Oko Cyklopa – tajemnicze jezioro i wysokie skoki w Albanii
Artykuł w skrócie:
- Skąd wzięła się nazwa Oko Cyklopa?
- Dlaczego warto odwiedzić Oko Cyklopa?
- Droga do Oka Cyklopa – jak się tam dostać?
- Szykujcie buty – czyli szlak do Oka Cyklopa
- Syri i Cyklopit – magia małego jeziorka
- Skakanie do Oka Cyklopa
- Wymagający powrót i podsumowanie
Jeśli tak jak my jesteście poszukiwaczami dzikich miejsc to mamy dla Was niezłą gratkę! W centrum Albanii leży miejsce, które totalnie nie jest odwiedzane przez turystów (choć można je znaleźć na mapie). Na północ od małej wsi Skutërrë znajdziemy prawdziwą perełkę o nazwie Oko Cyklopa (Syri i Cyklopit)! Malutkie, turkusowe jeziorko ukryte u stóp przełęczy Krrabë. Co jest w nim wyjątkowego? Oj wiele!
Skąd wzięła się nazwa Oko Cyklopa?
Jezioro oficjalnie nazywane jest Okiem Cyklopa jednak wśród miejscowych funkcjonuje również nazwa Korzenie Cyklopa. Nazwa oczywiście wzięła się z… legendy – jak większość nazw takich ukrytych miejsc w Albanii (na przykład Blue Eye). Według niej w przełęczy Krrabë mieszkał kiedyś olbrzym, który uprzykrzał życie mieszkańcom okolicznych wiosek. Wiara się zebrała w kupę i olbrzyma zatłukła, a ten umierając drapał skały dookoła tworząc wyżłobienia, które możemy dzisiaj podziwiać. Także ten – może gdzieś znajdziecie paznokieć cyklopa 😀
Dlaczego warto odwiedzić Oko Cyklopa?
Co przyciągnęło Jaszczury do tego miejsca? Oczywiście oprócz tego, że jest dzikie, trudno dostępne i prawie nie odwiedzane 😀 Przede wszystkim to, że można do niego skakać! Yea! Szukając informacji i przeglądając zdjęcia zauważyliśmy skałę nad jeziorkiem, która dawała potencjał na skoki – trzeba było to sprawdzić.
Do tego dochodzą oczywiście walory estetyczne – wydawało się po prostu pięknym miejscem 😀 Jak dobrze się przyjrzycie to zauważycie, że Oko Cyklopa jest kształcie… serca! Robiąc research znaleźliśmy też kilka informacji, że to małe jeziorko ma ponoć 100 metrów głębokości :O
Droga do Oka Cyklopa – jak się tam dostać?
Pierwszym krokiem jest w ogóle znalezienie odpowiedniej trasy! Po przybliżeniu mapy możemy zobaczyć, że potencjalnie można by było się tam dostać od góry, od strony Pëllumbas, a także od dołu od strony Skutërrë. Jeśli wybierzecie pierwszy wariant to dojdziecie jedynie do momentu, w którym na jeziorko możecie popatrzeć z góry. Drugi wariant jest więc prawidłowy 😊
Kolejny etap to znalezienie drogi prowadzącej jak najbliżej początku szlaku. W tym przypadku kierujemy się na miejscowość Krrabë, a potem na Skuttere próbując dostać się dokładnie tutaj. Uważajcie, bo droga będzie wąska, stroma, w tragicznym stanie albo w ogóle będzie szutrowa/leśna. Musicie nieźle wejść na obroty, żeby tutaj dojechać! Radzimy nie lekceważyć tego odcinka, bo na serio można uszkodzić auto. Oczywiście można auto zostawić wcześniej i mieć nieco dłuższą drogę pieszo 😊 Nam udało się dojechać do dwóch budynków na wzniesieniu, przy czym jeden był zamieszkany, a drugi opuszczony. Tutaj też zostawiliśmy samochód za zgodą właściciela zamieszkanego domu.
Trzeci krok to znalezienie szlaku! Po tym jak zostawiliśmy auto skierowaliśmy się dalej w górę. Trasa prowadzi szutrową drogą obok urwiska. Z lewej strony roztaczają się piękne widoki!
Doszliśmy do kolejnego budynku, który prawdopodobnie jest parkingiem w miesiącach, gdy więcej osób stara się odkryć to miejsce. Czuliśmy się trochę nieswojo, bo słychać było imprezkę i krzyczących Albańczyków, a my byliśmy na odludziu. Mimo tego poszliśmy dalej. Dosłownie przy płocie rozpoczyna się szlak!
Szykujcie buty – czyli szlak do Oka Cyklopa
Tutaj zaczyna się jazda – szlak idzie najpierw stromo w dół (w końcu jesteśmy na górce, a jeziorko jest w czeluściach przełęczy). Droga ani trochę nie zachęca. Piach, nierówny teren, ostre krzewy i wielkie mrówki wielkości pięciozłotówki 😀
W tym momencie próbujcie już szukać jakichkolwiek oznaczeń – zwłaszcza czerwonej kreski. Szlak będzie tak pikował jakiś czas, przeczołga Was przez krzaczory, głazy, kamienie i kozie bobki… żeby następnie odbić do góry na skraju wzniesienia. My jeszcze pomyliliśmy trochę drogę i przeszliśmy przez dodatkową porcje kamieni.
