Albańska Kruja czyli komercja i historia w jednym
Artykuł w skrócie:
- Rooms&Restaurant Emiliano
- Kolacja z widokiem na Albanię
- Twierdza w Krui – najważniejsze informacje
- Czas podbić twierdzę!
- Turecka uliczka – czyli jak nie robić turystyki
Można powiedzieć, że Kruja ma dwie twarze. Jedna jest poważna i wzniosła – jest to bowiem miejsce narodzin jednego z największych bohaterów Albanii czyli Skanderbega i tutaj też znajduje się jego twierdza. Z drugiej strony pod zamkiem zasuwają sprzedawcy na słynnej, zakupowej, tureckiej uliczce, ale od początku…
Rooms&Restaurant Emiliano
Przyjechaliśmy do Krui wieczorem, a po drodzę szukaliśmy najtańszego noclegu. Padło na Rooms&Restaurant Emiliano. Jak się okazało na miejscu – obiekt jest na samiutkiej górze. Zaczęliśmy więc piłować Forda żeby podjechać tymi ciasnymi uliczkami na sam szczyt. Dobre umiejętności za kółkiem albo mocny samochód jak najbardziej wskazane. Po drodze kilka razy zwątpiliśmy, bo już wjechaliśmy na takie rejony, że albo mandat albo w ogóle zakaz. Nagle znaleźliśmy się już wyżej niż zamek… i to niby było tutaj. Słońce zaczęło już zachodzić i chyba trafiliśmy na złotą godzinę.
Z daleka zaczął nas wołać jakiś mężczyzna i pyta się czy do Emiliano, skąd wiedział? 😀 Potem skapneliśmy się, że obok była tabliczka! Faktycznie ten hotelik jest wyżej niż sam zamek, ma chyba najlepszą lokalizację w całej Krui! Obok niego stoi najstarszy element zamku – wieża obserwacyjna, która akurat była w renowacji.
Kolacja z widokiem na Albanię
Obiekt prowadzi dwóch braci, którzy wyglądali prawie identycznie i ciężko było się zorientować z którym się właśnie rozmawiało 😀 Od razu zaproponowali nam strzała raki i zapytali się czy jesteśmy głodni. Zgodziliśmy się na degustacyjną kolację nawet nie pytając o cenę (błąd). Z drugiej strony to już była końcówka naszego wyjazdu i trochę nam było wszystko jedno, tutaj i tak by było drogo. Ledwo zdążyliśmy wrzucić rzeczy do pokoju, a już nakrywano dla nas stolik. Byliśmy jedynymi gośćmi i mieliśmy wszystko dla siebie! Usiedliśmy na szczycie mając przepiękny widok na Kruję nocą.
Na stole pojawiła się cała taca jedzenia! Od przeróżnych mięs, tradycyjnych potraw, burków, serów czy warzyw. Wszystkiego było po równo, aby każdy miał okazję spróbować. Na początku mieliśmy wątpliwości, że skoro jesteśmy jedyni to pewnie jedzenie będzie średnio świeże. Nic bardziej mylnego! Uczta była wyborna i pozwoliła nam zasmakować Albanii jeszcze raz przed wyjazdem. Niestety nie pamiętamy ile dopłaciliśmy do kolacji ale nie była to zaporowa cena, inaczej byśmy nigdy nie zapomnieli 😀
Rano czekało na nas jeszcze śniadanie, które na szczęście było w cenie. Pokój nie był luksusowym apartamentem ale dla nas to były jak najbardziej spoko warunki. Z takimi widokami i tak nie ma co narzekać 😀
Twierdza w Krui – najważniejsze informacje
Tutejsza twierdza powstała na przełomie IV i V wieku ale była wielokrotnie przebudowywana. Najstarsza część zamku to wieża obserwacyjna wysoka na 16 metrów, później przerobiona na wieżę zegarową. Znajdował się w niej także dzwon, który rozbrzmiewał po śmierci Skanderbega. W twierdzy znajduje się związane z nim Muzeum Narodowe, a w nim kopie hełmu oraz miecza. (Oryginały są we Wiedniu). Rośnie też tutaj ponoć 1000-letnie drzewo oliwne nazywane drzewem Skanderbega (w Albanii wszystko jest Skanderbega, musicie spróbować whisky z tym tytułem). Przy twierdzy funkcjonuje też jedno z najciekawszych muzeów etnograficznych w Albanii (tak czytaliśmy). Nazwa miasta pochodzi od słowa krua, które oznacza źródło. Miasto uważane jest właśnie za źródło albańskiej państwowości.
