Złote Piaski vs Słoneczny Brzeg – które wybrac?
Artykuł w skrócie:
Docieramy do Złotych Piasków i pierwszy raz w życiu nocujemy w wielkim, turystycznym molochu gdzie zjeżdżają się turnusy turystów. Jak dobrze, że był wrzesień i miejsce świeciło pustkami! Hotel Luna to raczej relikt z poprzedniej epoki, który wymaga sporej modernizacji ale nie ma co narzekać, bo tanich i otwartych jeszcze hoteli było bardzo mało. Chociaż po zdjęciach w Google widać, że część pokoi została odnowiona. Ocena jednak mówi sama za siebie 😀 Również po okolicy dało się poznać, że sezon dobiegł końca – jakieś 70% budek, stoisk, restauracji czy innych atrakcji było już zamknięte. Ludzi dookoła też było strasznie mało, choć na ulicach jeszcze ktoś się kręcił. Rodaków spotkaliśmy chyba więcej niż Bułgarów, do tego nie byliśmy z nich specjalnie dumni z racji na język i zachowanie. Naganiacze dobrze wiedzieli żeby w ciemno zagadywać do nas łamaną polszczyzną. Nagle podjechał do nas jakiś Bułgar na hulajnodze i pyta skąd jesteśmy – mówimy, że z Polski. No i zaczyna się plejada wyrafinowanego słownictwa – “zajebisty kebab, kurczak kurwa, dobry kebab, kurczak w chuj, zapraszam” 😀 Wybuchamy śmiechem i pół żartem, pół serio odpowiadamy, że przyjdziemy później, bo już jesteśmy najedzeni. Tak serio to nie znaleźliśmy nic ciekawego do zjedzenia więc dopłaciliśmy do kolacji w hotelu, która była udawanym szwedzkim stołem z racji na panującego covida (2020).
Złote Piaski nie takie złote
Z samego rana atakujemy plażę w Złotych Piaskach – humory słabe, a dodatkowo pogoda nie rozpieszczała. Niestety piasek wcale nie jest złoty! Czujemy się okłamani 😀 Wiemy oczywiście, że to w pełni marketingowa nazwa ale kolor piasku raczej nie ma nic wspólnego ze świecidełkami – przynajmniej w naszym odczuciu. Wbijamy się do wody i jesteśmy zaskoczeni jak szybko zapada się dno. Szelf praktycznie nie istnieje i od razu wjechaliśmy po samą szyję – niefajnie. Co prawda na albańskiej Gjipe Beach też dno się szybko zaczynało ale jakoś całokształt robił o wiele lepsze wrażenie. Sam odpoczynek na plaży także spełzł na niczym, bo cały czas atakowały nas jakieś małe muszki nie dając wytchnienia chociaż na chwilę. I to tyle ze Złotych Piasków. Pakujemy się i jedziemy od razu na Słoneczny Brzeg. Jaszczur nie poleca.
Według legendy “złoty” kolor piasku na 3,5 kilometrowej plaży wziął się ze skarbu zakopanego przez piratów.
