Bułgaria Wodospad Samodivsko Praskalo
BułgariaEuropaPodróże po EuropiePoradnik

Wodospad Samodivsko Praskalo i najlepszy hotel w Rodopach

Artykuł w skrócie:

Utrudniony dojazd do wodospadu

Z uroczego Płowdiw ruszamy w stronę gór – a dokładnie Rodopów. Trasa robi się coraz bardziej malownicza z każdym pokonanym kilometrem. Tajemnicze wzniesienia, przesmyki, ciasne uliczki i małe miasteczka schowane w dolinach. Docieramy do miejscowości o nazwie Dewin i tutaj nawigacja zaczyna płatać nam figle. Trafiamy na szutrową drogę, która staje się coraz bardziej wyboista. Po kilku kilometrach trasa stała się nieprzejezdna i ryzykowna. Stojące obok maszyny dawały znak, że droga jest w budowie i raczej daleko nie zajedziemy. Na szczęście w jednej z koparek siedział pracownik więc trzeba było odpalić tryb międzynarodowej, migowej konwersacji 😀 Dowiedzieliśmy się, że nie tędy droga i trzeba było samodzielnie opracować nową trasę. Po małych zmianach udało nam się dotrzeć do początku szlaku trekkingowego, trzeba było jednak trochę pobawić się w kartografa i też zjechać na boczne, szutrowe drogi 😀 Mamy nadzieję, że aktualnie trasa jest łatwiejsza i nawigacja doprowadzi Was prosto do celu.

Dojazd zajął nam sporo czasu również z racji na zakrzywienie czasoprzestrzeni i grawitacji 😀 Albo zmęczenie dało się we znaki albo trafiliśmy na jakąś międzygalaktyczną anomalię. Jadąc pod górkę wydawało nam się, że jedziemy z górki, samochód przyśpieszał zamiast hamować. Cały czas patrząc w szybę zdawało się jakbyśmy zjeżdżali ale fizyka jasno mówiła, że wjeżdżamy do góry! Zatrzymywaliśmy się zatem na środki drogi prowadząc nowatorskie eksperymenty 😀 a to wszystko na trzeźwo.

Szlak do wodospadu Samodivsko Praskalo

Finalnie dojechaliśmy do jakiegoś parkingu. Nie możemy nawet wskazać jego lokalizacji na mapie 😀 Strzelamy, że znajdował się gdzieś tutaj. Stało kilka samochodów, a obok na tabliczce zamiast mapy ze szlakiem była lista okolicznych hoteli. No niezbyt pomocne! Wybraliśmy drogę zaczynającą się obok niej. Minęliśmy nawet kogoś na trasie i wyjaśniło się, że faktycznie tędy dojdziemy do wodospadu. Kawałek dalej wyłonił się nagle hotel Struilitsa Spa & Thermal Pools, który był zamknięty (2020 rok). Aktualnie obiekt normalnie działa – znajdziecie tutaj basen z ciepłą, mineralną wodą. To także dobry punkt żeby ustawić nawigację.

Wielkie dzięki za tę garść informacji

Choć szliśmy zwykłą, leśną drogą to narysowany na skale pentagram dodał nam trochę obaw 😀 Zwłaszcza, że nieco dalej na południe znajdziemy Diabelski Szlak i jaskinię Diabelskie Gardło! W końcu doszliśmy do białego domku, a obok znaleźliśmy tabliczkę, że do wodospadu Samodivsko Praskalo jeszcze 500 metrów. Tutaj trzeba było odbić na schody przy domku – czyli w prawo.

W końcu jakieś konkrety 😀

Odbijamy głębiej w las nie będąc pewnymi czy tabliczka miała faktycznie rację 😀 Zwłaszcza, że mijaliśmy znak o zagrożeniu ze strony niedźwiedzi. Nie pozostało nic innego jak zbadać tą ścieżkę i zobaczyć do czego prowadzi. Choć momentami przygotowano nawet specjalne schodki to szlak nie wyglądał jakby był specjalnie uczęszczany. Musimy pokonać kilka kamieni, zrobić małe podejście, a pod koniec przejść małe mostki, które aż prosiły żeby zrobić sobie na nich zdjęcie. Całość zajęła jakieś 30 minut.

