Khao Sok wycieczka longboatem Tajlandia
Podróże po AzjiRelacjaTajlandia

Khao Sok – domki na jeziorze i najstarsza dżungla świata

Artykuł w skrócie:

Jak się dostać z Koh Tao do Khao Sok?

Przygotujcie się na długi tekst ale obiecujemy, że warto! Niestety nasz czas na rajskich wyspach dobiega końca – stanowczo następuje to zbyt szybko… Warto spędzić tu co najmniej kilka dni dłużej, zwiedzić wszystko i odpocząć. Nasz plan jest jednak zbyt napięty, więc pakujemy plecaki, odwozimy skutery i szukamy agencji z najtańszymi biletami do Khao Sok (transport łączony). Wiedzieliśmy dokładnie o której nasz prom odbija od brzegu, (podejrzeliśmy tablicę z rozkładem) dlatego poszukiwania rozpoczęliśmy około godzinę wcześniej… jak się okazało wszystkie agencje mają zmowę cenową i jakiekolwiek negocjacje nie przyniosły skutku. Czas do startu się skracał, a my nadal pozostawaliśmy bez biletów i bez śniadania 🙁

Koh Tao centrum wyspy
Po lewo widać tablice z cenami transportu do różnych miast lub części kraju. Tajowie mogą zorganizować wszystko 😀

Nagle beng – udało się! Bilety kupione 50 THB poniżej standardowej ceny, achievement unlocked 😀 Jemy śniadanie na ostatnią chwilę. Norbert wciąga jakąś bułę w pośpiechu. W końcu biegniemy na prom. Hola hola! To nie ten port 😀 Tutaj zaczyna się zabawa z poradą, którą możecie znaleźć w poradniku o Koh Tao. Na wyspie są dwa porty. Ten główny obsługuje promy firmy Lomprayah, a dopiero kawałek dalej na południe znajdziemy port od promów Songserm, na który mieliśmy bilet. Dobiegliśmy jeszcze przed czasem i dostaliśmy odpowiednią naklejkę. W końcu wskakujemy na pokład! Całość wygląda znajomo – osoby z większymi bagażami zmuszone są zostawić je na wielkiej kupie tuż przy wejściu do sali pokładowej. Po raz kolejny nasze małe plecaki działają na naszą korzyść i możemy wziąć je ze sobą ☺ Przemyślane pakowanie rządzi! Od razu szukamy sobie miejsca gdzieś na zewnątrz, byle z cieniem, bowiem słonko w ten dzień dopisywało. W zamkniętej strefie standardowo klima chodziła na maxa i ludzie siedzieli w kurtkach, przykryci kocami i ręcznikami 😀 Tymczasem przed nami cały dzień w podróży….

Samych praktycznych informacji na temat Khao Sok znajdziecie w dedykowanym poradniku.

Jak się dostać do Khao Sok z Koh Tao?
Podróż promem z Koh Tao do portu w Don Sak

W Don Sak wrzucają nas do minivana i kierujemy się już do Khao Sok. Droga przebiega bezproblemowo. Po pewnym czasie zatrzymujemy się w bliżej niezidentyfikowanej miejscowości i okazuje się, że czeka nas tu przesiadka do innego vana… ale najpierw chwilowy postój. Wokół nie ma kompletnie nic. W sumie nawet nie wiemy gdzie jesteśmy… Na stacji znajduje się mini sklep z turbo wysokimi cenami oraz Pani gotująca ryż z dodatkami (z których do wyboru był tylko chicken) – głodni już dajemy się skusić. Za 40 THB otrzymujemy małą porcję ryżu ze śladowymi ilościami kurczaka i warzyw – cóż, zawsze mogło być gorzej.

