Rumunia Trasa Transfogaraska Przejazd
EuropaPodróże po EuropieRumuniaSamochód

Kultowa Trasa Transfogarska i smutna kopalnia Ocnele Mari

Artykuł w skrócie:

Nasza wizyta w Ramnicu Valcea nie była przypadkowa. Kilka lat temu grając w gry online poznaliśmy gracza z Rumunii i kiedy dotarło do nas jak blisko będziemy – to musiało się skończyć spotkaniem 😀 Przy okazji mogliśmy zjeść w knajpie, którą faktycznie poleca ktoś z lokalnego otoczenia. Odwiedziliśmy też pobliską kopalnie soli – Ocnele Mari i w końcu zrobiliśmy większe zakupy, bo kolejny dzień miał przynieść nam wspinaczkę na najwyższy szczyt Rumunii. Później czekała jeszcze trasa Transfogarska! Ale po kolei!

Na trasie z Baia de Fier do Ramnicu Valcea udało nam się wyczaić coś z prawdziwym klimatem – rumuński bazar pod gołym niebem! Dosłownie mydło i powidło – ciuchy i buty wszelkich marek, zabawki z Chin, warzywa i owoce, meble, miliony dupereli, części do samochodu, zwierzęta, czego zapragniecie! I wszystko za małą cenę 😀 Sceneria jakby cofnąć się w czasie o 20 lat. Kto nie przymierzał spodni na kartonie ten nie zna życia. Naszą uwagę przykuły wypiekane na miejscu „pączki”. Ktoś wie co to dokładnie jest? 😀 Było bardzo dobre. Niestety nie możemy podać lokalizacji tego miejsca, nagle samo wyrosło – do odkrycia samodzielnie.

Kopalnia Soli Ocnele Mari

Plan się powiódł i po kilku latach wspólnego grania w grę w końcu spotkaliśmy się na żywo! Cieszą nas takie akcje. Od razu zostaliśmy zaprowadzeni do miejsca, w którym można zjeść dobrą tochiturę i to się ceni 😀 Odwiedziliśmy restaurację Hanul Haiducilor i była to dobra, rumuńska uczta. Do tego wjechała ciorba de perisoare czyli zupa z klopsikami. Polecamy taki zestaw pełną gębą 😀

Z ciekawości wybraliśmy się do pobliskiej kopalni soli Ocnele Mari – w końcu mają takich kilka w Rumunii więc fajnie było zobaczyć więcej niż jedną żeby mieć jakieś zdanie. Kupujemy bilet za około 40 zł i zostajemy wpakowani do wiekowego autobusu, który z zawrotną prędkością zjeżdża pod ziemie. Korytarz jest dosłownie na szerokości busa! Ścianę i szybę dzieli kilka centymetrów.

Dosłownie na milimetry!

W środku niestety czeka nas rozczarowanie. Kopalnia jest naszym zdaniem słabo oświetlona (można było lepiej rozplanować światło) i piękne formacje skalne są średnio widoczne – to nas w sumie najbardziej przyciągnęło. Pozostawione na ścianach wzory przykuwają uwagę. Myśleliśmy także, że może wewnątrz będzie czekała na nas jakaś przygoda – może będzie jakieś tajemnicze zejście dla Jaszczura 😀 Nic z tego! Zagospodarowanie terenu poszło w parki zabaw dla dzieci, tory gokartowe i po prostu jeden, wielki festyn. Dookoła mamy powtórkę z rumuńskiego targu. Jaszczur nie poleca – szkoda czasu. Smutne miejsce ze zmarnowanym potencjałem na coś pięknego.

Wchodzimy do kopalni
A w środku taki widok 😀
Projektant wnętrz chyba się minął w powołaniem
Chociaż kaplica jest ładnie wkomponowana
Tyle potencjału!

Resztę dnia spędziliśmy w Curtea de Arges na porządnych zakupach. W końcu było trochę czasu na pochodzenie po markecie i poszukanie jakichś ciekawych produktów. Robiliśmy też zapasy, bo 19 września zaplanowaliśmy wejście na Moldoveanu czyli najwyższą górę w Rumunii. O tym jednak przeczytacie w osobnym wpisie. Tak czy siak, znajdujący się tutaj Kaufland jest dobrą opcją na shopping.

Przejazd Trasą Transfogarską

Przeskoczmy więc do 20 września, który niestety nie zaoferował nam fajnej pogody do przejazdu jedną z najbardziej rozpoznawalnych, rumuńskich dróg. Trafiliśmy na deszcz i typową, jesienną „szarówę”.

