
Jezioro Garda – co zobaczyć? Atrakcje i zwiedzanie bez adrenaliny
Artykuł w skrócie:
- Gdzie się zatrzymać nad jeziorem Garda?
- Zamek w Arco – punkt widokowy
- Lago di Tenno – turkusowe jezioro
- Canale di Tenno – średniowieczne miasteczko
- Cascate de Varone – podziemny wodospad
- Wodospad Sopino
- Riva del Garda – główna baza nad jeziorem
- Limone sul Garda – miasto cytryną płynące
- Costaripa – wycieczka do winiarni z degustacją
- Jezioro Idro – co dwa jeziora to nie jedno
- Busatte Tempesta – ścieżka wśród drzew
- Torbole
- Monte Baldo – panorama na jezioro Garda
- Gardaland – rollercoaster!
- Parco Delle Cascate – szukając wodospadów
- Sirmione – czyli czas na plażowanie
- Werona – śladami Julii
- Mediolan – z wizytą w Duomo
- Pora na adrenalinę!
Dwa tygodnie to naprawdę porządny kawał czasu na objechanie całej masy atrakcji dookoła jeziora Garda. Nie będziemy się rozwodzić czy warto tutaj przyjeżdżać, bo odpowiedź jest prosta – i to jeszcze jak! Z racji, że Jaszczur sprzedaje konkrety przygotowaliśmy dla Was praktyczny poradnik co zobaczyć w ciągu dwóch tygodni żeby wyciągnąć z wyjazdu możliwie jak najwięcej. Oczywiście przepięknych miejsc w okolicy jest cała masa i nawet miesiąc by nie wystarczył 😀 W osobnym artykule skupiliśmy się także na atrakcjach z adrenaliną, które mieszaliśmy ze zwykłym zwiedzaniem przedstawionym tutaj. Na blogu znajdziecie również obszerny wpis dotyczący jedzenia i konkretnych restauracji.
Kolejność miejsc jest przypadkowa. Nasz plan najczęściej zakładał Via Ferraty połączone z dostępnymi dookoła atrakcjami i tak ułożył się dwutygodniowy wyjazd 😀 Trochę wysiłku i trochę relaksu. Podsumowanie w liczbach znajdziecie w tym miejscu. Podróż odbyła się w maju 2022.
Koniecznie zobaczcie nasz wpis o sprawdzonych restauracjach nad jeziorem Garda! Zjedliśmy to wszystko specjalnie dla Was 😀
Gdzie się zatrzymać nad jeziorem Garda?
Z racji, że hotele we Włoszech często są drogie (a w turystycznych miejscach już w ogóle) to zaczęliśmy szukać alternatywnej opcji. Tym razem postanowiliśmy na camping, a tych nie brakuje przy jeziorze Garda. Zrobiliśmy rozeznanie i wybraliśmy Camping Baia Verde w południowo-zachodniej części jeziora. Za dwutygodniowy pobyt w domku campingowym dla 4 osób zapłaciliśmy 1938zł. Do dyspozycji mieliśmy dwa pokoje, kuchnie i łazienkę. Wszystko czego potrzeba żeby tylko się przespać, wykąpać, zrobić śniadanie i napić się taniego wina 😀 Z campingu można było wyjść bezpośrednio na małą, kamienistą plażę. Do tego do dyspozycji mieliśmy basen. Uważamy, że był to dobry wybór biorąc pod uwagę stosunek jakości do ceny. Niestety popełniliśmy błąd logistyczny, bo wyszło na to, że większość naszych atrakcji jest na północy więc prawie codziennie musieliśmy zasuwać niemal całą długość jeziora Garda. Następnym razem wybralibyśmy miejscówkę w północnej części – na przykład Camping Arco. Cena jednak może się różnić.