Smażony ryż w Tajlandii
Najbardziej ubogi posiłek jaki jedliśmy w Tajlandii 😀

Wcinamy i po jakimś czasie wsiadamy do kolejnego vana. Na dworze robi się już szarawo. W vanie jesteśmy tylko we czwórkę (jeszcze jakiś chłopak jechał z nami), a nasz kierowca okazuje się pieprzonym Vinem Dieselem i to słowo nie jest tutaj bez przypadku :O Wyprzedzanie na 3-ciego, prowadzenie jedną ręką, a drugą palenie papierosa, rozmawianie przez telefon, częste przekraczanie prędkości i ścinanie zakrętów to tylko wstęp do tego co się działo! Wszyscy zaczęliśmy panicznie szukać pasów bezpieczeństwa i modlić się, żeby dojechać w jednym kawałku. Z każdym kolejnym zakrętem patrzyliśmy się na siebie z przerażeniem. Teraz się z tego śmiejemy ale to serio było niebezpieczne! 

Tajlandia minivan do khao sok
Jedyne, rozmazane zdjęcie, które udało nam się zrobić w trakcie walki o życie 😀

Teoretycznie krótka podróż wydawała się długa jak lekcja historii w liceum 😀 Zatrzymujemy się na drodze 401, niedaleko zakrętu do wszystkich resortów Khao Sok. Na mapie można znaleźć to miejsce pod nazwą Bus Stop, dokładnie tutaj. Wtedy oczywiście tego nie wiedzieliśmy, bo było totalnie ciemno! Kierowca kazał wysiadać, więc grzecznie wysiedliśmy, a obok nas stała tablica na której widniał napis „coś tam, coś tam, Khao Sok” – typowa dla wyjątkowych miejsc w Tajlandii. Z jednej strony byliśmy zadowoleni, że nie musimy dalej jechać z tym krejzolem, z drugiej zaś byliśmy na jakimś pustkowiu. Niby tablica jest, ale jakoś tak łyso dookoła 😀 Na szczęście kilka metrów od nas znajdował się mały sklepik – próbujemy zagadać do właścicieli, pokazujemy zaklepany domek na drzewie… EUREKA!!! Właściciele wykonują jeden telefon i po 15 minutach podjeżdża do nas pickup. Jak się okazało należał on do właściciela domków na drzewach 😀 Tym razem „paka” nie była zadaszona, a my mieliśmy usiąść na krzesełkach przy krawędzi i się mocno trzymać – AHOJ PRZYGODO, albo grubo albo wcale 😀 Wsiadamy i cieszymy się rajdem!

Centrum Khao Sok – cywilizacja w środku dżungli

Przejeżdżamy kawałek głównej ulicy Khao Sok i skręcamy w pustą, nieoświetloną drogę. Jakieś 500 metrów dalej, znajdował się nasz pensjonat. Dostajemy kluczyki, a właściciele od razu opowiadają nam o wycieczkach, atrakcjach na terenie parku i proponują zakup tripa na następny dzień. Ponieważ dwudniowa wycieczka po rezerwacie jest drogą atrakcją, stwierdzamy, że łatwiej będzie o negocjacje cen w różnych agencjach… Z drugiej strony jest już późna noc i nasz resort to jedno z niewielu miejsc gdzie kupimy wycieczkę startującą od razu rano… Pani w recepcji mówi nam że lepszej ceny i tak już nigdzie nie dostaniemy (2400 THB)  – jednak przyzwyczajeni do takich tekstów i tak postanawiamy spróbować.

Baan Khao Sok Resort recepcja
Recepcja w Baan Khao Sok Resort

Po drodze „na miasto” okazuje się, że mamy jeszcze jeden problem – brak tak dużej fizycznej gotówki. Zaczyna się szukanie bankomatów i kantorów… TOTALNA PUSTKA. Wszystko zamknięte albo nikt nie oferuje wymiany… Pewnie za dnia nie byłoby problemów. Po drodze pytamy oczywiście o wycieczkę i ceny – o dziwo wszyscy mają drożej niż nasz pensjonat (2600 THB, ten sam plan wycieczki) i nawet nie próbują się targować, totalnie im nie zależy. Wszystko jasne – kolejna zmowa cenowa. Finalnie trafiamy do biura w którym możemy wymienić pieniądze. Kurs ultra słaby ale nie mamy wyjścia – wymieniamy gotówkę i płaczemy wewnątrz siebie. Zmęczeni szukaniem postanawiamy ostatni raz się potargować. Po nieudanych próbach, mówimy jaką cenę dostaliśmy gdzieś indziej… Pani zarzuca nam kłamstwo i każe powiedzieć gdzie. Początkowo nie chcemy zdradzać naszego źródła (w trakcie negocjacji nie wypada mówić gdzie mają taniej) ale kiedy Pani godzi się na negocjacje jeśli powiemy kto zaoferował nam mniej, godzimy się… Tak, wiemy, to nasz błąd, nie postąpiliśmy okej, wyciągnęliśmy lekcję na przyszłość i więcej tak nie zrobimy – wyszła z nas typowa cebula 😀 Pani i tak nam nie wierzy i dzwoni do naszego pensjonatu po czym proponuje taką samą cenę – i tyle z naszych negocjacji, sami jesteśmy sobie winni.