Takie szlaki lubimy!
Udało się, dotarli 😀

Udało się! Szlak okazał się prawidłowy i doszliśmy do wodospadu Samodivsko Praskalo. Wielka radość szybko się skończyła, bo wyczekiwany cud natury stwierdził, że we wrześniu to on sobie nie płynie i proszę przyjechać później, a najlepiej na roztopy. Przynajmniej nie był całkowicie suchy jak wodospad Skaklia. Malutki strumień wody spływał po wydrążonych, różnokolorowych skałach i to by było na tyle. Samodivsko Praskalo jest jednym z najładniejszych i największych wodospadów w Rodopach. Woda spada tutaj z około 70 metrów i skała faktycznie robi wrażenie. Szkoda, że nie mogliśmy zobaczyć go w całej okazałości! Poniżej zostawiamy zdjęcie jak wodospad powinien wyglądać 😀

Samodivsko Praskalo ale trochę suche
No ale chociaż coś z niego leciało czy tam praskalo 😀
Tak wodospad wygląda gdy jest sezon!

Cała okolica nie jest specjalnie popularna i odwiedzana przez turystów – czyli super! Tych miejsc nie ma w ofercie biur podróży czy u innych organizatorów wycieczek. Mało jest nawet jakichkolwiek informacji w sieci. Na mapie nie ma też dużej liczby punktów. Na pewno teraz możemy napisać, że podąża tędy Struilitsa-Kaleto-Lakata Ecotrail – o czym nie wiedzieliśmy w 2020 roku będąc w tym miejscu. Cały okoliczny teren Porechieto na reka Devinska skrywa za ten masę tajemnic, na przykład Mechoto Praskalo! Szkoda, że nie mieliśmy na nie czasu.

Hotel Mursal – hotelowa perełka w Rodopach

Naszym kolejnym celem było Orle Oko choć nie wiedzieliśmy totalnie gdzie zaczyna się szlak. Najpierw musieliśmy znaleźć nocleg w pobliżu żeby na kolejny dzień zaatakować punkt widokowy. Booking nie dawał specjalnego wyboru ale dostępny był Hotel Mursal położony w pobliskiej miejscowości Jagodina. Stwierdziliśmy, że podjedziemy i zapytamy się na miejscu o nocleg. W drodze do Jagodiny minęliśmy tabliczkę ze zdjęciami Orlego Oka, więc mieliśmy punkt zaczepienia na zbliżający się trekking.

Przejechaliśmy mieścinę, a następnie wjechaliśmy na szutrową drogę, która prowadziła do hotelu. Faktycznie można było stracić podwozie w kilku miejscach, więc wyżej zawieszony Ford znowu ratował nam skórę 😀 Widoki za to oddają wszystko! Udało się znaleźć nocleg, który kosztował nas około 200zł za dobę – co bolało kieszeń ale potem się okazało, że było warto.

Hotel Mursal w miejscowości Jagodina

Hotel Mursal stał się jednym z naszych ulubionych noclegów w Bułgarii – przepyszne, tradycyjne jedzenie (przygotowywane na miejscu, ogromne porcje, uczciwa cena), usytuowanie na „odludziu” i wzniesieniu dającym nam piękną, 360-stopniową panoramę na okoliczne góry, wschody i zachody słońca. Do tego możliwość korzystania z czynnej cały dzień ruskiej bani ogrzewanej drewnem (na świeżym powietrzu), przytulne pokoje, miła obsługa i poczucie górskiej przestrzeni. Turbo polecane miejsce w Rodopach, Jaszczur zatwierdza. Jedyna rzecz, do której możemy się przyczepić do niedziałające prawidłowo sauny.

Ruska bania to jedno z najlepszych wspomnień z Bułgarii 😀

W końcu mogliśmy spróbować trochę bułgarskiej kuchni. Nigdy nie zapomnimy pysznej sałatki szopskiej. Udało się nam także zakupić wyrabiane na miejscu wino – sprzedawane w plastikowych butelkach 😀 W pamięci pozostaną też chłodne wieczory spędzone w gorącej, ruskiej bani, trzask i zapach palącego się drewna i iskry lecące z komina. Totalnie nie planowaliśmy takich rarytasów więc cieszyło podwójnie 😀

Pyszna sałatka szopska
No i zakupy zrobione przy okazji

Oceń nasz artykuł!

Podobał Ci się artykuł? Zostaw nam 5 gwiazdek!

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie publikowany. Wymagane pola oznaczone są *