Sanghlanaburi Tajlandia Drewniany Most
BudżetowoPodróże po AzjiPoradnikRelacjaTajlandia

Drewniany Mon Bridge w Sangkhlaburi – mało turystyczne miejsce w Tajlandii

Artykuł w skrócie:

Sangkhlaburi – w większości przypadków zarówno turyści, jak i Tajowie są zdziwieni gdy słyszą o tej miejscowości. Nie ma jej bowiem w wielu przewodnikach turystycznych. Nie znajdziemy jej również jako atrakcji w lokalnych biurach podróży, nie wspominając o organizowanych wycieczkach z rodzimych biur. Sangkhlaburi jest bowiem jednym z tych słabo odkrytych miejsc w Tajlandii, gdzie turyści nie chodzą sobie jeszcze po głowach, gdzie życie toczy się powoli, a miejscowi nie są nastawieni na maksymalne wyciąganie pieniędzy od zwiedzających. Na chwilę obecną jest to taka perełka, cicha i spokojna – w 100% warta odwiedzenia.

Gdzie znajduje się Sangkhlaburi i jak się tam dostać?

Sangkhlaburi znajduje się w prowincji Kanchanaburi, zaraz przy granicy Tajlandii z Birmą. Miasto leży nad przepięknym jeziorem Khao Laem, a w okolicy położony jest park narodowy o tej samej nazwie.

Do Sangkhlaburi najlepiej wybrać się przy okazji odwiedzin Kanchanaburi i wodospadów Erawan. Możliwe jest wtedy skrócenie i tak już długiego transferu. (Zobacz: Kanchanaburi – gotowy plan podróży)

Jezioro Khao Laem Tajlandia
Jezioro Khao Laem jest cudowne!

Jak dojechać do Sangkhlaburi z Kanchanaburi?

Do Sangkhlaburi możemy się wybrać z głównego dworca autobusowego w Kanchanaburi, busem nr 8203, który kursuje od 6 rano do 16 po południu, średnio co godzinę i jedzie w teorii od 4 do 5 godzin. Koszt takiego autobusu to 150 THB od osoby – można trafić na busa z klimatyzacją lub bez. W zależności od „obładowania autobusu” godziny te mogą być przez Tajów nieznacznie modyfikowane. Uważamy że nie jest to dobry środek transportu ale o tym napiszemy w dalszej części tego tematu. Busy powrotne z Sangkhlaburi kursują od 6:30 do 14:30.

Z Kanchanaburi można dojechać także minibusem. Vany startują z dworca głównego 3 razy dziennie: 7:30, 11:30 oraz 16:30. Długość podróży wynosi od 3 do 4 godzin, a sam pojazd jest klimatyzowany. Cena tego rodzaju transportu oscyluje w granicach 180-200 THB. I taki też transport polecamy (chyba, że czujecie się na siłach aby pojechać tam skuterem). Minibusy powrotne z Sangkhlaburi jeżdżą 5 razy dziennie: 6:30, 7:30, 11:30, 13 oraz 15.30 i 16.

Jeśli czujecie się dobrze za kierownicą skutera to polecamy Wam właśnie nim dojechać do Sangkhlaburi. Co prawda droga jest długa (230KM), jednak po drodze można zatrzymać się na kilku również jeszcze nieodkrytych i mało turystycznych atrakcjach. Nie ma również problemu z przydrożnymi knajpkami (po drodze również mija się kilka mieścin) – droga jest mało ruchliwa i dosyć prosta. Osobiście gdybyśmy mieli więcej czasu, wybrali byśmy właśnie ten środek transportu i zahaczyli o to wszystko, co jedynie widzieliśmy przez szybę autobusu. Podejrzewam że po takiej wyprawie będziecie mieli ochotę wypruć sobie plecy i obciąć tyłek ale jak to mówi Jaszczur Podróżnik – Ahoj przygodo!

Jak dojechać do Sangkhlaburi z Bangkoku?