Khao Sok jedzenie restauracje
Kolacja w Khao Sok – jeden z najlepszych Pad Thai!

Wracamy do pensjonatu, jedząc po drodze pysznego ale drogiego Pad Thaia, kupujemy początkową wycieczkę i dostajemy delikatny ochrzan. Starczy nam atrakcji na dzisiaj. Wróć, po drodze na Łukaszu usiadł jeszcze przeogromny robal 😀 Udajemy się do naszego domku na drzewie, walczymy z hordą mrówek w toalecie, myjemy się, zarzucamy moskitierę na łóżku i zasypiamy w akompaniamencie odgłosów dżungli. Rano czeka nas pobudka. (może nie do końca zasypiamy, bo Łukasz ciągle miał wrażenie, że chodzi po nim wąż, jaszczurka, pijawka albo pająk i nawalał wściekle poduszką w łóżko :D)

Khao Sok owady
Wielki robal na Łukaszu 😀

Khao Sok – domki na drzewie w środku dżungli

Tutaj też zaczyna się urok Khao Sok. Najpierw musimy wspomnieć, że sama wioska “hotelowa” nie znajduje się blisko jeziora. Centrum z resortami położone jest dokładnie tutaj. Czyli po prostu w dżungli. Właśnie tu znajdziecie sławne domki na drzewie w środku gąszczu. Sami wybraliśmy Baan Khao Sok Resort i dokładnie taką chatkę – zbudowaną na wielkim drzewie. Recepcja znajdowała się w wielkiej, bambusowej chacie. Dookoła było pełno zieleni, a obok powoli płynął strumyk. Na miejscu można też było zjeść posiłek 🙂 Nagle z rajskich wysp trafiliśmy do totalnej dżungli. Panuje tutaj spokój i cisza. Słychać tylko odgłosy natury – dzikie zwierzęta, owady i całą otaczającą nas przyrodę. Na miejscu jest tak wilgotno, że włosy same robią się mokre. Jeśli szukacie miejsca, w którym można sie całkowicie zaszyć i pobyć blisko przyrody to pewnie czulibyście się tutaj jak w niebie!

Do domków prowadzi ścieżka, a każdy z nich położony jest w pewnej odległości od siebie żeby nie przeszkadzać sąsiadom. Aby dostać się do środka musimy pokonać kilka schodów. Przed wejściem mamy ławkę i sznurki na pranie. Środek domku jest skromny ale bardzo klimatyczny. Do dyspozycji mamy tak naprawdę łóżko i szafkę 😀 Nie licząc łazienki. Jest to miejsce do totalnego wyciszenia, zwolnienia tempa i stłumienia emocji. Ceny za dobę nie są wysokie! Nasz domek kosztował poniżej 100 zł. Oczywiście to dopiero początek przygody, prawdziwe Khao Sok zacznie się dopiero następnego dnia…

Khao Sok domki na drzewie w środku dżungli
Nasz domek na drzewie! Prawda, że uroczy? 😀

Bardzo często wybieranym resortem przez Polaków jest Our Jungle House.

Transport z Khao Sok do jeziora Cheow Lan

Nastaje nowy dzień, w okolicach 9 wstajemy i pakujemy plecaki. Kilka minut później podjeżdża po nas minivan z paroma osobami w środku i zaczynamy podróż w stronę przystani Narodowego Parku Khao Sok. Po drodze zatrzymujemy się na jednym z lokalnych marketów – mamy tutaj około 15 minut na toaletę i jedzenie. Kupujemy bliżej niezidentyfikowane szaszłyki (chyba trafiliśmy na kurczaka, a przynajmniej mamy nadzieję), banana w cieście i wracamy do auta.

