Bułgaria samochodem – co zobaczyć w dwa tygodnie? Podsumowanie
Artykuł w skrócie:
- Wyjazd w liczbach
- Co zobaczyliśmy?
- Czego nie zobaczyliśmy?
- Mapa miejsc i nasza trasa
- Wnioski Norberta
- Wnioski Łukasza
- Galeria zdjęć
Zabieramy Was na podsumowanie naszej pandemiczno-spontanicznej wyprawy do Bułgarii. Po nieudanych planach na Wietnam, Grecję i Włochy padło właśnie na ten kraj. Nasz plan powstawał w 2 godziny, a z racji na ograniczony czas często był zmieniany w trakcie. Niestety z trzech tygodni wolnego zrobiły nam się dwa. W niektórych miejscach zostaliśmy dłużej, a niektóre pominęliśmy. Ma to też związek z tym jaki jest sposób podróżowania Jaszczura Podróżnika i na co kładzie on nacisk. Uważamy, że i tak udało nam się zobaczyć masę ciekawych miejscówek i prawie z każdą wiąże się jakaś przygoda! Poniżej Bułgaria w liczbach, a następnie nasze spostrzeżenia i odczucia.
Wyjazd w liczbach:
- 13 dni
- 4800 kilometrów
- 1 kierowca
- 1 awaria
- 12 tankowań
- spalanie średnio około 6,3l/100km
- koszt – około 3000 na osobę, wliczając w to pół samochodu prezentów, 1600 zł za noclegi, 1323 zł za paliwo i 262 zł za winiety oraz opłaty drogowe + atrakcje z kwotami poniżej
- 180 GB nagranego materiału
- setki uśmiechów i przygód
- pół wyjazdu na kacu
- pierwszy raz all inclusive
- jeden zgubiony szlak w górach
- Norbert nic sobie nie rozwalił 😀
Co zobaczyliśmy?
- Jaskinia Ledenika – wejście 45 zł za dwie osoby
- Jaskinia Prohodna – 0 zł – wejście darmowe
- Jaskinia Saeva Dupka – 0zł – udało nam się wejść za darmo na ostatnią chwilę
- Plewen
- Jaskinia Devetashka – wejście 13 zł za dwie osoby
- Wodospady Krushuna – wejście 18 zł za dwie osoby
- Wielkie Tyrnowo i twierdza Carewec – 0zł (w sezonie jest płatny)
- Kaliakra – 0zł – wstęp darmowy
- Zip Line w Topoli (nieplanowany) – 90zł za dwie osoby
- Złote Piaski
- Słoneczny Brzeg
- Nesebyr
- Sozopol
- Płowdiw
- Wodospad Samodivsko Praskalo – 0zł – wstęp darmowy
- Orle Oko – koszt – 4 nogi za pomyloną trasę
- Jaskinia Jagodzińska – wejście 38 zł za dwie osoby
- Jaskinia Diabelskie Gardło – wejście 28 zł za dwie osoby
- Rafting na rzece Strumie – 230 zł za dwie osoby
- Siedem Jezior Riły – 93zł za wyciąg dla dwóch osób
- Sofia
Czego nie zobaczyliśmy?
- Wodospad Skaklya (wysełch, zła pora roku)
- Jeździec z Madary (pominięte z braku czasu)
- Kamienny Las (pominięte z braku czasu)
- Aładża (pominięte z braku czasu)
- Warna (przejechane na wylot, nie nasz target)
- Burgas (przejechane na wylot, nie nasz target)
- Kazanłyk (pominięte, zła pora roku)
- Cudowne Mosty (pominięte z braku czasu)
- Melnik (pominięte z braku czasu)
- Park Narodowy Pirin (pominięte z braku czasu)
- Wodospad Bojana (pominięte, zła pora roku)
- Rylski Monastyr (pominięte z braku czasu)
- Twierdza Bełogradczik (spóźniliśmy się o 5 minut)
Mapa miejsc i nasza trasa
NOWA MAPA DOSTĘPNA NIEDŁUGO
Wnioski Norberta
Po dwóch tygodniach w Bułgarii mogę powiedzieć jedno: bez dobrego przewodnika ciężko jest zasmakować tego kraju tak jakby się chciało. Biorąc pod uwagę dzień typowego Bułgara, który je śniadanie w Baniczarnicy popijając bozę, a na obiad wsuwa kebapchetę – ciężko o takie doznania nawet jeśli podróżujecie tak jak my – czyli poza szlakiem. Dopiero w Rodopach, w górskim pensjonacie udało nam się zjeść porządną sałatkę szopską oraz tradycyjny dla tego regionu patatnik. Moim zdaniem masowa turystyka zniszczyła narodowe dobra Bułgarii. Dookoła wszystko włoskie, greckie, tureckie, a bułgarskiego brak! Czasem udało nam się znaleźć “ichnią” piekarnie, czasem zjeść tarator ale trzeba naprawdę się naszukać lub po prostu mieć kogoś kto dobrze zna te miejsca i zaprowadzi tam gdzie jadają Bułgarzy. Stwarza to wrażenie jakby Bułgaria nie miała nic swojego. Nawet o bułgarskie wino jest trudno. Nie da się ukryć, że Bułgaria jest ucieleśnieniem postkomunistycznej biedy i kwitnącej korupcji, o której sami Bułgarzy opowiadali nam żarty. Przejechaliśmy praktycznie cały kraj dookoła i niestety jest to widok smutny – opuszczone ogromne fabryki, zawalone domy, miasta widma, nieużytki, ziemia, której nikt nie uprawia, mimo, że 30% kraju to czarnoziem. Aż prosi się o urbex :O
