Orle Oko – fenomenalny punkt widokowy w Bułgarii
Artykuł w skrócie
- Szlak na Orle Oko
- Prawidłowy szlak na Orle Oko
- Orle Oko – platforma nad przepaścią
- Zejście z Orlego Oka różnymi trasami – kto z nas wygrał?
Orle Oko jest dosyć “nową” atrakcję w Rodopach – platformę widokową wybudowano w 2009 roku na szczycie Sv. Ilja. Obiekt znajduje się na wysokości 1563 metrów i jest widzialny z drogi, którą dojeżdżamy do miejscowości Jagodina. Poruszając się właśnie tą trasą mijaliśmy tablicę ze zdjęciami Orlego Oka. Nie mając żadnej wiedzy (nie zrobiliśmy żadnego researchu, bo plan na Bułgarię powstał w 2 godziny) założyliśmy, że w tym miejscu zaczyna się szlak. Dojazd z fenomenalnego Hotelu Mursal gdzie spaliśmy (tutaj dowiecie się dlaczego jest taki super) zajął kilka minut – uważajcie na wyboistą drogę. Pisząc ten artykuł po 3 latach od wydarzeń możemy znaleźć na mapie o wiele więcej punktów niż wtedy. Teraz wiemy, że samochód zostawiliśmy dokładnie tutaj, a “patrz jakie fajne schodki obok” były częścią Diabelskiego Szlaku, o którym nie mieliśmy pojęcia. Szkoda, bo na zdjęciach Google trasa wygląda fenomenalnie i całkowicie w jaszczurowym stylu! Miejcie to na uwadze, świetny punkt do dopisania!
Szlak na Orle Oko
Zostawiamy auto na małym parkingu i kierujemy się w stronę znalezionej wcześniej tabliczki. Ruszamy na szlak, który początkowo prowadzi dość stromą i wąską ścieżką. Zig-zagiem pniemy się do góry przechodząc kilka razy pod powalonymi drzewami. Widać było, że nie chodzi tędy sporo osób, co było trochę zastanawiające, bo ponoć to popularne miejsce wśród Bułgarów. Dobrym tempem pokonywaliśmy leśny szlak ale po jakiejś godzinie mieliśmy wrażenie, że specjalnie się nie przybliżamy do naszej destynacji 😀 Ani widu ani słychu po Orlim Oku.
W końcu wyszliśmy z lasu, a przed nami ukazała się wielka ściana, a na niej platforma – która wydawała się być jeszcze dalej niż na początku. Nie mogliśmy sobie jakoś zwizualizować w jaki sposób z tego miejsca dotrzemy na szczyt skoro przed sobą mamy pionową skałę! Zaszliśmy jednak już na tyle daleko, że nie zamierzaliśmy się cofać – choć ścieżka wydawała się być jeszcze bardziej podejrzana.
Na trasie minęliśmy kilka pomniejszych jaskiń, a w dole było już widać drogę, którą przyjechaliśmy. W pewnym momencie zaczęliśmy tracić wysokość i oddalać się od naszego punktu, co już w ogóle zbiło nas z tropu ale ahoj przygodo. Nagle leśna ścieżka się skończyła, a my wypadliśmy na asfalt. What?! Okazało się, że wyszliśmy dokładnie na drogę do Jagodiny, a dokładnie jeden z zakrętów. Jak do tego doszło? Nie wiemy 😀 ale daliśmy jeszcze szansę ledwo widocznemu szlakowi – choć musieliśmy przedzierać się przez krzaki żeby pójść dalej.
Po kolejnych 20 minutach doszliśmy dokładnie do… Hotelu Mursal, gdzie jeszcze 2 godziny temu stał nasz samochód na parkingu. Zgadnijcie co stało za parkingiem. Tabliczka, że tutaj zaczyna się szlak na Orle Oko! Dokładnie jakieś 10 metrów od miejsca gdzie zostawiliśmy auto. Właśnie mistrzowie spostrzegawczości okrążyli górę mając szlak pod nosem. Brawo my! Już na przyszłość wiecie żeby nie powtarzać naszego błędu 😀 Zwłaszcza, że nasze auto stało teraz kawał drogi od nas! Jakbyśmy się dobrze rozejrzeli rano to zaoszczędzili byśmy sobie bezsensownego chodzenia. No ale chociaż teraz jest o czym opowiadać!