Tajlandia jedzenie market
Łukasz próbujący upolować coś zjadliwego 😀
Port Ratchapraha Dam na jeziorze Cheow Lan

Docieramy na miejsce i wskakujemy na łódź. Port (Ratchapraha Dam) nie wygląda zjawiskowo jednak w oddali już widać wapienne formacje skalne wyłaniające się z jeziora, widać również że niestety zbierają się chmury, jednak jesteśmy dobrej myśli. Razem z nami na łódź wsiada para Polaków. Jaki świat jest mały – w najstarszej dżungli świata, na skraju Tajlandii, totalnie przypadkiem spotkasz rodaków 😀 Tymczasem zaczynamy rejs sławnym tajskim longboatem po jeziorze Cheow Lan.

Przed dalszą relacją należy przytoczyć kilka ciekawych faktów o całym parku.

Ciekawostki o Parku Narodowym Khao Sok

  • Jest to najstarsza dżungla świata (dziewicza dżungla rośnie tu od 160 mln lat)
  • Wielu Tajów nie kojarzy tego miejsca (podobnie jest z turystami)
  • Park założony został w 1980 roku
  • Jezioro „Cheow Lan” po którym prowadzone są wycieczki powstało sztucznie w 1982 r, kiedy zbudowano tamę (park został częściowo zalany)
  • Najgłębszy punkt jeziora ma około 150 metrów, a najwyższy punkt w Parku Narodowym ma ponad 900 metrów
  • W dżungli oczywiście nie ma sklepów, ani hoteli. Jedyny możliwy nocleg to domki na wodzie, z prądem od 6 do 22 (tak samo zasięg), później jesteśmy tylko my i potęga otaczającej nas natury
  • Park znajduje się w południowej części Tajlandii (prowincja Surat Thani)
  • Obszar, na którym położony jest Khao Sok został wyrzeźbiony podczas tej samej zmiany tektonicznej, która spowodowała powstanie Himalajów
  • Pływając po jeziorze musicie mieć kapok, bo gdy przypadkiem utoniecie to oddział nurków nie będzie Was szukał w zatopionej dżungli (tak, pod wodą jest dżungla) 😀
  • Więcej ciekawostek możecie znaleźć tutaj

Las deszczowy w tym regionie jest jednym z najstarszych na świecie, uważa się, że jest nawet starszy od Amazonki. Z racji, że Tajlandia pozostawała w podobnym położeniu równikowym przez ostatnie 160 milionów lat, epoki lodowcowe stosunkowo nie zmieniły klimatu. Podczas gdy inne regiony planety cierpiały z powodu silnych zmian, region Khao Sok nadal miał dość opadów, aby utrzymać lasy.

Na początku XX wieku znaczna część Tajlandii została wylesiona w wyniku masowego wyrębu. Jednak w „obronie” Khao Sok stanęła grupa Tajskich studentów, która założyła tam „twierdzę”. W latach 1975-1982 podczas gdy inne obszary były szybko karczowane, uczniowie ci chronili park przed armią i powstrzymywali drwali, górników i myśliwych przed ich destrukcyjnymi działaniami.

W Parku Narodowym Khao Sok znajdują się:

  • 311 gatunków ptaków
  • 48 gatunków ssaków
  • Ponad 30 gatunków nietoperzy
  • Niezliczone owady i gady
  • Szacuje się, że 200 dzikich słoni azjatyckich
  • Zagrożone tygrysy
  • Bizony, które czują nas z odległości mimo wiatru w naszą stronę (ale o tym później)

Kilka ciekawych faktów na temat mieszkańców Khao Sok:

  • Mysie jelenie są najmniejszym znanym człowiekowi zwierzęciem kopytnym
  • Tygrysy w Khao Sok potrafią przepłynąć do 6 km!
  • Dzioborożec wielki ma rozpiętość skrzydeł ponad 1,5 m
  • Ćmy atlasowe nigdy nie jedzą, a swoje krótkie życie przeżywają dzięki zapasom tłuszczu