Mimo codziennego jeżdżenia camping Baia Verde oceniamy bardzo dobrze. Domek był czysty, a standard zgodny z opisem. Skorzystaliśmy z basenu i w każdym momencie mogliśmy pójść na pobliską plażę. Oczywiście zrobiliśmy to od razu po przyjeździe żeby orzeźwić się w lodowatej wodzie po tylu godzinach w samochodzie 😀 Dodatkowo mogliśmy spacerować deptakiem przy jeziorze, a niedaleko znajdował się bar Rio Beach, gdzie za 4.5 euro polewali cały kielich aperolu.






Zamek w Arco
Nad Arco wznoszą się ruiny średniowiecznego zamku, który został opuszczony w XVIII wieku. Od 1986 roku prowadzone były tutaj prace renowacyjne. Aktualnie jest to fantastyczny punkt widokowy, którego nie mogliśmy pominąć. Wędrówkę zaczynamy w centrum Arco obok kościoła Wniebowzięcia NMP. Tutaj podchodzimy do il Pizzaiolo i bierzemy na drogę kawałek pyszniutkiej pizzuni 😀





Zaczynamy wspinaczkę w kierunku zamku. Mijamy wielkie agawy, których nie polecamy gryźć jak na obrazku poniżej. Lepiej weźcie więcej pizzy 😀 Oliwnymi gajami docieramy do kasy i płacimy 3.5 euro za wstęp. W zamku odkryto starodawne freski, które można obejrzeć w zachowanych komnatach. Jest także interaktywna wystawa. Nas jednak interesowało jedno – dojście jak najwyżej i obejrzenie panoramy Arco. Udało się dostać do najwyższej wieży jednak najfajniejszy widok rozciągał się z ławki skierowanej w stronę jeziora Garda. Świetne miejsce żeby odpocząć z pięknym krajobrazem. Zauważycie wtedy, że cała okoliczna zabudowa jest płaska. Nie ma żadnego wysokiego budynku.












Lago di Tenno
Około 14 kilometrów od Riva Del Garda znajduje się malutkie jezioro Lago di Tenno. Uważamy, że warto zatrzymać się w tym uroczym miejscu chociaż na chwilę. Panuje tutaj iście alpejski krajobraz – zwłaszcza gdy okolica zacznie się zielenić. Jezioro charakteryzuje się niezwykle intensywnym odcieniem wody. Turkus aż bije po oczach – zwłaszcza w słoneczne dni gdy promienie słońca odbijają się od kamienistego dna. To jedno z najczystszych jezior w Alpach! Gdy poziom wody się podnosi jeziorko zyskuje małą wysepkę. Dookoła rozciąga się wygodna ścieżka, a według mapy wydzielono tutaj kilka miejsc do w pełni dozwolonej kąpieli. Jak pewnie się domyślacie woda jest lodowata 😀 Można także wynająć rowerek wodny czy po prostu zostać tutaj na piknik. Nam niestety nie przyszło oglądać scenerii jeziorka w najlepszym, słonecznym wydaniu ale i tak nam się podobało. Co ciekawe podziemne wody Lago di Tenno składają się na pobliski wodospad Cascata del Varone.








Canale di Tenno
Małe miasteczko Canale di Tenno to prawdziwa, włoska perełka. Jego początki datowane są na XIII wiek kiedy było osadą rzemieślników czy rolników. Wchodzimy w gąszcz wąskich uliczek ściśniętych pomiędzy kamiennymi i drewnianymi domami. Miejsca jest mało z racji na ograniczone możliwości terenu. Można powiedzieć, że od średniowiecza nie zmieniło się tutaj dużo. Przez wiele lat Canale di Tenno pozostawało opuszczone, ponieważ mieszkańcy przenieśli się tam gdzie łatwiej było prosperować. Przez to lub dzięki temu możemy oglądać domy z prawdziwej, wiekowej kostki, mijać chłodne piwniczki czy łuki nadgryzione upływem czasu.