W końcu dojdziecie do półki skalnej skąd będzie się rozciągał widok na przełęcz i pobliskie doliny. Intensywna zieleń aż bije po oczach! To bardzo dobre miejsce na zdjęcia 😀
Dobrym znakiem będą linie wysokiego napięcia – jeśli przejdziecie pod nimi to jesteście na dobrej drodze. Na tym odcinku możecie też odszukać wzrokiem Oko Cyklopa – będzie je widać w głębi przełęczy.
Nagle szlak ginie w lesie, więc Wasza uwaga powinna skupić się na drzewach – co jakiś czas mają oznaczenie czerwonej kreski. Żeby nie było za łatwo na trasie znajdziecie jeszcze osuwisko z głazów, którym trzeba przejść, żeby dostać się do dalszej partii ścieżki 😀 Jeśli pominiecie ten odcinek szukając innej drogi to niestety nie znajdziecie. Na końcu zostaje dojść lasem w dół do źródła. Uważajcie jednak, bo ostatnie zejście może być dosyć strome!
Syri i Cyklopit – magia małego jeziorka
Finalnie docieramy do Oka Cyklopa. Przed nami ukazuje się małe jeziorko i jego jeszcze mniejsze odnogi. Uważajcie na śliskie kamienie! Na początku robimy rozeznanie terenu. Łukasz od razu bada skałę do skakania i potencjalne wejście. Norbert robi obchód i wkurza się, że ludzie muszą wszystko zaśmiecić, wyjmując dryfujące puszki i papiery.
Żródełko i jego okolica faktycznie robią niezłe wrażenie! W tle leniwie płynie malutki wodospad, a woda zachęca swoim kolorem. Na szczęście trafiliśmy na świetną pogodę! Robimy pierwsze podejścia do kąpieli – czyli Łukasz wskoczył na strzała sprawdzić jak bardzo zimna jest woda 😀
Przy brzegu jeziorka frywolnie skaczą sobie żaby. Na płytkich odnogach i nagrzanych skałach wypoczywają za to żmije! Co prawda od razu uciekają ale lepiej nie kusić losu 😀
A jest! Nie tak jak w Blue Eye ale na pewno chłodna. Norbertowi zajęło nieco więcej czasu, żeby w końcu zdecydować się na szybką kąpiel. Zimna woda to jedno, ale świadomość, że pod nami jest ponoć 100 metrów jest nieco niepokojąca! A co jak wciągnie nas utopiec?
Skakanie do Oka Cyklopa
Czas na wisienkę na torcie, czyli skoki. W tym momencie usłyszeliśmy, że ktoś nadchodzi :O Kolejnymi turystami okazali się przybysze z Holandii i… Chile! A myśleliśmy, że to my mamy daleko. Martin, bo tak miał na imię przybysz z daleka od razu nam oznajmił, że przyszedł tutaj tylko po to, żeby skakać. W momencie skumali się z Łukaszem i znaleźli dojście do szczytu skały. Ola także odważyła się wspiąć jednak widok jeziorka z góry odebrał jej odwagę. Uważajcie! Wejście jest dosyć niebezpieczne i można wymagać pomocy drugiej osoby.
Szybki rekonesans i Łukasz już stał na stanowisku. Nie trzeba było się długo zastanawiać, to był piękny skok! 😀 Wysokość na oko można określić na 7-8 metrów. W ten nagle z samego czubka skały niczym torpeda wyskoczył Martin, niemal zahaczając o wystające krawędzie. Chłop nawet się nie zamoczył w wodzie – od razu poleciał jak śliwka w kompot, a huk uderzenia o taflę słyszano pewnie w Sosnowcu 😀 Spodobało mu się na tyle, że za moment znowu stał na stanowisku! Chłopaki odbyli po dwa skoki więc zaliczone!
Reasumując – skakanie do Oka Cyklopa jest możliwe i jest bezpieczne. Zróbcie jednak najpierw mały rekonesans i krótką kąpiel w chłodnej wodzie. Uważajcie przy podejściu na skałę – jest stromo i niepewnie.
Wymagający powrót i podsumowanie
Teraz trzeba jeszcze wrócić! Czyli pokonać trasę do góry przez las, kamienie, głazy i piach. Pamiętajcie, żeby mieć nakrycie głowy i coś do picia, zwłaszcza jak jest taka żarówa jak podczas naszej wizyty. Spakujcie oczywiście buty do wody, ręcznik i strój kąpielowy. Szlak jest warty przejścia, żeby dotrzeć do jeziorka i nacieszyć się jego pięknem. Polecamy każdemu poszukiwaczowi przygód 😀