Nesebyr czyli kawałek Polski w Bułgarii
Artykuł w skrócie:
Będąc na bułgarskim wybrzeżu postanowiliśmy wcisnąć do planu trochę zwiedzania komercyjnych miejsc. Trzeba było zweryfikować czy zachwalane lokacje faktycznie mają swój urok. Z samego rana ruszamy w stronę owianego zachwytami Nesebyru. Na miejscu roi się od płatnych parkingów – mijamy więc zejście do starego miasta i wjeżdżamy między bloki. Natrafiamy na zwykły parking dla mieszkańców i pojawia się konsternacja przy przycebulić kilka BGNów na przypale i narazić się na potencjalne szukanie Forda pod komisariatami – czy może po ludzku zapłacić. Nie no jak to zapłacić jak akurat czekało na nas jedno, wolne miejsce 😀 To musiało być przeznaczenie i żadnych mandacików się nie spodziewaliśmy. Niestety ciężko nam jest wskazać lokalizację tego miejsca. Po prostu gdzieś wjechaliśmy 😀
Czego spodziewać się po Nesebyrze?
Nesebyr wpisany jest na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO (można nawet znaleźć tabliczkę tutaj). Nie chodzi jednak o całą mieścinę jednak o historyczne stare miasto, które kiedyś było otoczone murami (można znaleźć ich pozostałości). Obronne predyspozycje tego miejsca doceniono już ponad 3000 lat temu. Nie ma się co dziwić, bo to idealny cypel na postawienie zamku 😀 Skalisty półwysep połączony jest z lądem wąską groblą. Przechodząc przez nią będziemy mijać bizantyjską bramę z V wieku, a bardziej to co po niej pozostało. Zanim jednak dotrzemy do starego miasta miniemy chyba najbardziej charakterystyczny punkt w całym Nesebyrze. Na pierwszy kontakt wysuwa się masywny wiatrak z XVIII wieku. Chyba nie wiąże się z nim nic szczególnego, oprócz tego, że prawdopodobnie nie ma osoby, która nie zrobiła by mu zdjęcia 😀 Albo sobie fotki pod nim.
Całe stare miasto Nesebyru to gratka dla każdego fana historii i architektury. Od razu na wejściu w twarz dostajemy od Muzeum Archeologicznego gdzie znajduje się liczna kolekcja posągów greckich bogów, monet, biżuterii czy wyrobów garncarskich. Wśród eksponatów znajdują się również liczne ikony z racji, że Nesebyr słynął jako miejsce, w którym pracowali najwybitniejsi twórcy. Kawałek dalej natkniemy się na Cerkiew Chrystusa Wszechmogącego, a kilka kroków dalej znajdziemy Cerkiew św. Spasa. Do tego Cerkiew św. Jana Chrzciciela, Cerkiew św. Paraskiewy i jakieś tysiąc innych, podobnych budowli, które już się przestaje rozróżniać 😀 (serio wyglądają prawie tak samo). Kiedyś było ich ponad 80! Do tego Teatr Starożytny, Muzeum Etnograficzne i tak można łazić cały dzień oglądając starocie 😀 W skrócie – zabytki, zabytki i zabytki.
Naszym celem było jednak klasyczne zgubienie się w uliczkach i znalezienie jakiegoś ciekawego punktu. Od razu można zwrócić uwagę na tradycyjne, dwukondygnacyjne, bułgarskie domy. Najpierw budowano kamienny parter, a następnie drewniane pietra. Nie da się nie zauważyć, że piętro znacznie wychodzi za obrys parteru co nadaje budynkom wyjątkowego charakteru. Dlaczego tak budowano? Niestety nie mamy sprawdzonych informacji ale możemy się domyślać, że chodziło o podatek od ziemi. Im więcej się jej zajmowało tym większe składki trzeba było odprowadzać – dlatego budowano fundamenty o małych rozmiarach, a następnie piętra nadrabiały powierzchnią. Nie ma co ukrywać, aż tak dużo miejsca tutaj nie ma i pewnie ziemia była bardzo cenna. Tak to jest jak się upycha 80 cerkwi na jednym cyplu 😀
Cypel na którym stoi stare miasto Nesebyru był kiedyś większy – liczył 40 hektarów. Z upływem czasu morze zabrało jednak 13 z nich i tym sposobem przetrwało tylko 27.
Zagubieni w uliczkach Nesebyru
Kręcimy się po wiekowych uliczkach i mijamy puste restauracje. Nasza wizyta miała miejsce we wrześniu i był to bardzo dobry moment na zwiedzanie. Doszły nas jednak słuchy, że w sezonie wakacyjnym ledwo da się przejść między budynkami i całą przyjemność odbiera horda turystów. Nie ma się co dziwić – w końcu obok położone są największe kurorty w kraju. W północnej części cypla są nawet przygotowane ogromne parkingi autobusowe. Restauracyjni naganiacze bez pytania zagadują do nas łamaną polszczyzną – z góry zakładając, że jesteśmy z Polski. Okazało się, że niemal każdy Bułgar w Nesebyrze umie chociaż podstawowe, polskie zwroty. Ma to sens, bo wybrzeże pęka w szwach od rodaków i pod względem liczebności turystów jesteśmy tutaj w ścisłej czołówce 😀 Mają wiec spore szanse, że trafią!
Mijamy Cerkiew św. Zofii, której ruiny są charakterystycznym punktem na zdjęcia i kierujemy się w stronę wybrzeża. Tutaj udaje nam się znaleźć fajną miejscówkę! Zabytkowy łuk z wysuniętym balkonem to mega świetny spot na foteczkę 😀 Lokalizacja nieznana! Bardzo klimatycznymi miejscami są też sklepiki z bułgarskimi winami i przyprawami. Sami weszliśmy do przypadkowego i wynieśliśmy 4 torby zakupów. Kupiona tam mieszanka przypraw do kurczaka okazała się tak dobra, że aż żal, że nie wzięliśmy więcej. Jednym z takich punktów jest Pan Janek – zerknijcie na opinie 🙂 Niestety obraz uroczych sklepików niszczą stoiska z chińskim badziewiem. Oczywiście handel szajsem musi odbierać urok każdemu miejscu. No ale za to można sobie kupić kubek z każdym dyktatorem.
Czy warto przyjechać do Nesebyru? We wrześniu jak najbardziej! Jeśli jesteście na późniejszych wakacjach to śmiało wyrwijcie się z hotelowego relaksu na mały spacer po starym mieście. Nie ma to nic wspólnego z jaszczurowym podróżowaniem ale starówka jest po prostu zadbana i miła w odbiorze. Przy tak małej liczbie osób eksplorowanie kolorowych uliczek jest bardzo przyjemne. Dla nas to po prostu ładne miasteczko na mapie Bułgarii – mamy nadzieję, że jego urok nie umrze pod naciskiem tandety. PS. Mandatu za parking na szczęście nie było 😀