Rejs po jeziorze Koman – kompletny poradnik i relacja
Artykuł w skrócie:
- Rejs po jeziorze Koman – dlaczego i która agencja?
- Dojazd samochodem do portu w Koman
- Jezioro Koman – w czym tkwi piękno tego miejsca?
- Wejście na pokład promu Alpin
- Rejs po jeziorze Koman – wrażenia i wnioski
- Piękno przyrody i głupota człowieka
- Bajram Curri – ostatnie miasteczko przed górami
- Plusy i minusy rejsu po Koman
- Inne rejsy po Koman – Shala River
29 maja – urodziny Norberta, piękna pogoda i zaplanowany rejs po jeziorze Koman – co może pójść nie tak? 😀 Życie pokazuje, że nawet prosty rejs może dostarczyć emocji – i tych fajnych i tych negatywnych. Ale po kolei – jak dotrzeć do jednego z najbardziej popularnych miejsc w Albanii i zorganizować sobie rejs? Przedstawimy Wam najłatwiejszy sposób, który możecie zastosować podczas Waszej podróży!
Rejs po jeziorze Koman – dlaczego i która agencja?
Na samym początku, zanim jeszcze do czegokolwiek dojdzie musimy poszukać przewoźnika, który przetransportuje nasze leniwe nóżki z Koman do Fierzë 😀 Taka właśnie jest standardowa trasa promów, które pływają od A do B i od B do A. Od razu wysuwa się wniosek, że jest to perfekcyjna okazja żeby urozmaicić sobie podróż w Albańskie góry lub powrót z nich w głąb kraju (choć tutaj polecamy niedocenianą drogę SH23 i autostradę A1 z Kukës).
Rejsy po jeziorze Koman organizują przynajmniej 3 firmy. Najbardziej znane to:
Firma Alpin
Firma obsługuje duży prom przewożący ludzi, samochody, a nawet autobusy! Rezerwacji można dokonać przez formularz na stronie albo pisząc na Whatsapp. Lepiej to zrobić! Nawet jeśli jesteśmy poza sezonem, a jest to weekend – prom zazwyczaj jest oblegany i wygląda jakby pływał z kilkukrotnie większym obciążeniem 😀 Teoretycznie rejs to 2 godziny – w praktyce i z 4!
Rozkład jazdy
- Fierze – Koman: 8:00 – 10:00
- Koman – Fierze: 11:00 – 13:00
Cennik
- Za osobę: 1000 LEK / 8 euro
- Za rower: 1500 LEK / 13 euro
- Za motocykl: 3000 LEK / 25 euro
- Za samochód + kierowca: 3000 LEK / 25 euro – choć to może się zmienić w zależności od wielkości samochodu
Strona internetowa i kontakt
- https://alpin.al/
- Whatsapp +355 68 801 2731
Firma Berisha
Firma pływająca nieco mniejszymi obiektami, które nie są tak oblegane. Możemy wybrać prom Berisha, który przewozi ludzi, samochody, motocykle, kampery, rowery i minibus. Na stanie jest również łódź Dragobia zabierająca ludzi oraz motocykle. Na rejs musimy sobie zarezerwować 2-3 godziny. Bilety można kupić online.
Rozkład jazdy
- Prom Koman – Fierze: 9:00
- Prom Fierze – Koman: 13:00
- Łódź Koman – Fierze: 9:00
- Łódź Fierze – Koman: 6:00
Cennik
- Za osobę: 1000 LEK / 8 euro
- Za rower: 1200 LEK / 10 euro
- Za motocykl: 2500 LEK / 20 euro
- Za samochód: Około 30 euro, cena zmienia się w zależności od wielkości samochodu
- Za płatność online PayPalem ceny są kilka euro mniejsze!
Strona internetowa i kontakt
- https://komanilakeferry.com/en/
- +355 69 68 00 748
Firma Molla
Najstarsza firma, która przewozi ludzi przez jezioro od pokoleń. Aktualnie zajmuje się głównie tradycyjnymi wycieczkami, więc jeśli chcecie zasmakować Albanii od środka to pewnie będzie to dobra okazja. W cenie 40 lub 25 euro mamy dzienne wycieczki z transportem i lunchem.