W XX wieku miasteczko ponownie stało się obiektem zainteresowania – tym razem jednak artystów, którzy odkryli malowniczy potencjał tego miejsca. Na czele stowarzyszenia stanął Giacomo Vittone, który zapoczątkował “Dom Artystów”. Dzisiaj Canale di Tenno łączy swoje średniowieczne korzenie z nutą renowacji i świeżości. Miasteczko zostało ładnie zaaranżowane pod zwiedzanie. Powstały tutaj galerie sztuki i często odbywają się tu wystawy. Jeśli odwiedzacie to miejsce w sierpniu to możecie się natknąć na imprezę “Rustico Medioevo” i zobaczyć jak wyglądało życie w średniowiecznym Canale di Tenno. W listopadzie i grudniu odbywa się tutaj jarmark świąteczny. Podczas naszej wizyty miasteczko było niemal puste i świetnie spacerowało się nam wąskimi uliczkami. Wieczorem stare mury podświetlane są ciepłym światłem nadając miasteczku jeszcze większego uroku. Wizytę tutaj można połączyć z pobliskim Lago di Tenno. Istnieje nawet pieszy szlak łączący oba miejsca.










Cascate del Varone
A dokładnie Parco Grotta Cascata Varone to malutki park niedaleko Riva Del Garda, który skrywa ogromny, podziemny wodospad! Koniecznie musicie się tutaj pojawić zwłaszcza, że miejsce jest łatwo dostępne. W kasie zostawiamy 7 euro za bilet od osoby i wchodzimy na teren parku, który jest bardzo estetycznie zagospodarowany. Otoczenie jaskiń zaaranżowane jest ogrodem kwietnym, który mieni się wszelkimi kolorami.








Odnalezione tutaj jaskinie powstają od ponad 20 tysięcy lat i nieustannie są drążone w wyniki erozji. Wody docierają w to miejsce od wspomnianego wcześniej Lago di Tenno. Od 1984 kompleks został oficjalnie oddany do zwiedzania, a inauguracje przeprowadził książę Czarnogóry, bo akurat był tutaj na wakacjach 😀 Przygoda polega na odwiedzeniu dwóch jaskiń – Grota Inferiore i Grota Superiore. Jedna z nich prowadzi do dolnego odcinka wodospadu czyli miejsca gdzie woda uderza z hukiem i opryskuje wszystkich dookoła. Druga prowadzi nas do górnego odcinka i tutaj musicie się przygotować na termiczny szok 😀 Podchodząc do najbardziej imponującego miejsca wodospadu trzeba pogodzić się z tym, że wyjdzie się całym mokrym. Nie ważne jaka jest pogoda na zewnątrz – w środku zostaniecie od stóp do głów oblani lodowatą bryzą, która odchodzi od wodospadu. Ten 98 metrowy potwór nie bierze jeńców. Zalecamy wziąć kurtki przeciwdeszczowe! Najpierw jednak postarajcie się nie poślizgnąć, bo wszędzie jest mokro. Obie jaskinie są klimatycznie oświetlone i robią naprawdę świetne wrażenie.






Wodospad Sopino
Jak już jesteśmy przy wodospadach to możecie wykorzystać fakt przejeżdżania przez miejscowość Sopine odbić w kierunku jednego z nich. Sami pokusiliśmy się na mały skok w bok z racji, że wodospad Sopino robił fajne wrażenie na zdjęciach. Niestety w maju nie było tutaj zbyt dużo wody. Po śliskich kamieniach udało nam się wdrapać pod samą taflę. Liczyliśmy jednak na coś więcej. Możecie pominąć to miejsce lub spróbować szczęścia.




Riva del Garda
Riva del Garda to największe miasteczko nad północnym brzegiem jeziora Garda. Znajduje się tutaj średniowieczna twierdza Rocca di Riva wzniesiona przez ród Scaligerich. Na placu portowym zachowała się XIII-wieczna wieża zegarowa Torre Apponale, która jest charakterystycznym elementem miasta. Riva del Garda to jednak przede wszystkim totalnie klimatyczne miejsce z przepięknymi promenadami. Rozciąga się stąd przepiękny widok na jezioro Garda. Znajdziecie tutaj również punkty widokowe, a także małą, kamienistą plażę. Uważamy, że jest ona kompletnie odjazdowa z racji na panoramę pobliskiego masywu Monte Baldo. Nie często ma się okazję na kąpiel z takim widokiem.