Wycieczka longboatem po jeziorze Cheow Lan w Khao Sok

Po trochę długim wstępie przechodzimy do części najbardziej interesującej – czyli samej wycieczki. Wskakujemy na łódź z kilkoma innymi ludźmi i … płyniemy! Musimy siedzieć po równo na każdej stronie aby nie zachwiać balansu longboata. Na początku bombardowani jesteśmy widokami na piękne, wapienne formacje skalne wyrastające ostro z wody. Niektóre z nich są naprawdę olbrzymie. Posiadają różne kształty – nie jesteśmy znawcami dlatego nie możemy nic więcej o nich napisać… ale, może niektórzy z Was kojarzą zatokę Halong w Wietnamie? Tam też możemy obserwować podobne formacje. Nasze domki położone są prawie na drugim końcu jeziora więc podróż trwa trochę czasu – daje to nam większą możliwość na cieszenie oczu widokami!

Khao Sok wycieczka longboatem Tajlandia
Typowe zdjęcie, które trzeba zrobić w Khao Sok 😀
Khao Sok wycieczka longboatem Tajlandia
Formacje skale wyrastające z jeziora

Po pewnym czasie docieramy do pierwszego punktu wycieczki – podpływamy do tzw. bramy parku, miejsca charakterystycznego, znanego z broszur reklamowych Khao Sok. Zatrzymujemy się przez chwile w otoczeniu skał. Całość robi konkretne wrażenie – wapienne formacje pokryte bujną roślinnością, pojedyncze drzewa wystające z wody, totalnie zielone jezioro z dżunglą na dnie i my „u bram”. Jako jedni z nielicznych prosimy o kilka fotek. Tutaj powstało zdjęcie, które możecie zobaczyć w zakładce “Autorzy” na blogu 😀 Płyniemy dalej w głąb jeziora i cieszymy oczy unikatowymi widokami na dżunglę – cóż więcej możemy dodać… są one wyjątkowe, naprawdę! Mimo, że dopłynięcie do drugiego punktu wycieczki (o którym za chwilę) zajęło nam chwilę – nikt się nie nudził po drodze, każdy zajęty był podziwianiem.

Khao Sok wycieczka longboatem Tajlandia
Jaszczury u bram Parku Narodowego Khao Sok!

Domki na jeziorze w Khao Sok

Dopływamy do domków unoszących się na wodzie. Wokół nich znajduje się pomost, który również się unosi i dryfuje po tafli jeziora. Pierwsza myśl – co? Wiedzieliśmy co nas czeka, ale nie aż tak 😀 Domki są sklepane dosłownie z bambusa. W ścianach i podłodze są szczeliny, okien nie da się całkowicie domknąć, na ziemi rzucony jest niechlujnie materac i 2 koce, a całość mozolnie sobie dryfuje – no cóż HEJ PRZYGODO! Domyślaliśmy się na co się piszemy biorąc wycieczkę w ciemno (te lepsze tripy mają lepsze domki), no ale… my nie damy rady? Jaszczur w końcu lubi uderzyć w dzikie klimaty, niczym prawdziwy gad 😀

Khao Sok pływające domki na jeziorze
Bambusowe domki na jeziorze Cheow Lan

Warto zaznaczyć, że w domkach nie ma kontaktów, klimatyzacji czy telewizora… nie ma dosłownie nic oprócz bambusa 😀 Zasięg dostępny jest od 6 do 22 – ale tak czy siak ledwo zipie! Warto więc zabrać ze sobą powerbanka, szczególnie jeśli po tej wyprawie czeka was dalsza podróż. Najpierw wszyscy zaproszeni są na skromny obiad, a po nim jest nam dana chwila wolnego czasu. Nie nudzimy się! Każdy z domków ma przydzielony kajak, którym możemy pośmigać po najbliższej okolicy, podpłynąć do pobliskich wysepek i w ciszy wsłuchiwać się w odgłosy dżungli lub wypatrywać zwierzęta. Albo zostać zjedzonym przez tygrysa, nobody cares 😀 Można również poskakać do wody w wyznaczonej przy domkach strefie – jest ona dosyć ciepła i przynosi ukojenie.