Prawidłowy szlak na Orle Oko
Zanim weszliśmy na kolejny szlak upewniliśmy się jeszcze w hotelu czy faktycznie tędy droga. Wszyscy potwierdzili więc można było wskoczyć na nowy szlak, który z tego miejsca prowadzi od razu w górę. Tak jakbyście robili atak szczytowy 😀 Zig-zagiem pniemy się w stronę platformy, mijając stada kóz, które patrzyły na nas z zaciekawieniem. Jedyne co wystarczy robić to iść do góry i tyle z kombinowania. Hotel Mursal jest zatem bardzo dobrym punktem wyjściowym. Zmachani i zdyszani docieramy na szczyt, gdzie w końcu czekały na nas piękne widoki!
Orle Oko – platforma nad przepaścią
Na szczycie przez większość czasu byliśmy sami więc mieliśmy przestrzeń na porobienie zdjęć i filmów bez kolejek. Orle Oko jest dość odkrytym miejscem więc zalecamy zabrać ze sobą cieplejsze ubranie i czapkę – wiatr potrafi tutaj mocno zawiać. Naszym zdaniem wędrówka jest w 100% warta tego co czeka na nas na górze. Przepiękna panorama na Rodopy robi fenomenalne wrażenie. Przy dobrej pogodzie ponoć widać nawet odległe masywy Pirynu i Riły. Naszym zdaniem to jedno z najpiękniejszych miejsc w Bułgarii, które na zawsze zapada w pamięć. Pamiętajcie oczywiście o bezpieczeństwie, barierki barierkami ale pod nami rozciąga się niemal 700-metrowa przepaść!
Jeśli nie chcecie wchodzić na Orle Oko pieszo – możecie skorzystać z czegoś co jest popularną atrakcją w Jagodinie. Na platformę organizowane są wjazdy offroadowe jeepami. W 2020 roku cena za wjazd wynosiła 40 BGN za jeepa – więc można było podzielić koszty na kilku uczestników.
Orle Oko jest popularnym miejscem… zaręczyn 😀 Bardzo często na platformie widokowej pada pytanie o zamążpójście. Zakochani Bułgarzy stwierdzili, że to miejscówka zapadająca w pamięć. I mają rację! Uważajcie tylko żeby nie wypuścić pierścionka z rąk 😀
Zejście z Orlego Oka różnymi trasami – kto z nas wygrał?
Na platformie spędziliśmy jakieś pół godziny – po czym trzeba było schodzić,. bo czas naglił. Zwłaszcza, że z tego miejsca musieliśmy dojść do asfaltowej drogi, a następnie zrobić spacer po samochód. Norbert stwierdził, że nie idzie już tą samą trasą w dół, bo to jedna, wielka męczarnia i będzie cwany wybierając szybszy szlak, którym wjeżdżają jeepy. Ten prowadził do centrum miasta. Łukasz wybrał tą samą drogę, którą wchodziliśmy. To był pierwszy raz podczas naszych podróży, że się rozdzieliliśmy 😀 No ale padł zakład kto będzie pierwszy na dole więc…. 3, 2, 1 i start!
Łukasz w ekspresowym tempie zszedł ze szczytu pod Hotel Mursal zaliczając po drodze glebę 😀 No ale tempo było konkretne jakby się turlał na dół. Potem niewiele brakowało do asfaltowej trasy – szlak już był znany. Norbert zaczął wędrówkę drogą dla jeepów, która zdawała się nie mieć końca. Okazało się, że nie prowadzi ona prosto do miasteczka tylko najpierw odbija mocno na wschód żeby potem dopiero skręcać na południe. Po dobrych 20 minutach wydawało się jakby w ogóle nie ruszył się z miejsca. Zapowiadało się jakby do Jagodiny szło się dobre kilka godzin! No nieźle, chytry traci dwa razy. Miało być szybciej mniejszym kosztem energii, a zapowiadał się spacer życia. W pewnym momencie ktoś zjeżdżał z góry jeepem i to była jedyna szansa na ratunek 😀 Udało się i kierowca zabrał Norberta na stopa! Dosyć, że droga do miasteczka zajęła kilka minut, to jeszcze za darmo zaliczył offroadową wyprawę. Żeby być fair – i tak zostawił kierowcy opłatę jak za 1 osobę czyli 10 BGN. Z Jagodiny trzeba było jeszcze dojść do zakrętu – gdzie czekał już znudzony Łukasz.
Z tego miejsca czekał nas jeszcze spacer do samochodu. Kiedy doszliśmy podjechał ten sam jeep z kierowcą, który wiózł Norberta! Okazało się, że to ich drugi przystanek i miejsce zbiórki. Wyszło na to, że można było dojechać do końca. Kierowca w ramach podziękowania dostał jeszcze od nas setkę żubrówki 😀 Teraz trzeba było nadgonić stracony czas i w turbo tempie gnać do Jaskini Diabelskie Gardło, bo została godzina do zamknięcia.