Z Bangkoku (stacja Mo Chit) do Sangkhlaburi można dojechać busem. Pierwszy startuje w okolicach 5 rano i przejeżdża przez Kanchanaburi, jest jeszcze Bus o godzinie 9:30 . Przejazd takim busem zajmuje w teorii od 7 do 8 godzin. Ostatni powrotny Bus do Bangkoku odjeżdża o 13.30. Niestety nie posiadamy informacji o pozostałych. Należy spytać się bezpośrednio na stacji.

Bez względu na to jaki środek transportu wybierzecie, postarajcie się usiąść przy szybie – piękne widoki gwarantowane, szczególnie przy końcowym odcinku trasy.

Co zobaczyć w Sangkhlaburi? Poradnik dla zwiedzających.

Sangkhlaburi można obejść z przysłowiowego “buta”. Jest to taka mieścina gdzie wszędzie jest blisko. Jeśli jednak nie należysz do osób które lubią sobie pochodzić lub jesteś pod presją czasu – możesz zamówić moto taxi za „grosze” (dojazd z przystanku minivanów do drewnianego mostu to koszt około 20-30BTH).

Mon Bridge Sangkhlaburi Tajlandia
Mon Bridge w Sangkhlaburi – jego długość robi wrażenie!

Hop! Wychodzicie z autobusu, cisza, spokój, nikt nie mówi po angielsku. Z jednej strony góry i dżungla, z drugiej jezioro – właśnie w jego stronę przyjdzie Wam się kierować. Idziemy w stronę słynnego Mon Bridge wybudowanego w 1986 roku przez mnichównajdłuższego, (bagatela 850 metrów) drewnianego mostu w Tajlandii. Jest to drugi najdłuższy na całym świecie drewniany most – wygrywa z nim jedynie U Bein Bridge (1200m) znajdujący się w Birmie. Po drodze możemy podziwiać „prawdziwą” Tajlandię, piękną panoramę jeziora Khao Laem, unoszące się na jego wodzie domki i tradycyjne tajskie łódeczki.

Jezioro Khao Laem Tajlandia
Domki na jeziorze Khao Laem. Piękny widok!

Na miejscu możemy się przejść po moście, zakupić od dzieci „tatuaż”, a także przy odrobinie szczęścia spotkać Tajską młodzież skaczącą do wody (jeśli jesteście odważni, możecie sami spróbować). Po drugiej stronie mostu zwanej Wangka znajdziemy wiele stoisk z produktami prosto z Birmy ale i także piękne świątynie. Strona ta jest zamieszkana głównie przez uchodźców z Birmy. Z kolei w miejscu w którym wchodziliśmy na most można zejść do brzegu i zafundować sobie wycieczkę łodzią do zatopionej świątyni (w porze suchej można do niej wejść, w porze mokrej wystaje z niej zaledwie dach) w cenie 300 THB! Niesamowicie pięknie musi wyglądać to małe miasteczko z perspektywy jeziora – ah niestety nie dane nam było tego doświadczyć.

Zaraz obok Mon Bridge znajduje się Red Bridge – nie jest tak zjawiskowy i fascynujący aczkolwiek stanowi swego rodzaju kolejną atrakcję oraz daje dobry punkt na zdjęcia.

Przy przystanku minibusów znajduje się lokalny targ na którym można bardzo tanio zjeść (np. porcja obiadowa w plastikowym pudełku za 30 THB (Jajko, ryż, kurczak), naleśnik z bananem i nutella 30 THB), trzeba pamiętać że nikt nie mówi po angielsku. Krążą legendy iż miejscowa ludność posiada lek na raka z występującej w tamtym rejonie roślinności – ile w tym prawdy niestety nie wiadomo.

Red Bridge Sangkhlaburi Tajlandia
Red Bridge w Sangkhlaburi także jest wyjątkowy!