Khao Sok pływające domki na jeziorze
Widok na nasz domek z perspektywy jeziora 😀 Łukasz robi za pokarm dla rybek

Trekking w górę wodospadu w dżungli Khao Sok

Mieliśmy wybrać trekking na punkt widokowy lub zwiedzanie jaskini. Większość osób zagłosowało na trekking. Niestety nasz przewodnik powiedział, że od kilku dni padało i po drodze na szczyt mogą zaatakować nas krwiożercze pijawki czy inne dziwne stworzenia, które chętnie wychodzą po deszczu – do dzisiaj zastanawiamy się czy historyjka była wymyślona… Przechodzimy zatem do jaskini – niestety, tu też jest problem – ze względu na opady jaskinia jest zalana. Masz Ci los! Przewodnik chwile opowiada jak niekorzystnie jest iść na viewpoint i pyta czy nie wolelibyśmy iść na w pełni bezpieczny trekking po wodospadzie. Ludzie słysząc przed chwilą przerażającą i mrożącą krew w żyłach opowiastkę o pijawkach godzą się jednogłośnie na zaproponowany marsz ?!? (w Ang Thong było podobnie ze snorkelingiem – jak widać turystów bardzo łatwo zmanipulować). Nam nie podobał się zbytnio ten pomysł ale nawet nie próbowaliśmy się kłócić, skoro wszystkim innym pasowało. Trudno – lecimy!

Ponownie wskakujemy na naszego longboata i po kilku minutach dopływamy z całą ekipą do jednej z wysepek. Każdy ostrożnie wychodzi z łodzi i rozpoczynamy trekking na szczyt płynącego tu wodospadu. Warto zabrać tu ze sobą wygodne buty, bo niektóre kamienie są naprawdę śliskie, a wejścia czasem wymagające. Niektórzy przypłynęli tutaj w klapkach – co prawda nikomu się nic nie stało ale wyobrażamy sobie jak ciężko mogło im być w niektórych partiach szlaku.

Khao Sok trekking po wodospadzie
Zaczynamy trekking po spływającym wodospadzie!

Wróćmy do samego trekkingu – nasz przewodnik Audi, Mercedes czy jak mu tam było na imię (?) prowadzi nas przez różnorodną dżunglę. W oddali widać jak bardzo szeroki i stromy robi się wodospad. Oczywiście BHP nie istnieje. Dookoła wszystkie zwierzątka dają o sobie znać – albo nas witają albo nas tu nie chcą 😀 Początkowo idziemy jak jedna wielka gąsienica, powolutku, nikt nikogo nie wyprzedza… pełna kulturka. Do czasu… po kilku minutach każdy szedł już jak chciał – jedni wybierali środek wodospadu z największą ilością spływającej wody, inni zaś jego obrzeża lub miejsca gdzie można się czegoś chwycić.

Khao Sok trekking po wodospadzie
Jeden nieostrożny ruch i można się poślizgnąć!

Volkswagen nieskutecznie próbuje wskazać które kamienie są najmniej śliskie, jednak wszyscy wiedzą lepiej, w tym Jaszczury. Przypominamy, że Norbert dalej miał rozwalony nadgarstek po wypadku na skuterze i używał w sumie jednej ręki. Musimy jednak zaznaczyć, że zachowana została pełna kultura – nikt nie łamał drzewek, nie zrywał liści ani nie chodził po zaroślach. Trzeba przyznać, że podczas całej naszej wycieczki nasi towarzysze podróży mimo wszystko zachowywali się bardzo odpowiedzialnie – wielka okejka! 

Khao Sok trekking po wodospadzie
Im wyżej tym trudniej!
Khao Sok trekking po wodospadzie
Czasem trzeba było się wspinać po skałach 😀

Pokonujemy kolejne metry, wspinamy się po kilku linach i ściankach – tak, dobrze czytacie, czasem trzeba było „wspinać” się po ściankach. Przednia zabawa, przednie emocje i szerokie uśmiechy goszczą na twarzach wszystkich turystów. Dochodzimy do szczytu, szybko poszło, jednak to nie koniec – zapuszczamy się dalej w głąb dżungli. Opel łamanym angielskim próbuje opowiadać nam o niektórych roślinach i zwierzętach ale robi to tak pokracznie, że raczej niczego ciekawego się nie dowiadujemy (niestety). Przechodzimy tak jakiś kawałek, mijamy gigantyczne drzewa, nietuzinkowe kwiaty i rośliny, przypadkowo wpadamy do oczka wodospadu i schodzimy nieco inną drogą z powrotem do naszej łodzi.