Riva del Garda musimy wyróżnić także pod względem kulinarnym. Znajdziecie tutaj fenomenalną restaurację Bella Napoli gdzie zjedliśmy najlepszą pizzę neapolitańską i spaghetti z owocami morza. Dosłownie na przeciwko znajduje się Gelateria Al Pozzo, gdzie zjecie w 100% włoskie lody na oryginalnych, lokalnych produktach (fabryka past smakowych znajduje się kilka ulic dalej). Za ladą stoi właściciel, który na wytwarzaniu lodów zna się jak mało kto. Nie próbujcie go przekonać, że jego sorbet jest jakiś bez koloru 😛



Limone sul Garda
Limone sul Garda to niekwestionowane miasto cytryn. Spotkać je można tutaj na każdym kroku i w każdej formie. Spacer po Limone najlepiej rozpocząć od promenady nad brzegiem jeziora przy Porto Limone i Piazza Garibaldi. Promenada kończy się przy Porto Vecchio – malutkim porcie dla motorówek. Obok położony jest kościółek Chiesa di San Rocco, przy którym znajduje się jeden z najpiękniejszych punktów widokowych na miasteczko.












Będąc tutaj nie można także zapomnieć o Limonaia del Castèl – ogrodzie drzewek cytrusowych. W tym miejscu znajduje się mała wystawa objaśniająca techniki hodowli cytrusów i historii ogrodów w Limone sul Garda. Oczywiście znajdziecie także same drzewka. Polecamy zgubić się w uliczkach pośród sklepików, które oferują cytrynę w każdej formie. Sami wróciliśmy obkupieni w bajery i z Limoncello w ręku! Samochód zostawiliśmy na płatnym parkingu.














Costaripa – wycieczka do winiarni z degustacją
Pomiędzy adrenaliną, a adrenaliną musieliśmy liznąć też nieco włoskich smaków 😀 A bardziej przełknąć. Dlatego do naszego planu zwiedzania dołączyliśmy wizytę w winiarni. Z racji na nocleg w południowej części jeziora Garda skupiliśmy się na pobliskich winiarniach i tak wpadliśmy na Costaripa. Z dnia na dzień udało nam się przyklepać degustację połączoną ze zwiedzaniem winiarni. Za dwugodzinną wycieczkę zapłaciliśmy 25 euro od osoby.




Costaripa to ogromna, elegancka winiarnia z wieloma tradycjami, która prowadzona jest przez 3 pokolenie. Znana jest przede wszystkim z opracowania nowej metody wytwarzania Mattia Vezzola Classic Method. Historia marki sięga aż 1928 roku. Nasz przewodnik Francesco oprowadził nas zarówno po pomieszczaniach produkcyjnych, jak i głębokich piwnicach winiarni, gdzie leżakowały wiekowe beczki. Dowiedzieliśmy się o szczegółów o wytwarzaniu ich win, poznaliśmy różne szczepy, które wykorzystują, a także z zaciekawieniem słuchaliśmy o ich mieszaniu przez mistrza.



Następnie w nowoczesnej sali przeprowadzona została degustacja 4 win, które rozlano do sygnowanych kieliszków. Francesco w przystępny sposób przekazał nam ogrom informacji. Wyszliśmy pozytywnie zaskoczeni i bardzo profesjonalnie obsłużeni. No i z kilkoma butelkami wina Palmargentina, które okazało się ogromnym odkryciem. O wizycie w winiarni i degustacja przeczytacie w osobnym artykule.
Jezioro Idro
Tak się złożyło, że nasze punkty na mapie doprowadziły nas do pobliskiego jeziora Idro. Pojawiliśmy się tam głównie z racji pobliskiej Via Ferraty Fregio i Ginestre. Ciekawie było jednak zobaczyć nieco inny krajobraz. Garda sprawia wrażenie jeziora słonecznego, przyjemnego i zachęcającego do kąpieli. Położenie pomiędzy okolicznymi szczytami tworzy raczej bajkową scenerię, którą chce się podziwiać z rozmarzoną twarzą. Jezioro Idro sprawia odwrotne wrażenie. Wygląda na mroczne i tajemnicze. Może to przez okoliczne, ciemne zarośla na wzgórzach, a może przez to, że trafiliśmy tutaj w trakcie deszczowego dnia. Ciemnozielona tafla wody spowita była chmurami, które unosiły się bardzo nisko. Mimo wszystko to kolejne piękne miejsce na spacer wśród pięknej natury.