Strona internetowa i kontakt
- komanilake.org/daily-tours
- +355 68 20 22 686
- mariomolla@outlook.com
W naszym przypadku była to firma Alpin, z którą skontaktowaliśmy się dobry miesiąc wcześniej przez Whatsapp, zgłaszając samochód i 4 osoby na konkretną datę i czas. Kontakt przebiegał sprawnie i nie było z nim większego problemu. Poniżej zostawiamy dane 😊 Wybraliśmy tą agencję, bo ze zdjęć mieliśmy pewność, że wciśniemy samochód. Do tego pasowała nam godzina – nasz rejs zaplanowany był na 11 rano, co dawało jeszcze sporo czasu żeby dojechać do portu ze Szkodry. Polecamy właśnie tak rozplanować Wasz wyjazd aby rano ruszać właśnie z tego miasta, znacznie ułatwi to Wam komunikację. My przyjechaliśmy do Szkodry dzień wcześniej, przespaliśmy się w hotelu blisko drogi dojazdowej i rano mieliśmy nieco łatwiej. O wszystkim przeczytacie tutaj.
Dojazd samochodem do portu w Koman
Droga ze Szkodry do portu w Koman (SH25) to około 55 kilometry czystej przygody. Trasa położona jest wysoko nad jeziorem, w pobliżu elektrowni wodnej. Jest bardzo kręta i… zniszczona! Nawierzchnia albo jej brak pozostawiają wiele do życzenia, więc trzeba jechać wolno i bezpiecznie.
Zwłaszcza, że po drodze miniecie się kilka razy w ciasnym albo stromym przesmyku z wielką ciężarówką, albo nagle na jednym pasie zacznie Was wyprzedzać autobus. Przygotujcie się więc na dawkę emocji. Na dotarcie musicie sobie zarezerwować przynajmniej 2 godziny (serio).
Do portu jeżdżą busy ze Szkodry w cenie około 5 euro. Jeśli śpicie w Szkodrze, to Wasz gospodarz najpewniej będzie w stanie załatwić Wam bilety na prom z dojazdem na miejsce, więc warto pytać 😀
Trasa oczywiście jest bogata w widoki! Jeśli dacie radę to warto zatrzymać się gdzieś na szybką fotkę, zwłaszcza w ładną pogodę.
Jezioro Koman – w czym tkwi piękno tego miejsca?
Jezioro Koman powstało w latach 70 na skutek budowy elektrowni wodnej na rzece Drin. Jego powierzchnia wynosi skromne 12km2, przy czym długość to 34,5 kilometra! Jezioro ciągnie się po mapie w górskim wąwozie pomiędzy skałami i gęstymi lasami. Czasem brzeg nie jest w ogóle dostępny. Turyści ponoć nazywają to „Albańskim Fiordem”. Jezioro ma piękny kolor, który bije się z otaczającą nas zielenią i właśnie to przyciąga najbardziej – zwłaszcza przeglądając zdjęcia.. Dodatkowo w tle widać Alpy Albańskie, co tylko potęguję urok tego miejsca. Z racji, że naturalne, dzikie piękno nas przyciąga to i my znaleźliśmy się na pokładzie promu (no dobra, mieliśmy też po drodze do Valbony :D)
Wejście na pokład promu Alpin
Po zatrzymaniu się na kawkę kilka kilometrów od portu w końcu dojechaliśmy na miejsce i od razu stanęliśmy w korku. Nie ma jak to stać ciemnym Fordem w pełnym słońcu 😀 Godzina wyjścia z portu zbliżała się nieubłaganie więc napisaliśmy do agencji, że czekamy. W tym samym czasie całe tłumy próbowały przejść dalej pieszo. Dostaliśmy odpowiedź, że są jakieś problemy i mamy czekać… i tak minęła godzina stania i czekania, aż w końcu coś się ruszyło!