Trasa Transfogarska (a poprawniej Transfogaraska, choć sami przyznacie, że pierwszy wariant wymawia się łatwiej), czyli droga krajowa 7C liczy łącznie 151 kilometrów (choć za właściwy odcinek uznaje się tylko 90 km) i jest drugą po Transalpinie drogą pod względem wysokości. Gdy będziecie przecinać tunel osiągnięcie 2042 metry nad poziomem morza! Przejeżdżając przecinamy Góry Fogarskie czyli najwyższe pasmo rumuńskich Karpat. Po prawej stronie wznosi się Moldoveanu, a z prawej Negoiu – dwa największe szczyty w kraju.

Budowa drogi przypadła na lata 1970 – 1974 choć prace trwały jeszcze kilak lat dłużej. Mówi się, że podczas prac życie straciło kilkuset żołnierzy, a do drążenia tuneli wykorzystano 6 milionów kilogramów dynamitu. Tak powstał najdłuższy tunel w kraju – Capataneni. Na trasie znajduje się 830 mostów i 27 wiaduktów.

Jadąc z południa na północ trafimy najpierw w okolice Twierdzy Poenari, która jest prawdziwym domem Drakuli czyli Włada Palownika. Fałszywy marketing nadał ten przydomek zamkowi Bran jednak to tylko zagrywka dla czerpania zysku. Na rok 2023 obiekt jest w trakcie modernizacji. Następnie będziemy mijać ogromną tamę Vidaru. Jadąc dalej prawdopodobnie natrafimy na niedźwiedzie wychodzące na środek drogi. Niestety skuszone smakołykami od ludzi nauczyły się koczować przy trasie w nadziei na jedzenie. Nie róbcie tego! Pamiętajcie, że to niebezpieczne stworzenia, a pani niedźwiedziowa nie zawaha się zaatakować jeśli małe będą zagrożone. Nie bądźcie też jak my i nie wychodźcie z samochodu żeby zrobić zdjęcie z bliska, nie ma co gadać – ze wszystkich głupich pomysłów to nie była nasza najmądrzejsza decyzja.

Lepiej włączyć zoom niż podchodzić
Szkoda, że mieliśmy jesienny krajobraz
No i jedziemy znowu w chmurach 😀
Zobaczcie w dal jaki puch na niebie
Brawa dla Forda!
Dotarły dwa Jaszczury 😀
Jezioro Balea – charakterystyczny punkt na trasie

Najbardziej spektakularne widoki zaczynają się gdy miniemy tunel i dotrzemy do jeziora Balea. W tym miejscu znajdziecie sławny widok na zakręty w chmurach. Musimy jednak przyznać, że po przejechaniu Transalipiny trasa Transfogarska nie robi już takiego wrażenia. Widoki są piękne nawet przy niesprzyjaącej pogodzie ale jednak nie ma takiego efektu wow. Faktycznie jedziemy w chmurach jednak krajobraz Transalipny wygrywa 😀 Oczywiście jeśli macie drogę Transfogarską akurat na swojej trasie przejazdowej to nie ma co się zastanawiać! Pamiętajcie tylko, że jest ona otwierana dopiero w wakacyjnych miesiącach z racji na zalegający śnieg.

Castelul de Lut Valea Zanelor

Zjeżdzając z Transfogarskiej w kierunku Sybina znajdziemy na mapie punkt o nazwie Castelul de Lut Valea Zanelor. Czym dokładnie jest to miejsce? Tego nie wie nikt 😀 Jedni mówią, że to hotel, inni, że park rozrywki. Tak czy siak za 20 LEI można było wejść na teren i pooglądać z zewnątrz dziwne domki, które ktoś wybudował. Nie wiemy jak w 2023 ale w 2021 to było po prostu miejsce na śmieszną i jednocześnie drogą fotkę 😀

Mijając Sybin, czyli miasto, które patrzy na Was podejrzanymi oczami dotarliśmy w końcu do miejsca, gdzie czekała na nas przygoda w jaszczurowym stylu! Kolejnym punktem na mapie był Ramet Gorges, a dokładnie wąwóz z łańcuchami. O tym w kolejnym wpisie. Ahoj!

Rumunia Plan Wycieczki Wakacje

Oceń naszą relację!

Podobał Ci się artykuł? Zostaw nam 5 gwiazdek!

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie publikowany. Wymagane pola oznaczone są *