Jadąc w kierunku jeziora Idro zatrzymaliśmy się w dwóch miejscach. Najpierw zrobiliśmy przystanek przy Cascata del Gorg d’Abiss. Leśną ścieżką doszliśmy do mrocznego wąwozu. Tutaj weszliśmy na betonowe płyty, którymi dotarliśmy do wodospadu. Niestety tutaj też poziom wody odebrał nam pozytywne wrażenia. Urokliwym miejscem na trasie jest za to Cascata d’Ampola, który dostępny jest niemal przy drodze. Mały wodospad robi przyjemne wrażenie z racji na turkusowy kolor wody, a wiadomo, że ten zawsze dodaje uroku. Z jednej strony stoi tutaj tabliczka mówiąca o prywatnej własności. Z drugiej ludzie ponoć przyjeżdżają się tutaj kąpać. Nie wiemy jak jest z pozwoleniem ale wiemy, że potencjalna kąpiel będzie lodowata 😀 Przy 30 stopniach na zewnątrz woda ma połowę tego. Gdy traficie w dobry miesiąc to wodospad potrafi nieźle przykurzyć mocną bryzą.




Busatte Tempesta – ścieżka wśród drzew
Pieszy szlak spacerowy Busatte Tempesta zachęcił nas zdjęciami metalowych platform między drzewami. Zostawiliśmy auto na darmowym parkingu i wybraliśmy się na przechadzkę. Ścieżka oznaczona jest czerwonymi drogowskazami i nie ma szans, że się zgubicie. O dziwo szlak był nawet gęsto uczęszczany. Bardzo fajnym punktem na trasie była ławka postawiona na wystającym kamieniu. Z tego miejsca rozciągał się przyjemny widok na jezioro Garda i pobliskie miasteczko Torbole.



W końcu dotarliśmy do metalowych platform, które widzieliśmy na zdjęciach. Przez chwilę idziemy spacerem pośród koron drzew, a bardziej pobliskich krzaków 😀 Schody prowadzą niemal cały czas w dół, a to oznacza, ze droga powrotna będzie cięższa! Niestety platformy szybko się skończyły i dalszą trasę pokonaliśmy już leśną drogą, która nie oferowała zbyt ciekawych widoków. Finalnie zrobiliśmy kółko, które zajęło nam około 2 godzin. Uważamy, że pierwszy etap z platformami był fajny, a następnie wieje nudą 🙂












Torbole
Torbole to mała miejscowość położona nad północną częścią Gardy, niedaleko Riva del Garda. Spokojne, ciche miejsce otoczone górami, idealne na spacer czy odpoczynek na plaży. Podobno jest to najlepsze miejsce do uprawiania windsurfingu na Gardzie. W Torbole znajdziecie przede wszystkim klimatyczną promenadę, z której można podziwiać zarówno piękne, kolorowe kamienice, jak i malowniczy krajobraz. Ten ostatni docenił przejeżdżający tędy w 1786 roku Goethe. Jego wizytę upamiętnia tablica na budynku, w którym nocował. W Torbole zjedliśmy pyszne lody. Szczegóły w obszernym artykule dotyczącym jedzenia.






Monte Baldo – panorama na jezioro Garda
Byliśmy bardzo podekscytowani wjazdem na Monte Baldo. Wykorzystaliśmy słoneczny dzień żeby wrażenia z panoramy były jak najlepsze. Dojeżdżamy do Malcesine i zostawiamy samochód na płatnym parkingu obok dolnej stacji kolejki. Niestety miejsc postojowych jest bardzo mało więc trzeba na nie czatować. Za bilet w dwie strony trzeba zapłacić 25 euro od osoby. Cena spora ale widoki przednie. Kolejka jeździ co pół godziny.