Khao Sok trekking po dżungli
Wielkie drzewo w środku dżungli Khao Sok

Cali przemoknięci ale i szczęśliwi wracamy do naszych domków. Siedzimy prawie na samym czubku longboata, a wiatr smaga nasze mokre ciuchy. To był błąd… Po drodze Suzuki wpada na pomysł małego safari. Podpływamy łodzią do niektórych miejsc na jeziorze, wyłączamy silnik i wsłuchujemy się w dzicz. Nagle coś rusza się na brzegu. Nikt nic nie zobaczył, a Nissan prawie wypadł z łodzi z zachwytu. Ponoć były tam bizony, które bardzo rzadko można tutaj zobaczyć, a my mieliśmy super szczęście. No ale “they smell us” i tyle z obserwacji. Co z tego, że byliśmy turbo daleko, a wiatr wiał w naszą stronę…

Jeden z nas będzie żałował tego zdjęcia…

Docieramy do domków i mamy chwilę na przebranie. Tymczasem robi się ciemno i udajemy się na pyszną kolację. Danie przewodnie to lokalna rybka – MNIAAAAAAM! Rewelacja! Do tego standardowo ryż, owoce i kilka innych dań których nazw nie pamiętamy. Wszystko w postaci szwedzkiego stołu. Wieczór przemija głównie na rozmowach. Udajemy się w końcu do domku. Gaśnie prąd i znika zasięg… jesteśmy tylko my i dzicz. Rano czeka nas kolejne „jeziorowe safari” i piękny wschód słońca. No ale nie tak szybko, bo Norbertowi siedzenie w mokrych ciuchach na czubku łodzi wyszło bokiem i całą noc spędził przed domkiem z gorączką, siedząc na tarasie. To był właśnie ten błąd.

Safari w Parku Narodowym Khao Sok

Dzień drugi. Wczesna pobudka i podziwianie pięknej panoramy Khao Sok o wschodzie słońca. Widok cudowny, który wspominamy do dzisiaj. Norbert ancymon spał i jedyne co może teraz podziwiać to foteczki które udało się zrobić Łukaszowi ale… to nie to samo.

Khao Sok wschód słońca
Wschód słońca w totalnej dżungli!

Wskakuje więc bez niego na łódź i płynę z ekipą zobaczyć jak dżungla budzi się do życia. Po drodze mijamy „wystające z wody kikuty” które kiedyś były drzewami, zanim stworzono tu jezioro. Trochę przytłaczający widok ale po chwili o nim zapominam. Ferrari gasi silnik w jednej z zatoczek i rozpoczyna się nasłuchiwanie. Dżungla się budzi. Co prawda nie widać żadnych zwierząt ale kątem oka można zobaczyć poruszające się gałęzie. Szczerze mówiąc, człowiek będąc w najstarszej dżungli świata, na totalnym odludziu, mógłby pomyśleć, że zastanie tu ciszę i spokój… Nic bardziej mylnego – dżungla to istna filharmonia, głośna jak dostawa do żabki o 6 rano 😀

Safari w Khao Sok
Poranne, nieudane szukanie zwierzaków rekompensują piękne widoki

Odwiedzamy jeszcze jedno miejsce, Renault gasi silniki i po około 5 minutach w ciszy wyłaniają się ONE – bizony. Fiat znowu szeptem opowiada nam jakie mamy szczęście, bo bizony „smell people” i się nie pokazują, a dzisiaj znowu postanowiły wyjść na brzeg. Po chwili jednak wracają do puszczy. Safari skończone 😀 Wracamy po zasypialskich. Następuje wymeldowanie z domków i ruszamy w drogę powrotną – do tamy i portu. Tym razem świeci ładne słonko – trzeba przyznać, że Khao Sok ma potencjał w każdych warunkach. Po raz kolejny nie możemy się napatrzeć – widoki jak z Avatara.

