
Via Ferrata Rino Pisetta (D/E) – informacje i opis przejscia
Artykuł w skrócie:
Via Ferrata Rino Pisetta to jedna z najtrudniejszych propozycji w północnej części jeziora Garda. Przez długi czas uznawana była nawet na najcięższą żelazną drogę w Alpach Wschodnich. Trasę zbudowano w 1982 roku i przeprojektowano w 2012. Jest to opcja dla tych, którzy szukają mocnych wrażeń i niełatwych wyzwań. Oprócz naturalnych trudności czeka na nas pełna ekspozycja. Przytuleni do pionowej ściany możemy jednak podziwiać piękne widoki 😀



Via Ferrata ciągnie się po ścianie Monte Garzolet i nie zapewnia praktycznie żadnych sztucznych ułatwień. Sam początek jest już sprawdzianem siły i wytrzymałości. Nic dziwnego, że na tym etapie umieszczono wyjście awaryjne dla tych, którzy przecenili swoje możliwości. Zdecydowanie przyda nam się tutaj dobra technika – a gdy jej nie mamy to przynamniej mocny biceps 😀 Trasa poprowadzona jest bardzo śmiało i wielokrotnie zmusza do myślenia. Osoby niskie czasem będą musiały nieco więcej pogłówkować.
Rino Pisetta wynagradza wspinaczy piękną panoramą na dolinę Sarca i jezioro Toblino. Widoki zapierają dech w piersiach, a wszechobecna zieleń uspokaja nerwy, które właśnie tracimy na Ferracie 😀 Poruszamy się południową wystawą więc zalecamy przyjść z samego rana lub poczekać do późnego popołudnia.


Informacje i dane
- Cena: bezpłatnie
- Poziom: D/E
- Ekspozycja: bardzo duża
- Długość: brak danych
- Wysokość wspinaczki: 720 metrów
- Czas dojścia do startu: około 40 minut
- Czas przejścia: około 2.5 godziny
- Czas powrotu: około 1.5 godziny (lub nawet 2h)
- Parking (bezpłatny): tutaj
- Początek Via Ferraty: tutaj
- Numer alarmowy: 112
- Powrót: przez Ranzo i obejście z lewej strony
Dojście do Via Ferraty
Z parkingu kierujemy się zgodnie z drogowskazem i idziemy w stronę lasu. Wchodzimy w zarośla i wyszukujemy kolejnych oznaczeń. Jeśli zabraknie tabliczek czy strzałek to trzymamy się biało-czerwonego szlaku. Oprócz leśnych ścieżek będziemy musieli pokonać także strome podejścia po sypkich kamieniach czy skałach. Niestety łatwo jest się zgubić. Sami nie wiemy czy wybraliśmy dobry szlak ale finalnie po “przeskoczeniu” drzewa na wąskim podejściu trafiliśmy do tabliczek informacyjnych.










Przejście Via Ferraty
Początek Via Ferraty Rino Pisetta to niezła wyrypa! Zaczynamy już odcinkiem na poziomie D, który jest niczym innym jak pęknięciem w pionowej skale. Odbijamy lekko w lewo (C) i stajemy przed jednym z najcięższych etapów. Szybki sprawdzian dla siły i umiejętności 😀 Kolejne pęknięcie w pionowej ścianie – tym razem wycenione na E. Do tego dochodzi pełna ekspozycja i lekkie przewieszenie. Jeśli ten etap był dla Was zbyt trudny i najnormalniej macie nogi z waty lub po prostu pełne majtki to pokornie kierujecie się do wyjścia ewakuacyjnego. Jeśli po przejściu tego odcinka czujecie podjarkę i chęć na więcej to szykujcie się na więcej!


Rysą kierujemy się w górę i docieramy do krótkiego trawersu w lewo. Następnie wchodzimy na połupane płyty, którymi wspinamy się dalej. Docieramy do rysy w pionowej skale, która jest kolejnym, wymagającym odcinkiem Via Ferraty. Warto przemyśleć najpierw kolejne kroki i umiejętnie mocować stopy w rysach. Trawersem w lewo dochodzimy do pęknięcia. Ten etap miesza poziomy C i D. Wyszukujcie metalowej klamry, która może pomóc.