Mówi się, że mieszkańcy Sangkhlaburi przechodzą przez most aby wręczyć mnichom jedzenie. Jest to ponoć codzienna rutyna. Prawdopodobnie dzięki temu umacniają się w paramicie szczodrości.

W 2013 roku most został zniszczony przez intensywne deszcze i powódź. Obudowano go w 2014 roku.

Dlaczego nie warto jechać busem z Kanchanaburi do Sangkhlaburi?

Ahoj przygodo! Powiedział Łukasz wsiadając do busa 😀 Z racji iż miał przeznaczony na Sangkhlaburi tylko 1 dzień, a deklarowany czas przejazdu autobusu to 4 godziny, postanowił wyruszyć już z samego ranka. Budzik na 7:00, szybkie ogarnięcie się, dojście z hotelu (Home of River Kwai – który z całego serca polecamy) do stacji autobusowej, szybkie śniadanie w knajpce obok, wypytanie przechodniów o busa, zakup biletu i pierwsze lekkie zaskoczenie – bus obładowany na full! Pozostało jedno wolne miejsce na końcu, hura! Niestety autobus konstruowany był tak, że miejsca na samym tyle były chyba przeznaczone dla osób ze wzrostem max 1,2m, bo Łukasz kolana miał prawie przy brodzie 😀

Okej, startujemy punkt 8:00 – na początku droga wydawała się dosyć nudna – autobus jechał powoli przez miasto, co chwilę się zatrzymując. Po wyjeździe z Kanchanaburi dalej podążał przez mało ciekawe pola i wioski (ciągle ktoś wsiadał i wysiadał). Po około 2 czy 3 godzinach jazdy podążaliśmy już lekko pagórkowatym terenem, czasem wśród dżungli – robiło się ciekawie. Łukasz dopada lekkie zmęczenie podróżą ale przecież cieszy się na myśl, że zaraz dojedzie – no bo przecież podróż miała trwać 4 godziny. 

Po 4 godzinach autobus staje w nieco większej wiosce. Mnóstwo straganów, dzieci przebranych w uniformy, ogólny gwar i tłok. Ale… nie ma jeziora, nie widać nigdzie również znaków które miałyby prowadzić na most. Telefon ledwo łapie zasięg, więc trzeba zapytać kierowcy gdzie jesteśmy – łamanym angielskim mówi, że tutaj robimy postój na 30 min i że mogę wyjść coś zjeść. Łukasz został jednak w busie bojąc się, że odjedzie bez niego. Pół godziny to dobry moment na odcinek serialu. Wyjmuje więc z plecaka kupioną wcześniej w 7eleven bułkę i wsuwa zapijając tajską colą. Mija odcinek (40 minut), autobus nadal stoi, a w nim tylko on i kilka innych osób – stwierdza że widocznie wszystko w normie i zaraz ruszymy – w końcu to Tajlandia. Postój trwał godzinę. Na pewno zaraz dojedziemy – w końcu minęło już 5 godzin, jest 13.

Nic bardziej mylnego – drogi stały się bardzo kręte, a pagórki zamieniły się w dość strome wzniesienia. Autobus z prędkością żółwia i wyjącym silnikiem wjeżdżał na niektóre z nich, dogoniły nas skutery, auta i o dziwo kilka innych autobusów… Cóż, chociaż widoki zapierały dech w piersiach – naprawdę były wspaniałe – mijaliśmy wodospady, świątynie, w górach rozlewało się już jezioro Khao Laem, a na nim łódeczki i od czasu do czasu pływające domki, o wystających formacjach skalnych nie wspominając. Około godziny 14.30 autobus zatrzymał się na jednym wzgórzu. Ludzie powoli zaczęli wysiadać – pewnie znowu postój. Łukasz był już załamany wiedząc, że właśnie z Sangkhlaburi odjeżdża ostatni powrotny autobus (jeszcze wtedy nie wiedział o minivanach). Kolejnego dnia miał wracać do Bangkoku na swój powrotny lot i miał wykupioną noc w Kanchanaburi.