Wskoczyliśmy do wagonika, który nieoczekiwanie zaczął się obracać. Fajne rozwiązanie z racji, że w środku jest ciasno i nie ma jak się ruszyć więc każdy dostaje równe szanse na obserwacje całej okolicy. Kolejka porusza się coraz bardziej stromo i czasem nogi miękną 😀


Dojeżdżamy do górnej stacji kolejki i kierujemy się w lewo. Zrobiliśmy mały spacer aż znaleźliśmy najfajniejsze miejsce na zdjęcia. Dorwaliśmy odstający kamień, który idealnie nadawał się do pozowania. Krajobraz z poziomu Monte Baldo (2218m) jest fenomenalny. Widok rozciąga się na całą długość jeziora Garda pokazując jego ogrom. Teraz dotarło do nas ile faktycznie musieliśmy zasuwać codziennie wzdłuż jeziora przez błąd w planowaniu 😀 Pod stopami widać miasteczka, które przypominają miniaturki. Po bokach rozciągają się pobliskie szczyty masywu Monte Baldo – w maju leżał tam jeszcze śnieg. Jeśli mamy całe dnie wolne to możemy pokusić się na trekking. Jeśli nie to sam wjazd dla widoków jest naszym zdaniem warty zachodu. Ciekawostka – Monte Baldo jest miejscem startu jeśli chcemy spróbować lotu paralotnią w tandemie.







Gardaland – rollercoaster!
Cały jeden dzień zaplanowaliśmy na pobyt w parku rozrywki Gardaland. Wstrzeliliśmy się w dobrą pogodę i z samego rana staliśmy pod bramami. Za bilet wstępu w zapłaciliśmy 44 euro od osoby – w tym zawarte było wejście do Gardalandu i Morskiego Świata. Na wejściu dostaliśmy mapkę, która naprawdę przydawała się podczas eksploracji parku. Atrakcje podzielone są na Fantasy, Adventure i Adrenaline. Każdy znajdzie coś dla siebie – zarówno poszukiwacze emocji jak i rodziny z dziećmi.


Nie tracąc czasu minęliśmy niemal wszystkie atrakcje na początku parku żeby stanąć od razu pod Blue Tornado 😀 Jak chcecie żeby już na starcie poprzewracało Wam się w brzuchu to świetny wybór. Szybka jazda do góry nogami, ostre zakręty i nudności gwarantowane! Nie każdy z ekipy się odważył.


Następnie wskoczyliśmy na Fuga da Attlantide żeby orzeźwić się trochę uderzeniem chłodnej wody 😀 Bardzo fajne wrażenie zrobił na nas rollercoaster Mammut. Warto było stać w kolejce. Wagoniki wzorowane były na starą ciuchcię, a sceneria przypominała kopalnię. Jazda była szybka ale nie hardcorowa. Fajne zakręty i dużo emocji.



Dwóch śmiałków odważyło się wejść na rollercoaster Shaman, który naprawdę ostro pikował w dół! To też atrakcja dla tych, którzy mają stalowe nerwy i żołądek 😀 Bardzo kiepsko wypadła przejażdżka w wielkim świecie Jumaji ale pewnie dzieciaki będą zachwycone 🙂 Fajnie wspominamy za to Colorado Boat, bo co niektórzy zmokli od góry do dołu i tak był cel 😀 Przeszliśmy piracki świat, minęliśmy kilka magicznych drzew i na samym końcu wylądowaliśmy na karuzeli.










Pobyt w Gardalandzie przedłużyliśmy o wizytę w Sea Life Aquarium z nadzieją, że zobaczymy fokę. Przeszliśmy kilkanaście sal z dziesiątkami rodzajów ryb, rybek i rybeczek. Spotkaliśmy ośmiornicę i płaszczki. Ogromne wrażenie zrobiły na nas kolorowe meduzy. Niestety pokazu z fokami nie było. Przyznamy, że dla nas było to nieco nudne miejsce ale jak na 5 euro różnicy w cenie to nie ma co narzekać.