Łatwym terenem docieramy do małego piarżyska, a następnie do kolejnej rysy. Atakuje nas pełna ekspozycja ale jednocześnie mamy najlepszy widok na okolicę. Pokonujemy odcinek C/D (szukajcie klamry) i znowu wchodzimy na łatwiejszy teren.
Ścieżka prowadzi do rynny, a następnie bloków skalnych i zarośli. To dobry moment na złapanie oddechu przed kolejną wyrypą. Mijamy uskok (C), drugi uskok (B/C), półkę skalną (A) i zaczynamy poważną wspinaczkę po gładkiej płycie z poziomym pęknięciami.





Wychodzimy znowu na pełną ekspozycję i kierujemy się wzdłuż kantu. Czeka na nas około 15 metrów w górę na poziomie D/E. Popękaną płytą docieramy do trawersu (C/D) i pokonujemy 7 metrów pionowo do góry (D). Pęknięcia zapewniają dobre chwyty i miejsca na stopy więc szukajcie naturalnych możliwości klinowania. Małym odcinkiem B wchodzimy do zagajnika. Teraz musimy znaleźć następny odcinek ze stalową liną. Nam przysporzyło to trochę problemów i prawie się zgubiliśmy. Niestety oznakowania były zamazane lub słabo widoczne i na dziko przedzieraliśmy się przez sypki żwir. Uratowały nas poukładane przez ludzi kamyczki.





Pokonujemy około 100 metrów do góry i docieramy do kolejnego etapu Via Ferraty. Pokonujemy 10 metrowy uskok na poziomie C, który był ostatnim, trudniejszym odcinkiem. Skałkami wspinamy się do ciasnego przesmyku. Jego pokonanie doprowadza nas go księgi gości. Następnie pokonujemy odcinek B/C i docieramy do pękniętej płyty. To już finalny etap. 15 metrów wspinaczki i wychodzimy na ścieżkę. Wypatrujemy białych taśm na drzewach i zgodnie z nimi idziemy około 150 metrów. Docieramy do grani i szczytu gdzie znajduje się ławeczka. W międzyczasie strzelamy zdjęcia z fenomenalnym widokiem na okolicę! To naprawdę piękna nagroda za cały trud wspinaczki.










Powrót do samochodu
Od szczytu kierujemy się zgodnie ze znakami do miejscowości Ranzo. Leśną, zakręconą ścieżką docieramy do betonowej, a następnie asfaltowej drogi. Skręcamy w lewo w stronę wioski i jako punkt obieramy sobie kościółek Chiesetta di San Vigilio. Tutaj odbijamy zgodnie ze starym drogowskazem na Sarche oraz Via Attrezzata Rino Pisetta. Szukamy kolejnego drogowskazu, pokonujemy żleb zabezpieczony liną, schodzimy schodkami i powoli dochodzimy do drogi którą wchodziliśmy na Via Ferratę. W skrócie – okrążamy górę z lewej strony.

Ewentualnie w Ranzo skręcamy w prawo i jako punkt obieramy sobie dojście szlakiem 613 do drogi SS45bis. Ta doprowadzi nas do Sarche wzdłuż jeziora Toblino. W kompletnej niewiedzy wybraliśmy ten wariant jednak jeszcze zdążyliśmy go popsuć po drodze. Ewidentnie zrobiliśmy coś źle i weszliśmy ponownie do lasu. Wieczorną godziną kręciliśmy się po pustych ścieżkach, minęliśmy znak mówiący o terytorium niedźwiedzi i przeszliśmy przez siatkę ewidentnie zagradzającą dalszy szlak. Później pokonaliśmy urwisko z metalowym kablem i jakoś doszliśmy do drogi, którą wspinaliśmy się do Ferraty. Po tym wszystkim wyglądaliśmy jak na obrazku poniżej 😀