Khao Sok pływające domki na jeziorze
Koniec przygody w dżungli! Wracamy do portu!

Czeka nas jeszcze jedna atrakcja – próba zaobserwowania dzikich słoni. Zatrzymujemy się w jednej z zatoczek, dość daleko od brzegu. Peugeot nakazuje aby być maksymalnie cicho i jeśli to możliwe to się nie poruszać. Mija 5 min, 10 min, słońce pali. Bugatti zamienia się w Indiana Dżonsa i Bera Grylsa w jednym, opowiada nam, że od małego on i jego tata tropili zwierzęta, że znają ich zwyczaje, wiedzą gdzie i jak ich szukać i takie tam i takie tam. Na pokładzie w pewnym momencie zaczynają się delikatne śmieszki heheszki, czar ciszy prysł 😀 Ford odpala łódź i płynie na kolejną zatoczkę. W pewnym momencie gasi silnik, a łódka bezwładnie płynie w stronę kolejnej brzegu. Jesteśmy proszeni po raz kolejny o ciszę i brak ruchu.

Safari w Khao Sok
Jedyny zwierzaczek, który nas odwiedził 😀 no oprócz bizonów!

Eureka! Drzewa i krzaki mocno się poruszają – to słonie i ich posiłek (chyba). Niestety ich nie widać, tylko słychać szelesty. Krzaki oraz drzewa mocno się poruszają. Przypatrujemy się jakiś czas. Audi znowu mówi, że „they smell us” i dlatego „they hide”. Jednak nie postanawia dać za wygraną – każdy bacznie obserwuje… niestety bez skutku. BMW widząc narastające znudzenie próbuje wyjść z sytuacji zwycięską ręką i pyta „how many elephants you see?”, pół śmiechem część z nas odpowiada „zero”, na to Alfa Romeo „I see 3, sometimes 4, because i know how to look, because me and my father….” Reszty możecie się domyślić 😀 Czas wracać… po drodze zatrzymujemy się pod naprawdę ogromną formacją skalną i dostajemy skromny posiłek. Jemy, cieszymy się widokami i wracamy do portu. PS. Norbert dalej umiera z powodu gorączki 😀

Safari w Khao Sok
Drugie śniadanie na longboacie!

Podsumowanie wycieczki do Khao Sok

To niestety koniec naszej przygody z Khao Sok. Z jednej strony jesteśmy trochę zawiedzeni, że nie udało nam się zobaczyć dwóch najczęściej opisywanych punktów na wszystkich blogach i broszurach wycieczkowych – czyli extreme jaskini i trekingu do punktu widokowego. Z drugiej jednak strony doświadczyliśmy czegoś niezwykłego i świetnie się bawiliśmy, a widoki pozostaną w naszych wspomnieniach już na zawsze! Reasumując, wycieczka 2 dni / 1 noc to tak naprawdę pół dnia + noc + pół dnia. Plan układany jest tak, aby nie było czasu na nudę co bardzo lubimy. Trzeba dodać, że wycieczka nie gwarantuje zobaczenia wszystkich opisywanych w przewodnikach zwierząt – trzeba mieć szczęście lub dobrego przewodnika żeby je zobaczyć. Lub po prostu zostać tutaj dłużej 🙂 Tak czy siak – widoki rekompensują wszystko! Tymczasem kierujemy się do Surat Thani, gdzie czeka na na samolot do Chiang Rai. Tam spędzimy kolejny dzień. Oczywiście po drodze czeka nas śmieszna przesiadka i noc na lotnisku w Bangoku 😀 Ahoj przygodo!

Tajlandia Plan Wycieczki Wakacje
Jaszczur Podróżnik na YouTube

Oceń naszą relację!

Podobał Ci się artykuł? Zostaw nam 5 gwiazdek!

2 comments

    • Jaszczur Podróżnik 25 kwietnia, 2023 at 21:46 Odpowiedz

      Cześć Dominika, dzięki za komentarz. Szanujemy Twoje zdanie. Sęk w tym, że gość faktycznie miał na imię Audi, a artykuł ma lekko komediowy charakter 😀

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie publikowany. Wymagane pola oznaczone są *