Nagle tłumy ciekawskich biegły do pozostawionych wcześniej samochodów 😀 Uff, jedziemy! No nie tak prędko, bo najpierw jeszcze korek w tunelu prowadzącym do portu – tutaj żeby nie wdychać za dużo świeżego powietrza można nałykać się spalin, tak dla balansu zdrowotnego.
Obsługa, która nie wyglądał na obsługę tylko na scam w pośpiechu sprzedała nam bilety i nawet nie wiem do dzisiaj czy daliśmy im odpowiednią kwotę, wszyscy tak poganiali ludzi, że nawet nie liczyli 😀 Okazało się, że całe opóźnienie spowodowane przez wielką ciężarówkę, którą ktoś przebudował na turystyczne monstrum i chciał wjechać tym na prom.
Finalnie się udało ale wyglądało to jakbyśmy mieli zaraz iść na dno przez nadwagę promu 😀 Przez tego potwora musieliśmy się wpychać samochodem na jakiś boczny tor, który był tak ciasny, że drzwi otwierały się na szerokość ręki. Dobrze, że Ford miał pełne ubezpieczenie i wyglądał jakby go z tego jeziora wyłowili już 3 razy 😀 Gdyby doszło do zarysowania to nie musieli byśmy się obawiać o koszty! Na szczęście Łukasz jest dobrym kierowcą i ogarnął temat. Za to stojący przed nami Mercedes zyskał kilka nowych rys!
Zapomnieliśmy, że na pokładzie mieliśmy jeszcze cały autobus…
I minibusa… który już prawie wystawał kołami za pokład 😀
Rejs po jeziorze Koman – wrażenia i wnioski
Udało się zaparkować i wejść na pokład… zawalony ludźmi, którzy poszli pieszo z autobusów i samochodów. Jak się okazuje nie jest to tylko atrakcja turystyczna ale i normalny środek transportu Albańczyków. Do tego była sobota, więc lokalni mieli wolne i mogli też sobie wybrać rejs na spędzenie tego dnia. Nigdzie nie było miejsca. Pokłady z siedzeniami zajęły starsze osoby i rodziny. Na bocznych korytarzach wszystkie barierki już obsadzono. Pozostało szukać jakiegoś dziwnego spotu, trochę z przodu, trochę z boku, trochę z tyłu. Wniosek? Unikajcie weekendów!
Sytuacje z brakiem miejsca spotęgował fakt, że Albańczycy uwielbiają palić… i to jeszcze jakieś tanie, szajskie papierosy wydzielające rakotwórczy obłok z Czarnobyla. Dym było czuć wszędzie i przez całą trasę. Zarówno na zewnątrz i w środku. Z racji, że bardzo nie lubimy papierosów, zaniżyło to jeszcze bardziej naszą radość z rejsu.
Przed wyjazdem czytaliśmy, że w trakcie często gra muzyka, ludzie tańczą i śpiewają, panuje luźna atmosfera zabawy. Faktycznie tak jest, jednak wszystko było obstawione przez rodziny i znajomych. Głupio nam było dołączać się do grupy. A może po prostu byliśmy już tak zniesmaczeni, że nam się nie chciało? Wiecie, jak coś nie pasuje, to nagle zaczyna się narzekać na wszystko dookoła.
Ciekawostka: Jezioro było bardzo ważnym szlakiem handlowo-przewozowym dopóki nie zastąpiła go szybsza autostrada.
Piękno przyrody i głupota człowieka
Jezioro jest piękne, krajobrazy są cudowne. Intensywny kolor wody faktycznie miesza się z pobliską zielenią i skałami. Okolica jest dzika i zjawiskowa. Pogoda nie spłatała nam figla i cieszyliśmy się jeziorem w pełnym słońcu. Widoki to największy plus tego miejsca – jednak uprzedzamy, że przez większość czasu jest po prostu to samo i można się szybko znudzić 😀 Jeśli nie macie dobrego dnia na cieszenie się widoczkami to po prostu będzie 3 godzinna męczarnia.