Jak dojechać do Sanghlaburi?
Przesiadka proszę Państwa! Ale Łukasz, Ty nie! 😀

Wysiadające osoby, które siedziały obok Łukasza wskakiwały do Pick Upa z klatką załadowaną rupieciami. Po zapytaniu kierowcy co się dzieje odpowiedział jedynie “Bus not work – where you go” Łukasz odpowiedział, że do Sangkhlaburi. Kierowca odparł, że to jedynie 6KM stąd i że zaraz coś wykombinuje. Ludzie wylewający się z pickupa krzyczeli żeby Łukasz do nich wszedł bo też tam jadą – widząc, że bedzie musiał położyć się na rupieciach i tak postanowił do nich dołączyć – złapał się jednej z belek i wskoczył na pakę. Wtem kierowca sprowadził go z powrotem na ziemię krzycząc “no no no no”, po czym zatrzymał przypadkowy skuter prowadzony przez jakąś starszą Tajkę i kazał mu wsiąść do niej jako pasażer. 

Mając do wyboru spacer lub babcię, Łukasz wybrał babcię – wsiadł nie mając kasku i śmigali po zakrętach czasem przy prędkościach dochodzących do 70-80…. Piach spod kół innych samochodów leciał mu do oczu, ale mimo to bacznie obserwował drogę i błagał o przetrwanie  – naprawdę bał się o swoje życie i żałował, że nie poczekał na inny transport lub nie złapał stopa. Ufff! Dojechaliśmy!

Łukasz podziękował grzecznie i zapytał gdzie jest dworzec autobusowy – Pani spojrzała na niego i odeszła bez słowa. Zaczęła się walka z czasem, zatem pytał przypadkowych przechodniów o bus station, w końcu ktoś pokazał palcem że na końcu ulicy. Szybkim tempem dotarł i usłyszał “next bus tumoroł, but minivan łokej”. Dochodząc do drugiego końca ulicy Łukasz znalazł stacje minivanów i kupił bilet na ostatni kurs o 16.00 – została godzina na zwiedzanie – ciśniemy! Google Maps wskazało drewniany most 10 min drogi pieszo od aktualnego położenia. Szybko do niego pobiegł, przeszedł się w obie strony, porobił fotki, kupił pamiątki po stronie Birmańskiej, zapytał o przejażdżkę łodzią, zahaczył o czerwony most i niestety musiał wracać aby nie uciekł ostatni możliwy transport do Kanchanaburi. 

Jak dojechać do Sanghlaburi?
Ahoj przygodo!

Moto-taxi i za 20 THB pozwoliło szybko wrócić na stację. Łukasz wskoczył do minivana i będąc jedynym pasażerem ruszył do Kanchanaburi. Po około 3 godzinach i 30 minutach udało się dotrzeć na miejsce Kierowca wysadził Łukasza przy ulubionym nocnym targu i tak oto zakończył się jego przebojowy dzień.

Jeśli planujecie wybrać się do Sangkhlaburi musicie wypożyczyć skuter i odkryć to wszystko czego Łukaszowi się nie udało! My także tak zrobimy!

Sanghlaburi bez wątpienia jest miejscowością poza utartym szlakiem – sama droga do niej to piękne krajobrazy i widoki przypominające trochę wspomnienia z owianego zachwytami Khao Sok. Łukasz bardzo żałuje, że nie wybrał się tam skuterem, bowiem po drodze jest jeszcze mnóstwo wodospadów i innych świetnych atrakcji, których nie ma w przewodnikach i na blogach. Sama miejscowość także warta jest spędzenia w niej co najmniej całego dnia.

Tajlandia Plan Wycieczki Wakacje
Jaszczur Podróżnik na YouTube

Oceń naszą relację!

Podobał Ci się artykuł? Zostaw nam 5 gwiazdek!

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie publikowany. Wymagane pola oznaczone są *