Pierwszy raz na all inclusive
Mijamy Warne, która też świeci pustkami. Odpuściliśmy sobie nawet zwiedzanie tego miasta z racji na brak interesujących nas miejsc. Docieramy do Słonecznego Brzegu, który wydaje się być zaniedbanym, turystycznym zagłębiem. Oczy rejestrują sporo kontrastów – ogromne, nowoczesne resorty, a obok stare, które lata świetności mają już dawno za sobą ale wciąż operują. Wielkie hotele ciągną się i ciągną. Niektóre były tak przesadnie napchane zdobieniami, że totalnie nie pasowały do krajobrazu. Jak później się okazało niektóre hotelowe pałace – na przykład Imperial Palace tylko z pozoru wyglądały na bogate, a w środku wszystko się sypało 😀
Docieramy do naszego przybytku czyli Grand Hotel Sunny Beach i na miejscu dostajemy nieco mniejszą cenę – około 200zł za dobę z całym pakietem all inclusive (2020 rok). Biorąc pod uwagę termin czyli końcówkę września w tym miejscu kręciło się nadal sporo gości. Zwłaszcza, że hotel planował zamknięcie dwa dni później 😀 Mimo tego dostaliśmy pokój z balkonem na 9 piętrze, wszystkie posiłki w pakiecie, a także przekąski i napoje przez cały dzień. Takim sposobem pierwszy raz w naszej karierze zasmakowaliśmy typowo “biuro-podróżowego” wypoczynku 😀
Grand Hotel nie należał do nowszych obiektów o czym zdecydowanie świadczył nasz pokój – meble prosiły o wymianę. Za ogromny plus można uznać za to widok z balkonu w stronę wschodzącego słońca. Do tego mamy panoramę całego Słonecznego Brzegu. Atutem jest również mały basen z leżakami i wyjście niemal bezpośrednio na plażę – można powiedzieć, że jesteśmy w pierwszym rzędzie. Ucieszyła nas także miła obsługa. Ciężko nam się wypowiedzieć na temat takich obiektów, bo normalnie w nich nie bywamy ale nam wystarczył do komfortowego wypoczynku. Zwłaszcza, że jedzenia było mnóstwo, a drinki polewano z hojnością 😀 Pewnie dlatego, że zaraz zamykano i trzeba było się wszystkiego pozbyć! Recepcja była ładnie odnowiona, a dodatkowy bar cały czas dostępny. W skrócie – skromnie, bez luksusów i wodotrysków ale Jaszczurowi wystarczy.
Plażowanie na Słonecznym Brzegu
Pogoda dopisała więc od razu pędem na plażę 😀 Słoneczny Brzeg jest o niebo lepszy od Złotych Piasków! Od razu w oczy rzuca się przyjemny kolor drobnego piasku. Zdecydowanie łagodniej się po nim stąpa. Długa i szeroka plaża pozwala znaleźć miejsce dla siebie (10 kilometrów długości, 60 metrów szerokości). Woda wydaje się być nieco czystsza, a szelf oferuje długie wejście. Nie latało też żadne robactwo. Gdybyśmy mieli wybierać miejsce na typowy wypoczynek to z pewnością postawili byśmy na Słoneczny Brzeg. Zdecydowanie przyjemniejsze miejsce w odbiorze.
Świetną miejscówką w jaszczurowym stylu jest Action Aquapark, który oferuje sporo zjeżdżalni. Niestety obiekt zamykają po 20 września więc nie udało nam się już załapać.
Spacerując deptakiem można odnieść wrażenie, że czas zatrzymał się w miejscu. Z jednej strony nowoczesne resorty, a z drugiej zapomniana infrastruktura, która leży i kwiczy. Nawet McDonald’s stał zamknięty ze starym logo! W bocznych uliczkach można było dostrzec najzwyklejszą biedę i walające się śmieci. Z racji na koniec sezonu większość stoisk, barów, restauracji i innych biznesów była zamknięta, więc miasteczko przypominało czasami mały Silent Hill. Wieczorną porą dotarliśmy na molo i w jego okolicach jeszcze tętniło życie. Poznaliśmy też kilka dziewczyn z Polski, które spędzały wakacje w pobliskim Imperial Palace więc wieczór minął na fajnej gadce, a przy okazji zobaczyliśmy jak ten gigant wygląda w środku – czyli kiczowato 😀
Nowy dzień – powtórka z rozrywki, śniadanie, przekąski, basen, drinki, plaża. Udało się nawet ustrzelić wschodzące słońce. Trafiliśmy na porywisty wiatr więc mega fajnie było rzucać się w duże fale jak dzieci 😀 W końcu coś się działo! Zaczęło do nas jednak docierać, że tak naprawdę zaczynamy się nudzić i 2 dni na all inclusive to już dla nas za dużo, bo nie ma co ze sobą zrobić 😀 Ile można w kółko biegać od stołu do leżaka! Choć chwila bez gonitwy była miłą odmianą w podróży to jednak to nie nasz styl. Czas szukać przygód!
Nasz wniosek jest jeden – Słoneczny Brzeg wygrywa ze Złotymi Piaskami 😀