Na horyzoncie było widać wyłaniające się góry. I wszystko musieli znowu popsuć Albańczycy. Nagle, gdy woda zmieniała już kolor na jeszcze bardziej „gęsty” i intensywny, na jej tafli zaczęła rozciągać się wielka sterta pływających śmieci… I żeby nie było, to był chyba najsmutniejszy widok w Albanii, bo to, że miasta na uboczach toną w śmieciach raczej nikogo nie rusza – ale tak zanieczyszczone piękno przyrody bardzo boli. Żeby było mało przy nas pasażerowie dorzucili swoje trzy grosze do tego smutnego krajobrazu. Takie skupiska śmieci mijaliśmy przynajmniej kilka razy…
Jezioro prowadzi nas między przeróżnymi formacjami skalnymi. Czasem są to strzeliste słupy, które przypominają wybrzeża Wietnamu albo jezioro Khao Sok w Albanii. Brzeg jest praktycznie niedostępny jednak po drodze jest takie miejsce gdzie wszystko się wypłaszcza. Tutaj zauważymy domki postawione przy brzegu jeziora. Ponoć niektóre z nich to hotele – jak się tam dostać? 😀 Wygląda to iście sielankowo.
Dobiliśmy do brzegu, jednak nie obyło się bez kolejnych opóźnień, bo cieżarówa musiała opuścić pokład. Albańska myśl inżynieryjna kolejny raz zaskoczyła – prom nie mógł do końca zacumować, więc dziurę między ziemią, a pokładem wyłożono linami oraz gruzem i jakimś cudem każdy pojazd po tym przejechał, przy czym ciężarówka prawie odsunęła prom od brzegu 😀
Bajram Curri – ostatnie miasteczko przed górami
Nasza dalsza droga do Valbony biegła przez miasteczko Bajram Curri. Tutaj planowaliśmy zrobić ostatnie zakupy i przy okazji zjeść obiad w restauracji. Od razu zakochaliśmy się w tym miejscu! Miasto ma sielankowy wręcz klimat, życie tutaj płynie wolniej. Ładnie odnowiona uliczka z knajpami rozciąga się wzdłuż miasta, a w tle widać przepiękne góry! Zdecydowanie musicie się tutaj zatrzymać choćby na mały spacer. Naszą relację z tego miejsca przeczytacie w tym artykule, warto zerknąć bo znaleźliśmy świetną restaurację 😀
Tutaj też znajduje się główna informacja turystyczna regionu, która prowadzi Catherina – znana działaczka, która próbuje ogarniać tutaj wszelkie, turystyczne aspekty, zrzeszać hotelarzy i chronić dziką, górską przyrodę. Jeśli macie jakieś pytania o góry i szlaki to warto do niej napisać maila – sami z tego skorzystaliśmy i uzyskaliśmy odpowiedź. Zostawiamy kontakt: catherine@journeytovalbona.com.
Plusy i minusy rejsu po Koman
Plusy
- Ciekawe urozmaicenie podczas drogi w Góry Przeklęte lub powrotu wgłąb kraju
- Piękne krajobrazy – zwłaszcza przy ładnej pogodzie
- 8 euro za osobę to jeszcze nie majątek
- Nawet optymalne połączenia pod względem godzinowym
Minusy
- Opóźnienia, kolejki i korki
- Droga do Koman jest w złym stanie i zajmuje dużo czasu (ale widoki są super)
- W weekendy lub w sezonie promy są przeładowane
- Zachowanie ludzi i zaśmiecone jezioro, co odbiera Wam chęć na powtórzenie tego doświadczenia
Inne rejsy po Koman – Shala River
Szukając informacji o jeziorze Koman z pewnością natkniecie się na wycieczkę do Shala River. Jeśli macie czas to warto wcielić ją do swojego planu! To miejsce jest nazywane Albańską Tajlandią i większość relacji które widzieliśmy były bardzo pozytywne. Tutaj możecie wybrać się na piknik i kąpiel w jeziorze. Wystarczy pytać agencje o taką wyprawę – na pewno zawiezie Was tam firma Molla.