Parco Delle Cascate – szukając wodospadów
Zachodnia strona jeziora Garda skrywa ciekawy park, który skusił nas zdjęciami w Internecie. Parco Delle Cascate de Molina to skupisko wodospadów pomiędzy którymi utworzono piesze szlaki. Teren skąpany jest bujną zielenią i skrywa kilka niespodzianek. Niestety w deszczowy dzień trzeba było poświęcić buty, które topiły się w gęstym błocie. Jaszczura jednak nic nie zatrzyma! Około dwóch godzin zajęło nam obejście parku najdłuższym, czarnym szlakiem. Na jego trasie znajduje się kilkanaście wodospadów, a przy jednym z nich zamontowana jest huśtawka! Można się bujać w stronę chłodnej bryzy. Z racji, że jest to mniej popularne miejsce poświęciliśmy mu osobny artykuł.




Sirmione – czyli czas na plażowanie
Sirmonie to miasteczko na południu jeziora Garda. Najbardziej charakterystycznym punktem na jego mapie jest Castello Scaligero – świetnie zachowany zamek z XIII wieku. To właśnie tutaj zaczęliśmy zwiedzanie. Forty obronne nieczęsto spotyka się na jeziorach, stąd bierze się wyjątkowość zabytku. Ochraniał on port, w którym dokowały statki dynastii pasującej w Weronie w XIII i XIV wieku. Żeby dostać się do północnej części cypla trzeba przejść przez bramę fortecy.










W Sirmione znajdują się także Groty Katullusa – ruiny rzymskiej willi sprzed dwóch tysięcy lat, której właścicielem mógł być właśnie znany rzymski poeta Katullus. Spacer po kompleksie zajmuje około godziny. Z dużej, trzypoziomowej budowli zachowały się głównie mury basenów i „auli gigantów” – części mieszkalnej budynku, a także nieliczne mozaiki i ślady gaju oliwnego, rosnącego kiedyś w centralnej części. Samo Sirmione jest także bardzo kolorowe i radosne. Unosi się tutaj taki śródziemnomorski klimacik 😀




Szukając miejsca do plażowania zeszliśmy do wody obok Spiaggia Lido delle Blonde i małego mostku. Tutaj odbiliśmy w lewą stronę i zaczęliśmy szukać fajnego miejsca na dużych płytach. Warto pamiętać o butach do wody i ostrożności – plaże i dno są tutaj kamieniste i śliskie. Woda była totalnie lodowata, mimo, że południe Gardy zazwyczaj jest cieplejsze. Taki urok maja. Mimo tego słońce spaliło nas na czerwone raki. Woda dawała ukojenie i masę zabawy, bo jej niski poziom pozwalał dojść daleko w głąb jeziora Garda.









Werona – śladami Julii
Na Weronę wykorzystaliśmy deszczowy dzień, który przeszkodził nam w robieniu kolejnej Via Ferraty 😀 Zwiedzanie rozpoczęliśmy od Mostu Scaligerów, ceglanej budowli z XIV wieku i pobliskiego Łuku Gawiuszów.



Łyk włoskiej kawy, kawałek szarlotki w Caffe Al Teatro i lecimy prosto do Portoni della Brà – średniowiecznej bramy z XIX-wiecznym zegarem. Następnie spacer Piazza Bra i podziwianie kolorowych kamienic.





Stąd niedaleko było już do Areny – amfiteatru, w którym dwa tysiące lat temu odbywały się walki gladiatorów. Następnie Piazza delle Erbe – plac, na którym znajdował się targ ziół, owoców i warzyw, z wieżą zegarową Torre dei Lamberti. Dziś można tutaj kupić pamiątki i wszelkie duperele. Szybki przeskok do Piazza dei Signori z pomnikiem Dantego Alighieri i gotyckimi Grobowcami Scaligerów, rodu rządzącego Weroną na w XIII i XIV wieku.







