Rumunia Kanion Cheile Banitei
EuropaPodróże po EuropieRelacjaRumunia

Cheile Banitei i Pestera Bolii, bo jaszczura bolą nogi

Artykuł w skrócie:

17 września zaczął się ciekawie, bo Norbert w połowie podróży przez Rumunie usiadł na własnych okularach i tyle zostało z widoczności 😀 Na szczęście na naszej trasie znajdowały się Petroszany gdzie udało znaleźć się optyka. Szkła wciśnięto w inne oprawki i sytuacja została opanowana, co ciekawe – Norbert nadal w nich chodzi 😀 Kawałek wcześniej mieliśmy jeszcze dwa punkty do odhaczenia – Jaskinie Bolii (po wejściu na Pelegaę nasze nogi po prostu odpadały – kolana do wymiany :D) i Cheile Banitei. Tego dnia przejechaliśmy też piękną Transaplinę i dotarliśmy do wspinaczkowego zagłębia White Wolf Club, o którym przeczytacie tutaj.

Cheile Banitei (Banita Gorges)

Albo po prostu wąwóz Banita to (jak się okazało) krótka ale warta kilku minut atrakcja. Zachęcamy żeby zboczyć z drogi nawet po to żeby zrobić świetne zdjęcie. Samochód zostawiliśmy na prowizorycznym parkingu i pieszo poszliśmy w stronę kanionu mijając szlaban. Przed zejściem stoi tabliczka informacyjna z cennikiem jednak żadna z naszych kart SIM nie chciała przeprocesować płatności przez SMS. Nie było też nikogo kto by pobierał opłaty. Cena to 1 Euro za osobę.

Koń nie chciał pobrać opłaty za wejście
A nasze karty SIM nie procesowały płatności

Cheile Banitei to 150 metrowy wąwóz z wapienia o wyjątkowym, zaokrąglonym kształcie. Jedni mówią, że powstał w wyniku gwałtownego opadania rzeki, inni twierdzą, że kiedyś był jaskinią jednak strop się zawalił. Aktualnie w zależności od pory roku płynie tutaj malutki potok. We wrześniu było wody po kostki, a przez moment do kolan. Zalecamy więc zabrać sobie buty do wody w plecak 😀 A, no i woda jest lodowata!

Wchodzimy do wąwozu i zaczynamy spacer między falistymi skalami, które tworzą spektakularne przejście. Naprawdę szkoda, że to tylko 150 metrów. Tak czy siak to konkretne miejsce na fotkę! Nie ma sensu iść dalej wzdłuż rzeczki, która wpada później do pobliskiej jaskini Bolii.

Dosłownie obok przebiegają tory, a kawałek dalej znajduje się stacja i można wysiąść obok Bolii Cave.

Byliśmy w dobrym momencie, bo mało wody
Mega fotogeniczne miejsce
Ciekawe jaki kiedyś był tutaj poziom wody
Uwielbiamy takie cuda natury

Pestera Bolii (Boli Cave)

Dosłownie kilka minut jazdy dalej znajduje się jaskinia Bolii (Google dobrze prowadzi). Bilet wstępu kosztuje 10 LEI za osobę. Za kasami kierujemy się w lewą stronę do dołu. Przywiódł nas tutaj podświetlony mostek, który był dosłownie na każdej fotce w sieci. Niestety na żywo nie robi aż takiego wrażenia. Jaskinia jest bardzo ładnie podświetlona i fajnie to wygląda na zdjęciach. W środku znajdziecie kilka różnych mostów (z czego jeden fajnie się buja) i to by było na tyle 😀 My jeszcze poszliśmy jakąś podejrzaną kładką w głąb jaskini ale już nasze latarki w telefonach nie dawały rady w ciemnościach. Dookoła słychać było płynące strumienie – to właśnie ta rzeczka, którą widzieliśmy w Cheile Banitei. Niestety po wizycie w jaskini nasze nogi nie przestały boleć ale ta nazwa do dzisiaj towarzyszy nam w żartach 😀

Pozostało zrobić przerwę w Petroszanach i wskoczyć na Transalpinę, która stałą się jedną z najpiękniejszych dróg jaką jechaliśmy!

Wchodzimy do Bolii Cave
Na pierwszy rzut oka – ciemność
W środku nawet mamy scenę
Ten się fajnie bujał 😀
Rumunia Plan Wycieczki Wakacje

Oceń naszą relację!

Podobał Ci się artykuł? Zostaw nam 5 gwiazdek!

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie publikowany. Wymagane pola oznaczone są *