jest właśnie magia tego miejsca – jego piękno i klimacik. Oczywiście na tej jednej ulicy znajduje masa zabytków i turysta znajdzie coś dla siebie, poświęcimy temu nawet parę słów w poradniku. Jednak tak naprawdę zapamiętuje się co innego, ale o tym w kolejnym akapicie.
Docieramy do malutkiego sklepiku, który można znaleźć na mapie pod nazwą Market 2. Znajduje się tutaj dosłownie kilka półek! Jest jednak wszystko czego trzeba! No ale nasze największe zainteresowanie zdobyła półka z małymi winami 😀 Zaopatrzyliśmy się więc szybciutko i postanowiliśmy długo nie czekać! Znaleźliśmy ławkę położoną przy samym brzegu i uraczyliśmy się trunkami kończąc w ten sposób dzień pełen przygód. Piękne widoki, spokój, lekki wiaterek, ciepły wieczór, dobre wino w ręce – życie jest piękne 😀
Co zobaczyć w Perast? Zwiedzanie miasteczka
Wstaje nowy dzień. Norbert zerwał się szybciej z łóżka i wybrał na samotny spacer po budzącej się do życia zatoce. Przy okazji wstąpił po ciepłą bułę i przyniósł pyszne jedzonko. Zachmurzone niebo zwiastowało deszcz ale specjalnie się tym nie przejmowaliśmy. Na głównej ulicy zaczęli pojawiać się już turyści z całego świata. Co ciekawe można było zauważyć dużo Azjatów. Powtórzyliśmy wczorajszym spacer przez miasto podziwiając jego wdzięki za dnia.
Historyczne wzmianki o Peraście sięgają bardzo dalekiej przeszłości. Jego nazwa powstała od założycieli czyli plemienia Pirustów. Miasto oczywiście od samego początku było związane z morzem i zatoką. Już w 1336 roku istniała tutaj stocznia, która funkcjonowała niemal 500 lat! Perast podobnie jak Kotor uzyskał swój architektoniczny charakter za czasów Republiki Weneckiej. Podczas największego rozkwitu w XVII i XVIII wieku powstały tutaj barokowe pałace, które można podziwiać do dzisiaj. Zbudowano również 18 katolickich oraz prawosławnych świątyń. Miasto jak cały region ucierpiało podczas trzęsienia ziemi w 1979 roku i niestety do dziś nie odbudowany go w całości. Razem z Kotorem, Perast wpisano na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Z daleka można już zauważyć jeden z najbardziej charakterystycznych punktów Perastu czyli Kościół Świętego Mikołaja z wysoką na 55 metrów, siedmiokondygnacyjną dzwonnicą! Jest to najwyższa dzwonnica na całym wschodnim wybrzeżu Adriatyku. Przechadzając ulicami można także zauważyć pałace bogatych niegdyś rodów Zmajevic czy Smekija. Wszystkich szczegółów dotyczących zwiedzania Perastu znajdziecie w naszym poradniku na blogu.
Gospa od Škrpjela – malutka wysepka z legendą
Wisienką na torcie jest jednak malutka wysepka Gospa od Škrpjela położona w samym centrum Zatoki Kotorskiej. Znajduje się na niej Kościółek Matki Boskiej na Skale wraz z charakterystycznym okienkiem, z którego pochodzi chyba połowa zdjęć z Czarnogóry 😀 odwiedzając ten kraj nie sposób więc pominąć tego miejsca! Także i my się tam wybraliśmy.
Łukasz z Olą negocjowali cenę w malutkiej marinie, po czym przyszli po resztę ekipy, która piła poranną kawę. Uzgodnili, że niejaki Daniello zabierze nas łódką za 12 euro w obie strony. Gdy jednak wróciliśmy do przystani nikogo tam nie zastaliśmy! Do czasu aż dopadł nas inny właściciel łódki. My jednak chcieliśmy być lojalni i czekać na Daniello 😀 Jego to jednak nie obchodziło i szybko skwitował, że on jest naszym nowym Daniello i tyle 😀 Kolejnym krokiem było ponowne wynegocjowanie ceny jednak nasze 12 euro nie przechodziło wobec jego 15. Gdy odwróciliśmy się na pięcie zrozumiał jednak, że właśnie ucieka mu zarobek i zaczął krzyczeć za nami, że może być nawet 10 😀 tak się robi interesy!
Łódka nie ma oczywiście żadnej kamizelki, a BHP nie istnieje jednak krótka podróż na wyspę jest naprawdę urokliwa. Widoki są przecudowne, a Perast od strony można robi ogromne wrażenie. Docieramy na wysepkę i mamy jakieś pół godziny na nacieszenie się pobytem. Wyspa jest malutka więc nie ma problemu żeby szybko obejść ją dookoła. Oczywiście szybko robimy fotkę w okienku zanim przybyła nowa gromada turystów. Widok całej Zatoki Kotorskiej jest wyjątkowy – nawet w kiepską pogodę. Otacza nas Adriatyk i gęsto zarośnięte wzniesienia. Fale cicho uderzają o brzeg wysepki. Powietrze jest świeże i czyste. Stoimy na małym kawałku lądu otoczeni żywiołami.
Wyspa została stworzona sztucznie na miejscu małej, szpiczastej skały wystającej z morza. Legenda mówi, że podczas nocnego połowu ryb w 1452 roku dwaj bracia Mortešić znaleźli tutaj obraz Matki Boskiej. Trzykrotnie wieszano go w kościele św. Mikołaja w Peraście jednak w niewyjaśnionych okolicznościach obraz wracał na skałę! To wydarzenie natchnęło mieszkańców do stworzenia wysepki i budowy kościoła.
Co dalej po Perast?
Grzechem byłoby nie uderzyć od razu do Kotoru – i my tak zrobiliśmy, jeszcze tego samego dnia byliśmy w sercu Zatoki. Zwiedzanie Perastu jest szybciutkie jeśli jesteście Jaszczurami 😀 Jeśli jednak wolicie wolniejszy tryb zwiedzania, to spokojnie spędzicie tutaj cały dzień na przyjemnościach. Ahoj!