Najlepszy punkt widokowy na Weronę to Taras przy Castel San Pietro. Długi spacer pod górę wynagradza piękną panoramą miasta i widokiem na Ponte Pietra – Kamienny Most. Słynny Dom Julii i jej balkon to symbol Werony więc stała tutaj długa kolejka. Wielkominutowe oczekiwanie skutkuje zobaczeniem malutkiego balkonu na wewnętrznym dziedzińcu kamienicy 😀 Wejście znajduje się niedaleko Via Giuseppe Mazzini – ulicy z butikami ekskluzywnych marek. Bardziej klimatycznym i mniej odwiedzanym miejscem jest Grób Julii – sarkofag na terenie dawnego klasztoru San Francesco al Corso. Poza kryptą znajduje się tutaj także Muzeum Fresków. Przy wejściu można znaleźć skrzynkę na listy, wysyłane przez turystów do słynnej bohaterki dramatu. Darmowy parking znaleźliśmy tutaj.













Mediolan – z wizytą w Duomo
Cały jeden dzień poświęciliśmy na zwiedzanie Mediolanu. To długi strzał od jeziora Garda ale jak najbardziej wykonalny w formie jednodniowej wycieczki. Zaczęliśmy od Piazza Mercanti – średniowiecznego placu handlowego, z którego dzisiaj pozostał już tylko mały placyk z kilkoma straganami.




Główną atrakcją Mediolanu jest Katedra Narodzin św. Marii w Mediolanie – potocznie zwana Duomo (wł. duomo – katedra). To gotycka budowla z białego marmuru, z pięknymi witrażami, monumentalnym wnętrzem wypełnionym rzeźbami, wysokimi kolumnami i bogatą historią. To tutaj Napoleon koronował się na króla Włoch w 1805 roku. Do zwiedzania dostępne są trzy poziomy. Dach – gdzie podziwiać można liczne gargulce, wieżyczki i zdobienia. Do tego wnętrze katedry oraz podziemia, w których można oglądać pozostałości katedry Santa Maria Maggiore oraz kościoła św. Tekli, na fundamentach których wzniesiono Duomo. Aby wejść do środka należy być stosownie ubranym – zakryte kolana, ramiona i plecy/dekolt.









Zaraz obok Duomo znajduje się wejście do Galerii Wiktora Emanuela II. W oczy od razu rzuca się przeszklona kopuła, ekskluzywne sklepy, liczne kawiarnie i restauracje, piękne zdobienia kipiące ze wszystkich ścian. Największą uwagę przyciąga słynna mozaika z bykiem, przynosząca szczęście każdemu, kto trzykrotnie zakręci się na pięcie na jego jądrach.






Z galerii zrobiliśmy spacer do kościoła San Bernardino alle Ossa, gdzie znajduje się ossuarium czyli kaplica, której ściany pokrywają kości i czaszki zmarłych. Następnym punktem było Narodowe Muzeum Nauki i Technologii im. Leonarda da Vinci w Mediolanie. Znajdują się tutaj wystawy o da Vincim, sztuce i kulturze, komunikacji (telefony, komputery, radia), fizyce, kosmosie, statkach, lotnictwie i kolejach, metalurgii i przemyśle, papierze i książce.








Ostatnim punktem na mapie Mediolanu był kościół Santa Maria delle Grazie, w którym znajduje się jeden z najsłynniejszych fresków w historii sztuki – „Ostatnia Wieczerza” Leonardo da Vinci. Niestety nie udało nam się go zobaczyć – bilety trzeba rezerwować z dużym wyprzedzeniem 🙁


Pora na adrenalinę!
To już koniec naszego poradnika. Mamy nadzieję, że zainspirowaliście się naszą wyprawą i sami zdecydujecie się odwiedzić niektóre miejsca. Oprócz zwiedzania naszym celem przy jeziorze Garda było poszukiwanie adrenaliny. Trydent to raj dla wspinaczy i wielbicieli emocji. Na ten temat przygotowaliśmy osobny wpis gdzie znajdziecie informacje między innymi o Via Ferratach.