Czas podbić twierdzę!
I to tyle ile musicie wiedzieć żeby nie umrzeć z nudy czytając 😀 Czas na praktykę. Z racji, że spaliśmy na samym szczycie to do twierdzy mieliśmy kilka kroków. Dlatego właśnie nie możemy polecić żadnego parkingu, nasz samochód stał dalej na szczycie przy hotelu. Z zewnątrz konstrukcja robi ogromne wrażenie – nie jest to duży zamek ale można określić go słowem masywny. Widać, że część murów jest nowsza, a część pochodzi z dawnych epok. Jest też sporo ruin, które są pozostałościami po najstarszej historii tego miejsca. Okrągła baszta zamku robi chyba największe wrażenie. Mury są grube i na bank było ciężko je zdobyć!
Cały teren obok zamku jest zadbany i dopieszczony. Nic dziwnego, bo nawet poza sezonem kręci się tutaj sporo ludzi. Widzieliśmy już sporo zameczków i ten możemy określić po prostu jako ładny 😀 Nie jest to jaszczurowy target ale przynajmniej widok stąd jest mega! Jak dobrze się przyjrzycie to widać nawet Adriatyk! Nie weszliśmy do środka ani nie zwiedziliśmy muzeum, zaspokoiliśmy się widokami.
Turecka uliczka – czyli jak nie robić turystyki
A pod twierdzą… rozciąga się turecka uliczka – centrum handlu, dupereli i pamiątek wątpliwej jakości 😀 Jej nazwa wzięła się od tradycji targu przy zamku z czasów tureckich. Ponoć znajduje się tutaj około 100 sklepików z wszelkiego rodzaju suwenirami, od rękodzieła po chińskie badziewie. Ponoć – bo 99% to chińszczyzna sprzedawana wszędzie, a na końcu znajdował się jeden budynek gdzie pani robiła ręcznie dywan.
Ruszyliśmy uliczką przeglądając wszelkie pierdoły wystawione za turystyczne ceny. Obeszliśmy całość w tą i z powrotem z dwa razy – kilka drobiazgów przyciągnęło naszą uwagę. Pamiętajcie żeby się targować! Zwłaszcza poza sezonem, bo albo sprzedadzą Wam taniej albo nie sprzedadzą w ogóle. Sprzedawcy w Albanii nie są głupi – “Normalnie 20, dla polaka 15”… a prawdziwa cena to 5 😀
W tym momencie niedaleko targowiska podjechały dwa wycieczkowe autobusy i uliczki zostały zalane starszymi turystami z Polski, a dokładnie Grażynkami i Januszami, którzy rozpłynęli po straganach. No i teraz wiadomo za co nas tutaj lubią – Polacy kupują ten szajs jak leci, bez żadnych pytań i wątpliwości. Męczą nas takie tłumy i naganiacze wciskający swój towar, więc naszą przygodę z Krują zakończyliśmy kawką!
Kruja to typowy spacerniak po komercji, zamek jest ładny, widok świetny i to by było na tyle. Jeśli interesujecie się historią, to tutaj na pewno macie kawał Albanii. Dla nas najlepszą atrakcją była kolacja 😀
Dzisiaj cały dzień czytam o Waszej wyprawie do Albanii – jest WOW, czekam na finał 🙂
Dzięki! Niedługo ruszamy z publikacją kolejnych krajów!