Oczywiście cuda natury, które można znaleźć w Bułgarii – wodospady, jaskinie, góry są epickie i zapierają dech w piersiach. Niestety nawet o takie perełki nikt nie dba i niektóre miejscówki są bardziej zapuszczone niż mogliśmy zaobserwować to w Tajlandii. O ile nam to nie przeszkadza, bo nie lubimy iść utartą ścieżką, to zawsze będzie to smutny widok. Chcąc eksplorować Bułgarię należy od razu nastawić się na to, że ma ona do zaoferowania więcej niż wybrzeże, które notabene jest najnudniejszym miejscem (i proszącym się o generalny remont wielkich hoteli). Pierwszy raz spróbowaliśmy wypoczynku all inclusive i nie wiedzieliśmy co ze sobą zrobić już na drugi dzień 😀 Podsumowując – planując podobny wyjazd przede wszystkim zróbcie większy research niż my w dwie godziny, a może nawet postarajcie się o kontakt z kimś z Bułgarii aby mógł Wam pomóc w odnalezieniu miejsc z tradycją. Spontaniczny wyjazd przy ograniczonym czasie ma swoje minusy. Przyda się także tłumacz, bo rzadko można liczyć na angielskie menu lub kelnera z podstawami angielskiego. Szybciej dogadacie się po polsku (na wybrzeżu polski jest już chyba urzędowym językiem). Oczywiście wybieranie losowych dań albo dogadywanie się na migi też ma swój urok 😀 Pomimo wszystkiego – piękne miejsca, przygody i wspomnienia pozostaną w pamięci na zawsze i to jest najważniejsze!
Wnioski Łukasza
Bułgaria Bułgaria Bułgaria – wielkie hotele, all inclusive, szerokie plaże, słońce i ciepło – tak właśnie najczęściej kojarzy się Polakom (i zapewne nie tylko) ten piękny kraj. Jak się okazuje, Bułgaria ma do zaoferowania o wiele więcej! Do pięknych plaż i wypoczynku przyzwyczaiły nas biura podróży. Reszta jest nieco trudniej osiągalna i mniej pożądana… i dlatego przez większość turystów pomijana. Z jednej strony to dobrze, bo miejsca pozostają nadal ciche, spokojne i nie “zniszczone” przez masową turystykę, czekające na zapaleńców takich jak Jaszczury. Z drugiej strony jest to jednak smutne – nie są one bowiem przez Bułgarów “pielęgnowane”, dojazd jest tragiczny, brakuje reklamy, nikt o to nie dba. Mi Bułgaria kojarzy się głównie z pięknymi górami, olbrzymimi jaskiniami robiącymi piorunujące wrażenie, różanymi specyfikami, miastami wypełnionymi po brzegi zabytkami i muzeami, oczywiście też ładnym wybrzeżem, a także z winem, rakiją i radiem CYCKI (City, które Bułgarzy śmiesznie wypowiadają) 😀 Należy tu wspomnieć również o ludziach – w bezpośrednim kontakcie Bułgarzy są uśmiechnięci, przyjaźni i bardzo pomocni. Barierę w komunikacji może stanowić język, gdyż rzadko kto potrafi mówić po angielsku, co kończy się rozmową trochę po Polsku (niektóre słówka brzmią prawie jak nasze!), trochę po Angielsku i trochę na migi. Co innego w przypadku spontanicznego machania z samochodu… o ile chyba w każdym innym odwiedzonym przez nas dotychczas kraju ludzie raczej z uśmiechem nam odmachiwali, tak w Bułgarii mijaliśmy się jedynie z podejrzliwymi spojrzeniami.
No i drogi… Ah te drogi… Jako kierowca wstydem byłoby o nich nie wspomnieć. Słuchajcie uważnie… drogi w Polsce to złoto – SERIO! Zacznijmy od tego, że aby podróżować po Bułgarii MUSIMY wykupić winietę, bo większość dróg jest płatna. Przepisy są co prawda prawie identyczne jak w Polsce ALE – nawet na prostej, dwupasmowej drodze co chwile są ograniczenia do 60, do 40 a w skrajnych przypadkach do 30… pusta droga, 0 skrzyżowań, 0 zakrętów i ograniczenie do 30… czaicie fazę? Dlaczego tak jest – nie wiem, ale droga bez Bułgarskiego “pilota” to katorga. Wisienką na torcie jest stan dróg… Matko kochana, Bułgarskie drogi to istny DZIURAsic park, puzzle z brakującymi elementami, dziurawe skarpety, lego i ser Szwajcarski – SERIO. Wyrastające znikąd głębokie dziury i wyboje to chleb powszedni. Nawet na najbardziej zaniedbanej drodze, bez nazwy, szerokości szprota w puszce, z wyrwami, które nawet nasz Ford miał problem pokonać znajduje się bramka do sprawdzania czy aby na pewno wykupiłeś winietę – madness 😀
Super relacja. Przeczytałem z ciekawością !
Dzięki wielkie! Powodzenia w Twojej podróży 🙂